Azyl
"Dom Mintrana”
- Domagam się, zęby natychmiast oddał mi pan książkę i opuścił mój dom!- piskliwy głos chłopaczka zwrócił po chwili uwagę slaada.
Harpo -slaad chwycił go za kołnierz i podniósł na wysokość pyska. Rzekł rozdziawiając szeroko paszczę, tak, że
Mintran mógł dokładnie obejrzeć każdy z jego ostrych zębów. -
Dobra rada na przyszłość chłopcze. Zanim zaczniesz wystosowywać do kogokolwiek żądania, zastanów się czy warto. Jaką masz gwarancję, że zirytowany slaad nie potraktuje cię jako hałaśliwy posiłek?
Następnie dodał pospiesznie.-
Żartowałem z tym posiłkiem...Choć muszę przyznać, że robię się głodny. Harpo-slaad posadził bladego ze strachu
Mintrana na najbliższym krześle i rzekł.-
W jednym ta książka nie ma racji...Nie jesteś wyjątkowy tylko przeklęty. Jesteś marionetką czasu uwięzioną w obskurnej klatce, którą nazywasz domem. Tylko od ciebie zależy, czy nadal jak głupi będziesz się cieszył tą pseudonieśmiertelnością...Czy też zdecydujesz się stać panem swego losu i wyrwać z tego błędnego koła. W pierwszym przypadku nie będę ci przeszkadzał, w drugim mogę pomóc.
Po czym rzucił w dłonie
Mintrana jego księgę mówiąc.-
Masz swój pamiętniczek...A teraz skocz do kuchni i zobacz czy twoje poprzednie osobowości zostawiły coś jadalnego. Harpo sięgnął do pyska i po chwili zmalał zdejmując maskę. Do widzącego tą przemianę
Mintrana rzekł.-
Tylko niech ci głupie pomysły nie przychodzą do głowy. To że jestem mały nie oznacza, że nie potrafię zrobić z ciebie eunucha zanim zdążysz się ruszyć.
Gnom usiadł na sofie i westchnął głośno. Jego myśli kłębiły się niczym chmury burzowe.-
"Przeklęty Crois, jego filozofie i jego wizje...Które najwyraźniej są zaraźliwe. Jeszcze mi tego brakowało, bym mdlał jak jakaś panienka z dobrego domu podczas pierwszej wizyty w burdelu. Weź się w garść Harpo...Towarzysze twierdzili, że wizje mają jakieś znaczenie. Jakie? Najwyraźniej kierują nas do twierdzy Matki. Pewnie do jej serca. Na Bogów Czeluści ! Czemu nigdy wizje nie wskazują przyjemnych miejsc? Pomyślmy spokojnie. O wdarciu do siedziby Matki na razie możemy zapomnieć. Co więc dalej? Cóż...To miejsce to idealna kryjówka o ile te hasła o bezpieczeństwie są czymś więcej niż pobożnymi życzeniami. Wejście tutaj nie nastręczyło mi większych problemów."
Gnom rozejrzał się w poszukiwaniu ksiąg po pokoju, a także spojrzał, czy na podłodze, ścianach nie namalowano lub wyryto jakiś symboli lub znaków...A może meble mają niezwykłe ornamenty? Skoro dom jest biblioteką, to meble i ściany mogą być stronami księgi. Na razie czekał na odpowiedź
Mintrana, a także na posiłek...Nie był jednak tyle ufny, by go zjeść zanim
Mintran go nie spróbuje. Pamiętał swoje szczenięce lata w lochach, i tego jaki był zadufany we własny spryt i przekonany o swej nieśmiertelności.
Wkrótce przyszedł
Mintran wraz z posiłkiem, który gnom zaczął pałaszować z apetytem, ale dopiero po tym, jak chłopak sam spróbował posiłku. Najedzony
Harpo przemyślał parę spraw. Pierwszą były wnioski dotyczące tego miejsca. Jak dotąd bowiem oględziny pokoju w którym się znajdował, nie dały zbyt wiele...Wyglądał on jak zapuszczony salon. Zaś gnom nie chciał sprawdzać pokoju za pomocą
wykrycia magii, gdyż wolał nie prowokować ponownych odwiedzin tutejszych czarowników.
- No to poszukajmy jakiś książek Mintarn i zobaczymy, czy te twoje wspominki są potęgą, czy też nudnymi sprawozdaniami z kolejnych żywotów.- rzekł do chłopaka
Harpo i wyszedł z pokoju w poszukiwaniu jakichkolwiek woluminów. Na razie nie był zainteresowany przeczytaniem ich wszystkich. Chciał jednak przejrzeć parę ksiąg, żeby ocenić ich zawartość. O wiele bardziej interesował go dom. Jeśli "osobista książka"
Mintarna miała rację. To to miejsce byłoby idealne na tymczasową kryjówkę dla całej drużyny...