Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2008, 00:04   #214
Angrod
 
Angrod's Avatar
 
Reputacja: 1 Angrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie cośAngrod ma w sobie coś
Chmura wielokrotnie przebiegał wzrokiem po napisie. "...do piekieł zejdziesz..." dziwny uśmiech zagościł na twarzy powstańca. "To nie może być daleko" - pomyślał.

Odkupić winy? Żeby tylko wiedział jak zbawić się samemu. Czy miał złożyć na ołtarzu ofiarnym? Wyjść z gałązką oliwną do nacierającego wroga? A może chodzi o to, że Jezusowi się nie udało, bo użył niewłaściwej metody. Dobitniej niż zwykle poczuł ciężar Browninga.

- Chmura i Jastrząb - na drugą dzwonnicę i strzelajcie na pewniaka.
- Kolejny niewesoły uśmiech cisnął mu się na usta.

- Ta jest! - Odpowiedział ciszej niż zwykle. Nie wiedzieć po co kiwnął głową Czarnemu i udał się wypełnić rozkaz Jonasza.

Moje winy? Chyba to najwyższy czas na rachunek sumienia - myślał.

Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu? - Z tym nie miałem problemów.

Lenistwo? - Nie dane mi było sprawdzić jak smakuje.

Nieczystość?
- Spojrzał na brudne ręce. Czy to jakiś żart? Wspomniał odmówiony taniec przez Olgę.

Pycha?
- Heh, pewnie dzięki niej przeżyłem. Czy to źle?

Chciwość?
- Zgrzeszyłem, przyznaje się. Chciałem mieć co jeść, chciałem by matka miała pieniądze, ciałem by Warszawa była wolna.

Zazdrość? - Przyszedł mu na myśl Daniel, z którym nigdy nie mógł się dogadać, reszta harcerzy z dobrych domów, zawsze sytych, czystych i szczęśliwych, Wierny z Olgą. Razem wydawali się szczęśliwi. Co z tego, że żałuję, skoro i tak zazdroszczę im dalej?

Gniew - Chmura zajął wreszcie wyznaczone stanowisko i wyjrzał przez okienko przed katedrę. Nie czuł złości, już nie. Wiedział, że nie da rady im przebaczyć, ale już nie był zły. Strzelał do ludzi zwyczajnie, dla ochrony bliskich. Poznał kiedyś Niemca, który pomagał w ucieczce polskiej rodzinie. Może zyska trochę czasu dla towarzyszy. Złość zawsze dodawała mu sił. Musiał być zły bo widział, słyszał, po prostu czuł. Nie było innej rady. Całe życie żałował swoich win. Nawet na jeden dzień nie zapomniał tamtej rodziny żydowskiej. Niewierząc w Boga modlił się za nich. Chciał być dobry.
 
Angrod jest offline