Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2008, 10:21   #235
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Wśród nowych znajomych była wysokia kobieta odziana cokolwiek frywolnie... Sae zwróciła na nią szczególną uwagę już od wejścia, jej suknia niewiele pozostawiała miejsca wyobraźni. Niziołka poczuła do tej osoby instynktowną niechęć chyba właśnie z powodu tej sukni - była piękna, co do tego zdania nie mogły być podzielne... skrzypaczka jednak z całego serca nie znosiła wszystkiego, co należy do arsenału 'kobiecych sztuczek'. Podświadomie gardziła tymi, które swoje kobiece walory wykorzystywały dla uzyskania wpływu na rzeczywistość... zdawało jej się to niegodne, ona sama znacznie bardziej wolała polegać na swoich umiejętnościach, wiedzy, sprycie - nigdy niczego nie chciała zawdzięczać swojej niziołczej kobiecości.

Ta właśnie osoba wystąpiła przeciw nim.
Pytania, które zadała nie pozwalały niziołce dowiedzieć się więcej o siedzącej tu grupie, nie pozwalały wysondować co oni wiedzą o przybyszach... były zgrzytem w zaplanowanej przez Sae rozmowie.

- Witaj, o piękna, uprzejma i gościnna przedstawicielko gospodarzy... - słowom 'uprzejma' i 'gościnna' znów towarzyszył ledwie widoczny uśmiech - bo nią chyba jesteś, skoro przemawiasz w imieniu wszystkich. Czy Ty, o Pani, przewodzisz tu zgromadzonym? Jeśli tak, to pojęcie uprzejmości wobec gości musiało się w Azylu bardzo zmienić. Przepytujesz mnie, chociaż to Wy wiecie o nas więcej... dobrze, odpowiem.

... ale coś się stało. Zanim zdążyła udzielić odpowiedzi na pytania zadane przez kobietę, poczuła na plecach zimny dreszcz magii.
Dobrze wiedziała, z czym się wiązał - ktoś z obecnych próbował magicznie wysondować jej tożsamość - "Więc to tak..."

- Ktoś z Was nam nie wierzy... pewnie więc nawet to przepytywanie nie rozwieje kryjących się na tej sali wątpliwości. - przy tych słowach powolnym ruchem wysunęła smyczek z futerału i wiodąc po nim palcem przyjrzała się zebranym... z satysfakcją zauważyła, że na kilku twarzach pojawił się błysk strachu - Lepiej chyba zagram.

I zagrała.
Pierwszy ton był tak niski i cichy, że znać go było tylko po lekkiej wibracji powietrza wokół drobnej postaci skrzypaczki... potem muzyka zaczęła pęcznieć jak mydlana bańka.
Muzyka opowiadała najpierw o pięknie świata, o pięknie rozgwieżdżonego nieba, o pięknie kobiecego ciała... i w tą melodię niziołka postarała się wpleść postać obecną na sali, piękną, wysoką, zmysłową Analtews. Przez chwilę zdawało się, że muzyka będzie hymnem na cześć jej urody, lekko opadających jasnych splotów, opiętego skąpym strojem ciała... ale potem do pieśni wkroczył Czas.
Jasne włosy stały się cienkie niczym pajęcza nić, rubinowe usta zmieniły w bezzębną czarną jamę, jędrny i pokaźny biust będący dotąd jej chlubą zmienił się w smętne, obwisłe narośle, wyprostowane dumnie plecy zgięły się...

Sae wiedziała, że taka zemsta za kilka pytań jest niegodna, ale z drugiej strony musiała jakoś udowodnić obecnym swoje umiejętności - a wiedziała, że melodia szmeru morza albo porannej jutrzenki nie przekona nikogo, że faktycznie jest 'tamtą' - osobą potężną, okrutną i bezwzględną.
Oderwała smyczek od strun, czar muzyki i iluzje prysły.

- Nie wątp we mnie, Pani. Szanuj swoich gości. Zostańmy partnerami w zniszczeniu Somniusa.
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.

Ostatnio edytowane przez Tahu-tahu : 13-03-2008 o 10:24.
Tahu-tahu jest offline