Co wam powiem, to wam powiem ale wam powiem. Z własnego doświadczenia wiem, że walka bez żadnej taktyki, lub nie znając żadnego stylu - i nie chodzi mi tu tylko o karate-podobne - i posługując się samą "bijatyką" daleko się nie zajdzie. I nie muwię tu o jakiejs bujce w barze, tylko o pojedynkach na miecze, topory, korbacze, czcy co tam jeczsze jest na składzie w bractwie. Pamiętam moją pierwszą walkę gdzie zakuty po uszy w metal z jedynką i tarczą otrzymałem "chrzest", i wierzcie mi że po 7 minutach sam zrezygnowałem, bo raz, że nie miałem już siły, a dwa nie miałem pojęcia jak dalej mam walczyć. Wyobraźcie sobie teraz losowego "poszukiwacza przygód", który odszedł właśnie z rodzinnej farmy i idzie "zahuntować". W moich oczach marny jego los.