Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2008, 14:01   #236
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Ana nie polubiła Sae, jej wygląd jej nieco irytował, jej zachowanie, postawa jakoby była kimś ważnym. Ana nie znała jej dobrze, słyszała tylko plotki, ale najwyraźniej inni byli aż nadto podekscytowani… Nie mniej Ana jej nie ufała, powiązania jakie miała z Lordem Istahrem mogły oznaczać zdrajcę, szpiega lub nawet zabójcę…

Niziołka odpowiedziała na słowa [b]Any[b] w bardzo prowokujący sposób na co tylko się Ana uśmiechnęła. Nagle zanim zdążyła zareagować twarz Sae się zmieniła, wyraz jej twarzy się zmienił. Chwilę później zaczęła grać słodką melodię. Całkiem przyjemną dla ucha, lecz wiedziała że w muzyce tej sławnej skrzypaczki kryje się magia, czekała więc niecierpliwie co takiego ma się stać. Z westchnięciem oczekiwała cóż to takiego chce ona zaprezentować, aby wzmocnić swoją pozycję w negocjacjach, bardzo ryzykowne posunięcie w jej sytuacji jak na pozycję, w której się znajduje…

Nagle ciało Any zaczęło się zmieniać, deformować, kobieta nadal czuła się młoda i rześka, lecz jej ciało wyglądało zupełnie inaczej…

Świat wokół stawał się bezwolnym tancerzem w rytm muzyki, w rytm dźwięków skrzypiec, które Sae przywoływała ruchami ręki. Dźwięki grupowały się w melodie, a melodie w cały utwór. Rzeczywistość jakby natchniona, użyczyła swej mocy tym dźwiękom, tej melodii, temu utworowi. Sae była genialną skrzypaczką, inni drżeli ze strachu przed nią, Ana dobrze o tym wiedziała. Sama miała pewne obawy, ale nie wierzyła do końca w to co mówili ludzie, a Niziołka wyglądała na nieco zagubioną… poza tym.. gdyby była tak potężna to nie potrzebowałaby ich pomocy.

Będąc owiniętą w całun iluzji wywołany muzyką Sae, Ana wstała i powolnym krokiem, jakby również jej ciało poddało się woli muzyki skrzypaczki, podszedł do niej. Wciąż grając patrzyła się na nią odważnie i dumnie, z pogardą być może i.. przestała…

Somnius.. ciekawe… W myślach powtórzyła imię tego kogo miała zamiar Sae i jej gromadka zniszczyć. Spodziewała się trochę bardziej dramatycznej kwestii po kimś takim jak ona, może się zawiodła… a może nie…

-Somnius? A kimże jest ten Somnius, że chcesz go „zniszczyć”? Powinniśmy chyba wiedzieć, jeśli mamy pracować razem? Poza tym spodziewałam się, że będziesz chciała jako pierwszemu udzielić pomocy twojemu „przyjacielowi”, a może uznałaś to za oczywiste?- podeszła do Valquara i spojrzała na symbol na jego czole - Nie chciałbyś się pozbyć tego szkaradztwa jak najszybciej elfie?- znowu obróciła się w stronę niziołki, gdyż ona wydawała się przywódcą i spojrzała jej w oczy -Jeśli Rada pozwoli… to może to dla niego zrobić, chcesz zabić Somniusa? Można i w tym ci pomóc, lecz nasze środki są ostatnio nieco skurczone i musimy być ostrożniejsi niż zwykle… choć przyznam, że jestem osobiści zainteresowana tą sytuacją…- wróciła do swojego miejsca przy Deionarrze, spojrzała na resztę przestraszonej rady, wiedziała, że teraz zgodzą się na wiele.. chwyciła za rękę Deionarra, musiała pamiętać o troskliwych i czułych gestach od czasu do czasu.

-Sądzę, że możemy ci pomóc w tej sprawie, tobie, twojemu przyjacielowi i może nawet wam wszystkim… Jest jednak cena- pomóż nam pozbyć się Istahra z pozycji, którą teraz obejmuje, zwykłe zabójstwo to za mało, ktoś może przejąć jego pozycję z jego otoczenia, chodzi o to, żeby zniszczyć sieć intryg i zależności, które stworzył, trzeba znaleźć na niego haczyk, zresztą o tym możemy porozmawiać później… a będziemy mieli na to sporo okazji.. gdyż mam zamiar się wam przyjrzeć z bliska i spędzić nieco czasu z wami, mimo swojego wyglądu nie jestem kobietą, z którą chciało by się zadzierać… możesz mi uwierzyć na słowo… w zamian pomogę wam w jeszcze jednej niewygodnej kwestii.

Ana zrobiła krótką pauzę, żeby złapać oddechu i wzbudzić niecierpliwość w słuchających. Musiała to dobrze rozegrać, sprawić, aby oni sami poczuli, że jej potrzebują, a jej słowa miały wzmocnić jej pozycję w ich oczach, nawet oczach niziołki.

-Zgaduję, że macie problemy z używaniem magii? Kolegia zapewne podążają za wami za każdym razem, gdy użyjecie nawet małej sztuczki? Jak wiecie już zapewne, na magię też tutaj panuje niestety monopol, ale jest na to sposób- licencja. Ja posiadam takąż licencję, dzięki niej będziecie mogli w miarę swobodnie korzystać z magii, co na pewno ułatwiłoby wam wasze zadanie? Mogę wam pomóc uzyskać licencję, mam odpowiednie wpływy i możliwości, choć nie twierdzę, że będzie łatwo.. Tak więc co sądzicie o mojej ofercie? Podróżnicy? Szanowna Rado?

Tak zakończyła Ana swoją wypowiedź, ręka jej nieco drżała, ale silna dłoń Deionarra powstrzymała drganie. Musiała sprawić, żeby rada nie czuła się wyobcowana w tej kwestii, dlatego dała im szansę na ich własne opinie i wnioski. Ta rozmowa, te negocjacje bardzo ją męczyły, chciała żeby już się skończyły, dlatego przyspieszyła nieco wydarzenia…

Ana nie zdążyła nawet dobrze usiąść, gdy ze swojego krzesła poderwał się Marik gromko klaszcząc w dłonie.

-Wyborny pomysł panienko Ano! Powiadam wyborny! Ruszajcie już, jest jeszcze tyle rzeczy do zrobienia! Ja postaram się znaleźć wam odpowiednie miejsce na nocleg.

Bezszelestnie czwórka pozostałych spiskowców wstała niemal równocześnie. Powietrze przesycił pokracznie brzmiący głos, który zdawał się być modulowany magicznie.

-Zatem niech tak będzie! Analtews liczę, że będziesz informować resztę rady na bieżąco. Czas pokaże, czy historia się powtórzy.

Nim spiskowcy znikli w cieniu komnaty lekko skłonili się w stronę zebranych w sali .

Trochę załatwo poszło... i ta więź... będę musiała porozmawiać z Deionarrem o tym...
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 22-03-2008 o 09:33.
Qumi jest offline