Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2008, 00:50   #4
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
- Jak chcesz się odświeżyć, tam jest łazienka. – dziewczyna wskazała jej palcem drzwi.
- Doskonale wiem, że tu jest łazienka, a tu salon z wnęką kuchenną, chociaż może salon to zbyt egzaltowane określenie jak na tą norę. Kiedyś tu mieszkałam, wiesz? Dawno temu. Chociaż może to tylko pieprzone deja vu? - zaglądała po kolei do wszystkich pokoi drapiąc się w wytapirowane włosy – I skoro ty masz pokój bez okna sądząc po ilości rzeczy rozrzuconych na podłodze, to ja powinnam zająć pokój z cudownym widokiem na miasto. Świetnie, może któregoś wieczoru mnie poniesie i wyskoczę – zaśmiała się histerycznie.

Rzuciła walizkę na łóżko w niewielkim, obskurnym pokoju i przykucnęła przy parapecie.

- Powiedz mi czym sobie trzeba zasłużyć żeby wylądować w takim miejscu? Wyjrzyj ze mną - złapała dziewczynę za ramiona i przyciągnęła ku sobie. – Popatrz na to miasto. Z dwunastego piętra widać wszystko jak na dłoni, nic się nie ukryje. Wiesz co ja dostrzegam? Esencję depresji. Wszechobecną szarość. Dymiące, fabryczne kominy. Brudne ulice. Beton i śmieci. Budynki czarne od smogu, totalny industrialny splin. Nocą wypełzają wszystkie szumowiny. Nastoletnie prostytutki, grzeczne dzieciaki, które po zmierzchu gromadzą się w bramach i zalewają łeb czystą wódką żeby uciec choć na moment od swojej bezwartościowej egzystencji - znów poszła na korytarz po kolejną torbę i przywlekła ją do pokoju. Mówiła prawie na jednym oddechu, nie przerywając monologu, nie dając szansy na wtrącenia.

- A niby do Europy nas przyjęli. Tylko gdzie ta Europa ja się kurwa pytam? Ja jej z okna nie widzę! Tylko te wieżowce! Jak pamiątki upadku przegranej cywilizacji. Oto my! Pokolenie wychowane wśród azbestowych płyt, wszechobecnych toksyn, w strugach kwaśnego deszczu. Wyhodowani na modyfikowanej żywności, narażeni na promieniowanie z komórek i mikrofalówek. Aż cud, że nam dodatkowa ręka nie wyrosła. Chociaż mnie to chyba raczej na mózg padło - słowotok wylewał się z niej jak woda z kranu.
Weszła do kuchni wciąż nie przerwanie mówiąc. Odsuwała po kolei wszystkie szuflady aż natrafiła na tą ze sztućcami i odnalazła w niej korkociąg. Przez chwilę zmagała się z butelką wina aż wreszcie otworzyła z rozmachem i nalała do dwóch, nie najczystszych szklanek.

- Wznieśmy toast! - wypiła duszkiem pełną lampkę, szkarłatne pasma polały się po obu stronach ust, spłynęły po brodzie – Żeby nam się dobrze razem mieszkało. - Zaśmiała się ciepło – No dalej! Wypij do dna.

- Gdzieś przeczytałam takie zdanie, hm... Jakoś tak to szło. Cytuję: Nic tak nie zbliża ludzi jak wspólne rzyganie – koniec cytatu. - zaniosła się śmiechem - Może wybadamy dziś ile w tym prawdy? - podsunęła jej szklankę pod nos. Wyciągnęła z kieszeni papierosa, zapaliła i mocno zaciągnęła się dymem.

- Ah, i najważniejsze. Zupełnie bym zapomniała. Jestem Kornelia. - objęła współlokatorkę za szyję. Mocno, obiema rękami. Ten uścisk był życzliwy i przyjacielski, zupełnie jakby znały się od lat.

- I musimy puścić jakąś dobrą muzę! Nie wyobrażam sobie imprezy bez posępnych, melancholijnych dźwięków. Muzyka otwiera ludziom serca, a nam chyba by się to przydało skoro mamy się lepiej poznać – znów zachichotała. Serdecznie, ujmująco. Może była zdrowo pomylona ale nie można było odmówić jej charyzmy i jakiegoś dziecięcego uroku. - Moja droga, najwyraźniej przeznaczenie pchnęło nas ku sobie. A przeznaczenia nie należy ignorować. Czuję gdzieś w środku, że... – przycisnęła dłonie do piersi - ...że będziesz moją najlepszą przyjaciółką. Taką, jaką ma się jeden raz w życiu. - znów spojrzała jej w oczy – Też to czujesz? Pozytywne fluidy? Gęste powietrze? Elektryzujące wibracje? Powiem ci jedno, nie wolno drwić z losu. Skoro już połączył nas razem nie wolno nam tego zignorować. No dalej, wypij. A potem zamówimy jakieś żarcie. Konam z głodu.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 19-03-2008 o 18:28.
liliel jest offline