O'Connor uśmiechnął się widząc, jak szeryf rozpoczyna wyścig. Cóż był już pewien, że wygrają, w końcu byli profesjonalistami, ale dodatkowe zdrowe współzawodnictwo, może być całkiem przyjemne i zabawne. Nie dość, że zniszczy jakąś maszynkę molocha, czego od pewnego czasu nie mógł zrobić i czego żałował, to dodatkowo, pokaże paru naburmuszonym cywilom, co wart jest Korpus Marines Stanów Zjednoczonych. - Dobra szefie, to my się zbieramy. Paliwo to całkiem przyjemna nagroda, szczególnie że w dzisiejszych czasach jest go naprawdę cholernie mało. Można powiedzieć, że już po waszym kłopocie. Przyniesiemy stracha na wróble , a może nawet dwa ... - Zabójca maszyn zaśmiał się krótko i wyrzucił niedopałek cygara na podłogę, rozgniatając go butem. Podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do Tima stojącego przy drzwiach, tam odwrócił się i obdarzył wszystkich szerokim uśmiechem -Jak to mówił pewien przedwojenny aktor: Hasta la vista - po czym wyszedł z knajpy, pozwalając kompanowi osłaniać swoje plecy. Szybko rozpiął łazika i uruchomił silnik. Kiedy tylko w pojeździe znalazł się Pyton ruszył z kopyta.
Trochę dalej zatrzymał się pozwalając kumplowi zając się wozem panienek. -Już?- gdy tylko uzyskał potwierdzenie ruszył w dalszą drogę.
[Ukryj=merill] -Jedziemy najpierw na pole zobaczyć o co tam biega, i może odnaleźć jakieś ślady, jeżeli ci frajerzy, którzy tam siedzą jeszcze wszystkich nie rozwalili, a potem najwyżej przed znalezieniem maszynki pojedziemy do tych chłopaczków, co to się podkowami nazywają i weźmiemy trochę sprzętu- [/ukryj]
[Ukryj=Bulny] -Jedziemy najpierw na pole zobaczyć o co tam biega, i może odnaleźć jakieś ślady, jeżeli ci frajerzy, którzy tam siedzą jeszcze wszystkich nie rozwalili, a potem najwyżej przed znalezieniem maszynki pojedziemy do tych chłopaczków, co to się podkowami nazywają i weźmiemy trochę sprzętu- [/ukryj]
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |