Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2005, 22:26   #1
Draco
 
Reputacja: 1 Draco ma wyłączoną reputację
moje krótkie opowiadanie a właciwie wstęp do opowiadania:)

Już od narodzin wykryto w nim wielką moc.
Chociaż był dzieckiem zwykłego elfiego łowcy w wieku 8 lat
wzięto go na nauki do Szkoły Magicznej. Sharko rósł szybko a w
wraz z nim jego umiejętnosci i wiedza. Nie minęło dużo czasu a
stał się najlepszy nawet spośród starszych uczniów. Potrafił
biegle używac telekinezy a w szczególności posługiwać się
magią wody. Chociaż tęsknił za rodziną był tam szczęśliwy i
wiedział że zostanie "kimś". Po ukończeniu ostatniego roku
uczelni dostapił wielkiego zaszczytu: sam Wielki Mistrz
zaproponował mu żeby został jego asystentem. Myślał nad tym
długo... wiedział ze będzie musiał spędzić wiele lat w wieży
studiując księgi. Nie chciał tego. Raczej wolał podróżować i
zdobywać wiedze poprzez doświadczenie. Młodzieńcze marzenia
były silniejsze i odmówił. Pomyślał ze rozpocznie przygodę w
The'arax największym awanturniczym mieście na południu kraju.
Ostrzegano go wiele razy żeby nie podróżował sam jednak nie
posłuchał..... Trzeciego dnia podróży nocował na niewielkiej
polanie. Obudził go dźwięk skowytu. "To tylko
wilki"-pomyślał. Jednak coś go niepokoiło, wstał i rozjerzał
się, nie zauważył nic niepokojącego. Już chciał kłaść się
spowrotem kiedy spostrzegł go. Czarna sierść błyszczała w blasku
księżyca, długie pazury zaciskały się niespokojnie, z pyska
toczyła się piana. Stał na dwóch nogach....był to wilkołak.
Przez chwilę wymienili spojrzenia, a chwilę potem bestia
rzuciła się na niego. Nie wiedział co robić.
-"Assano exo"- z trudem wykrzyczał formułkę zaklęcia ogluszającego.
Strumień swiatła tylko na chwilę zatrzymał potwora w dużej mierze
odpornego na tego typu magię. Przerażony Sharko zacząl uciekać.
Nie mięło 5 minut kiedy wilkołak zbliżył sie do niego na
odległość 10 metrów. Nagle stało się coś czego najbardziej się
bał w tej chwili. Zwyczajnie sie potknąl. Wiekowa wierzba jakby
złośliwie wystawiła swoje korzenie. Leżąc patrzył się w twarz
ni to zwierzęciu ni to człowiekowi.
-"Asseeno... Asseee...Asss"-starał sie powtorzyć zaklęcie.
W tej sytuacji jednak nie było to możliwe. Bestia rzuciła sie na niego. Wiedział ze to
ostatnie chwile jego życia. Nagle wielkie cielsko
znieruchomiało w powietrzu i opadło na niego swoim ciężarem.
Sharko był cały potłuczony ale żył!!! Ktoś zabił monstrum!!!
Wygramolił się spod cuchnącego scierwa i zobaczył ją - młodą
elfkę trzymająca w prawej ręce łuk.
-"Hahahaha patrzcie no, wielki czarodziej wybrał się na wycieczke" -zaśmiała
się. Zmieszał się... uratowała go kobieta.
-"No co powiesz??"-kontynuowała -"Nazywam się Asix własnie uratowałam
Ci życie. Patrz to srebrne strzały są zabójcze dla
wilkołaków"- powiedziała pokazując na swój kołczan.
-A...asix....?? To naprawde Ty??!!-krzyknął Sharko.
-Tak ja....skąd mnie znasz???-zmieszała się.
-Jestes moją siostrą!!!-prawie wrzeszczał z radości
-Sharko??.... bracie... tyle lat....-wyszeptała. Po chwili padli sobie w obiecia
płacząc ze wzruszenia. Młody czarodziej w 20 minut później rozmyślał w
swoim rodzinnym domu o swojej pierwszej przygodzie i o tym że
uratowała go jego o rok młodsza siostra. która przecież żyła tu
w lesie i okazała sie dużo dzielniejsza od niego mimo tego że
spędził tyle lat na naukach na Wyższych Szkołach.
"Doświadczenie-to jest to co czyni nas naprawdę potężnymi"-
pomyślał nie zniechęcony do kolejnych przygódg
 
Draco jest offline