Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2008, 13:42   #113
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Mike i John


Jechaliście po jednej stronie ulicy bacznie się rozglądając. Oboje mieliście potężnych wrogów którzy mogli was sprzątnąć jednym strzałem właściwie w każdym momencie. Mike w ostatniej chwili wyminął jakiegoś pirata drogowego który prawie wbił mu się w wóz. Zabójca pokazał mu wyprostowany palec i dodał gazu widząc, że samochodów strażników akurat nie ma w okolicy. Nie tylko on to zauważył. Widzieliście złodziei którzy wychodzili na ulicę i okradali przechodniów. Jednak największą odrazę wzbudzili w was narkomani którzy siedzieli w ciemnych zaułkach. Jedni przeraźliwie bladzi leżeli już nieruchomo, inni dopiero wstrzykiwali sobie kolejną dawkę „kompotu”. Cała ulica Hell Kitchen była adekwatna do jej nazwy. Właściwie nie mogliście nawet spojrzeć w bok, bo zaraz w oczy rzucały się wam tanie dziwki i handlarze narkotyków. I zaczęliście rozumieć dlaczego w tej dzielnicy nie było żadnego strażnika. Oni już dawno olali to miejsce. Skoro stacza się na dno to bez ich udziału. Mimo wszystko nawet ich rozumieliście.
Zaparkowaliście na parkingu. Dobrze zamknęliście samochody chociaż i tak było jasne, że nie ocalicie ich przed złodziejami jeśli szybko nie załatwicie swoich spraw. Przeszliście przez ulicę idąc do zaułka w której znajdowała się kryjówka handlarza bronią. Na Tailsa wpadł jakiś złodziej uciekający z telewizorem. Tails nie był w zbyt dobrym humorze więc złamał mu nos. Złodziej uciekł hamując krwotok z nosa. Upuszczony przez niego telewizor wciąż działał. W wiadomościach nadawano informacje o ataku na budynek Organizacji. Pokazano też nagranie z ukrytej kamery. Było widać na niej wasze postacie. Na szczęście twarze nie były wyraźne. Najbardziej was zaintrygował fragment nagrania w którym komandosi zaczęli latać po całym pomieszczeniu. Ci co stali zaczynali nagle krwawić z licznych ran które pojawiały się znikąd. Mike liczył na to, ze zobaczy tamtego dziwnego osobnika, ale się przeliczył. W końcu nie mieliście innego wyboru jak tylko udać się do handlarza bronią.
Stanęliście przed drewnianymi drzwiami. John znał całą procedurę. Zapukał raz i poczekał 10 sekund. Następnie zapukał dwa razy. I po 5 sekundach jeszcze raz. Drzwi się otworzyły i stanął w nich wysoki, łysy i umięśniony mężczyzna z bronią w ręku. Przyjrzał się wam krytycznie i gestem nakazał wejście do środka. Całe pomieszczenie wyglądało jak stary magazyn pełen różnorakich skrzyń i kurzu. Po środku Sali było niskie biurko za którym siedział niski gnom ze sztuczną lewą ręką. Na głowie miał już nieliczne kępki czarnych włosów. Po chwili odezwał się:
- Witaj Tails. Przyszedłeś po broń? To się dobrze składa. Mam całkiem nowy towar – wskazał kilka otwartych skrzyń pełnej różnych rodzajów broni - Możesz wybrać co chcesz. Godzinę temu był tu Wilits i opłacił twoje ewentualne zakupy. Dobrze mieć takiego dobrego zleceniodawcę. Prawda? – powiedział uśmiechając się.


Justicar


Kiedy towarzysze już wyszli przypomniał sobie o ważnej widomości dla Gilgamesha. Ruszył do drzwi przez które wyszedł przywódca i znalazł długie, kręcone schody. Po krótkiej wspinaczce dotarł w końcu do dużej komnaty w której na łóżku siedział ten kogo szukał. Wyglądało na to, że medytuje.
- EJ. OBUDŹ SIĘ – krzyknął cyborg i Gilgamesh otworzył oczy.
- Tak?
- A więc spotkałem niejakiego Proroka który kazał ci przekazać, że chce się z tobą spotkać w jakiejś świątyni. To on prawdopodobnie zabił tych komandosów.
Gilgamesh milczał długo rozmyślając. W końcu podniósł głowę i powiedział:
- W takim razie idziemy do świątyni.

Shinobi Akimoto


Mężczyzna o żółtej skórze i krótkich włosach przeskakiwał z dachu na dach. Z jednego z wieżowców spojrzał na panoramę miasta Legion. Miasto było na tyle rozległe, że łatwo było się w nim zgubić. Akimoto musiał wskakiwać na wysokie budynki żeby móc zobaczyć gdzie iść dalej.

Instynktownie się odwrócił wyciągając broń. Zobaczył za sobą mężczyznę w czarnym stroju, z fioletowymi oczami wyglądającymi jak oczy demona. Podniósł rękę w geście powitania i powiedział:
- Jak rozumiem ty jesteś Akimoto. Uczeń Hasahito. Twój mistrz przekazał mi kiedyś, że przybędziesz do miasta najprawdopodobniej po jego śmierci. Mimo, że cieszę się z tego spotkania to jednocześnie jestem zasmucony tym, że twoje przybycie było jednocześnie wieścią o śmierci twojego mistrza.
Wciąż trzymał broń celując w przybysza. Próbował sobie przypomnieć czy spotkał go kiedykolwiek wcześniej. Nieznajomy odezwał się ponownie:
- Możesz mi mówić Shadow. A teraz odłóż broń i pogadajmy jak ludzie cywilizowani.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 19-04-2008 o 15:03.
wojto16 jest offline