Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-03-2008, 17:06   #10
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Deidre obserwowała Szona uważnie. Chłopak gniewnie cedził słowa i omiótł ich nieprzyjemnym spojrzeniem. Oczy miał rozbiegane jakby cały czas wietrzył możliwość ucieczki. Przypominał jej rozjuszone zwierzę niespodziewanie zamknięte w klatce. Nie miała mu tego za złe. Byli dla niego obcymi. Miał prawo być podejrzliwy. Choć miała jak najlepsze intencje siłą go przecież do tego nie przekona.
- Posłuchaj Szon. Nie jesteśmy wrogami. - jej głos brzmiał łagodnie - Uspokój się i przestań się miotać. Chcesz wiedzieć coś więcej? Niewiele więcej mam do powiedzenia. Miałeś szczęście, że los postawił dziś na twojej drodze Reilly'ego. Mój brat jest Garou, jak ty. Zdaje mi się, że dziś uratował ci życie więc mógłbyś okazać mu odrobinę wdzięczności zamiast się wściekać. - westchnęła zrezygnowana. Przez moment chciała przysiąść na kanapie obok Szona ale zawahała się jakby nie chciała mocniej drażnić chłopaka i w końcu wybrała fotel.
- Co więcej chciałbyś usłyszeć? Co do mnie to nie jestem wilkołakiem. Tak naprawdę nie jestem nikim szczególnym. Jestem po prostu spokrewniona z moją rodziną i staram się dobrze wypełniać wobec niej moje powinności. A skoro mój brat cię tutaj przyniósł zrobię wszystko co w ludzkiej mocy żebyś szybko wrócił do zdrowia. Jak mogę cię przekonać, że mam czyste zamiary? Zresztą, jak tylko dojdziesz do siebie możesz stąd śmiało odejść. Nikt przecież nie będzie trzymał cię siłą. Ale osobiście proponowałabym abyś spędził tutaj noc. Rano poczujesz się lepiej i wtedy zrobisz co zechcesz.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Deidre wstała z fotela i skierowała się w stronę korytarza. Na moment przystanęła jeszcze, odwróciła się na pięcie i powiedziała:
- Aha, jeszcze jedno. Jeśli chcesz zawiadomić twoją watahę, że nic ci nie jest to oczywiście to załatwię. Powiedz tylko jak ich znajdę. Mogą się niepokoić twoim zniknięciem. Zastanów się nad tym i daj mi znać jeśli coś postanowisz. - wzruszyła ramionami i lekko ziewnęła. Była wyczerpana. Nie marzyła o niczym innym jak o odrobinie snu.
Dziewczyna zniknęła w ciemnym korytarzu aby zaraz wrócić z drugim mężczyzną o niedźwiedziej posturze. Od razu rzucało się w oczy, że dwaj bracia to bliźnięta.
- To Emmet, drugi z moich braci - dziewczyna spojrzała na Szona i pośpieszyła z wyjaśnieniami, jakby nie chciała jeszcze bardziej spłoszyć chłopca przybyciem kolejnej dla niego obcej osoby. - Pomoże usunąć truciznę z twojego organizmu.
Mężczyzna podszedł do Szona i zaczął oglądać jego rany. Deidre stała nad nimi przytrzymując świecę. W jej słabym blasku można było dostrzec, że twarz Emmeta była idealną kopią twarzy jego brata. Może z małym wyjątkiem. Emmet miał w spojrzeniu mądrość i spokój a Reilly wyglądał raczej na narwańca i choleryka.
- Witaj chłopcze – na jego twarzy zagościł oszczędny uśmiech - Masz sporo szczęścia. Moja pomoc jest zbędna. Nie ma potrzeby ingerować.
 
liliel jest offline