Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2008, 00:03   #1
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Zapałka na zakręcie

To nie tak miał skończyć się czas
Obiecał trwać lecz zadrwił i zgasł
Wiem czym są łzy i wiem czym jest lęk
Bo to koniec i mnie coraz mniej



Fot. mataichi

ZAPAŁKA NA ZAKRĘCIE


Papieros dogasał w popielniczce.
Po trzech zaciągnięciach odechciało jej się go, wrzuciła go do pełnego petów pudełeczka po fistaszkach i nawet nie zadusiła. Tlił się, aż spalił... od wewnątrz. Żar drążył jego lędźwie, aż pożarł wszystko, pozostawiając jedynie śmieszny, osmolony kawałek filtru – wspomnienie papierosa, jego karykaturę.

Patrzyła na ten proces, chłonąc dym w płuca i zastanawiając się, co też mógł czuć ów wytwór ludzki. Odbierając mu jego właściwą formę – zapalając, ale nie paląc w sposób należyty - ośmieszyła go, ba! Wręcz upokorzyła, na dodatek bezczeszcząc jego ciało i sprowadzając do postaci śmiesznej gąbki. Teraz mogła z niego drwić, a on nie miał już niczego, by się ukryć. Wypalił się.
Czy on naprawdę nic nie czuł? Nie wstydził się? Nie lamentował nad niedokonanym żywotem?

*DING DONG*

Dzwonek do drzwi. Typowy, stworzony na modłę amerykańską dźwięk dzwonka do drzwi. Niby ciepły, nieponaglający, jakby chcący przyjemnym brzmieniem oszukać tego, który drzwi musi otworzyć. A może pragnie wynagrodzić mu cierpienia związane z oderwaniem się od zajęcia, nawet jeśli była nim obserwacja dopalającego się peta?

Choć ledwo ćwierć wieku minęło od momentu, kiedy jako kwilące niemowlę opuściła dostatni przybytek matczynego wnętrza, teraz stęknęła wzorem starej kobieciny.
Lekko zdezorientowanym wzrokiem potoczyła po pokoju. Bałagan, bałaganem, ale gdzieś tu przecież musiała być jakaś koszula. Może nie czysta, ale jeszcze nie brudna, taka z etykietą „można jeszcze raz założyć”.

*DING DONG*


Dźwięk wdzierał się do aparatu słuchowego jak gdyby przepraszając i goniąc zarazem. Wiedziała, że nie może go zignorować. Godzinę temu telefonował właściciel mieszkania informując, że ma nowego współlokatora, który jeszcze dziś powinien się zjawić. Szkoda tylko, że nie wspomniał nawet płci osoby X, a może i lepiej? Po co budować sobie obraz kogoś, kogo się jeszcze nie zna?

O. Znalazła flanelową koszulę. Oczywiście, nie tę, którą chciała, tamta bowiem złośliwie wpełzła w jakiś ciemny kąt i teraz naigrywała się z właścicielki, ale inną – wystarczająco dobrą na pierwsze spotkanie. Skoro mieli mieszkać ze sobą, to nie było po co się stroić. Osoba X prędzej czy później pozna jej domową „formę” i mogłaby się rozczarować. A tak, karty zostały wyłożone na stół.

Szurając po podłodze stopami (znów zapomniała kapci), przeszła do przedpokoju i tam na chwilę przystanęła przy lustrze.

„Beznadzieja. Chyba znów przytyłam... No, ale co się dziwić, jak się cały dzień ślęczy przed monitorem? Wcześniej w ramach spalania tłuszczu chociaż uprawiałam seks, ale teraz facet się wyprowadził do Anglii, a wibrator, jaki by nie był wielki, gruby i bogaty w opcje regulacji drgań, nie wymęczy tak człowieka, jak drugi człowiek. Oto stare prawo Inków.”

Wzruszyła ramionami i skierowała się do drzwi. Kiedy przekręcała zamek, przypomniała sobie, że wpierw powinna spojrzeć przez judasza. Wtedy miałaby te cennych kilka sekund na przyjęcie odpowiedniej strategii komunikacyjnej, bo wiedziałaby już, jak wygląda jej gość. No trudno, będzie tak jak z jajkiem-niespodzianką.
Zresztą jej nastawienie było i raczej pozostanie neutralne. Z jednej strony trochę żałowała utraconej suwerenności, z drugiej mogła odetchnąć, bo właściciel nie będzie miał podstaw, żeby obciążyć ją pełnymi kosztami utrzymania mieszkania. Ot, poświęcenie pragnienia samotności w imię stabilizacji materialnej. Typowe dla obecnej rzeczywistości.

„Czy rzeczywistość może być nieobecna? Jeśli tak, to czym by się to objawiało? Nieobecna czyli... zamyślona, a może po prostu wyszła do kiosku po fajki i jej nie ma?”

Z tymi pytaniami w głowie uchyliła drzwi. Para oczu, nos, usta, głowa, ręce, nogi.
Osoba X okazała się być typowym przedstawicielem homo sapiens. No trudno...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline