Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2008, 00:47   #28
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Tim był zadowolony z siebie. Piękne, czyste strzały... Ach jaki cudowny dzień. "Teraz ta cwaniara pewnie zapieprza na piechotkę, po całym mieście w poszukiwaniu gum do tej jej wymuskanej bryczki." Słońce prażyło niemiłosiernie... ale bez problemu podążali w stronę farmy niejakiego O'Donella.
Cholerny wiatr trochę ich spowolnił... stracili 45 minut zanim dotarli na miejsce.

Białe namioty naukowców z daleka wskazywały miejsce niezwykłego zdarzenia. Wokół krateru w ziemi krzątali się specjaliści w białych kitlach. Zatrzymali się nieopodal drewnianego domostwa... cały teren badań otoczony był kordonem uzbrojonych ochroniarzy... Widać wykopaliska dostały klauzulę "TOP SECRET".

- Gdzie tu panowie? To jest tak zwany "sympatyczny teren prywatny". Tylko Ci, co tu robią mogą tu wejść. A jak się coś nie podoba, to se idźcie do dowódcy. - odpowiedział jeden z twardogłowych, trzymając rękę na peemie.

Payton spojrzał na sierżanta... - To ja pójdę do tego farmera wypytać się co i jak, a ty załatw sprawę z tym "dowódcą", lepiej, że ty to zrobisz. Mi by mogły nerwy puścić... i mielibyśmy problem. - powiedział specjalne głośno, by cwaniaczek z ochrony mógł to usłyszeć.

Poszedł w stronę domostwa... gdzie kilku z ochrony, grało z siwowłosym farmerem w karty, chowając się w chłodnym cieniu werandy domostwa. Tim przerzucił karabin przez plecy i ruszył w tamtym kierunku. Wszedł po skrzypiących, drewnianych schodach... - Dzień dobry panie O'Donell, przysyła nas szeryf Roswell, mamy się zając tym bydlakiem co wyszło z pańskiego pola... - przerwał na chwilę, patrząc wymownie na twardogłowych - możemy porozmawiać w cztery oczy?

Poczekał, aż ochrona zostawi ich samych i zagaił rozmowę. - Moje nazwisko Payton, a tam mój dowódca sierżant Olszański, Korpus Piechoty Morskiej - zasalutował z grzeczności. - Może mi pan opisać wygląd tej poczwary? Wymiary? Wszystkie szczegóły jakie pan zauważył? W którą stronę się udała? I kim są Ci wszyscy ludzie wokół?
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline