Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2008, 21:41   #122
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Zabójca nie miał humoru na zabawę ze smarkaczem, który wybił mu szybę. Wyciągnął glocka z tłumikiem. Spokojnie go odbezpieczył i wycelował. nie pociągnął za spust, patrzył jak dzieciak ucieka. Samochód Johna był cały pomalowany. Mike otworzył drzwi czerwonego samochodu. jakiś frajer go nie zamknął. Na tylną kanapę wrzucił teczkę i torbę. Ruszył spokojnie pod hotel.

Z Tailsem rozstali się dobre kilka minut temu. Tamten miał go osłaniać. Mike stał oparty o ladę, jego wzrok obojętnie prześlizgnął się po gościach, ochronie i pierwszej stronie gazety.
"I tak nikt mnie nie pozna. Dużo osób się tak ubiera. Dobrze, że nie mam śladów krwi."
Zamówił pokój możliwie najbliżej 10, zapłacił i podziękował. Poszedł w kierunku schodów. Normalnie nie czuł nic przy zabójstwach ale teraz czuł się jak przy swoim pierwszym.

W barze siedziała czwórka młodych ludzi. Rechotali właśnie z jakiegoś żartu. No nie do końca ludzi. Wśród nich był jeden elf. Oprócz niego trzech ludzi. Najmłodszy miał może osiemnaście lat. Nie był jakoś dobrze zbudowany ani (o ile można to było ocenić po tym jak siedział) wysoki. Czarne włosy miał potargane. Drugi obok niego był łysy, właśnie wstawał. Był imponującej postury, wysoki, szeroki w barach. Zdjął z oparcia krzesła ramoneskę i założył ją. Pożegnał się z całą trójką i wyszedł. Gdy drzwi baru się zamknęły elf i trzeci, długowłosy mężczyzna pochylili się nad najmłodszym. Coś mu powiedzieli. Tamten wstał, nie miał chwiejnego kroku. Musiał mało wypić. Zarzucił na ramiona szarą kurtkę i wyszedł.

Mike szedł szybko. Spike był o kilka metrów przed nim. Młody zabójca był pewny, że tamten go słyszy. Spod kurtki i bluzy wyciągnął Lugera. Celny pistolet oficerski ułożył się w dłoni. Lewa ręka drżała gdy repetował narzędzie zagłady. Cisze nocną przerwały trzy strzały. Ciałem człowieka, który nauczył Mike strzelać upadło. Młody zabójca podszedł był już blisko gdy zreflektował się, że tamten nie krwawi.
-Mówiłem Ci strzelaj w głowę.
Cichy szept dotarł do Mike w momencie gdy patrzył w czarną otchłań Siga. Jednak to nie była noc przeznaczona dla Mike. Markus wyszedł z zaułka i odciął głowę Spiekowi. Stev również wyszedł z cienia.

Mike starszy o kilka lat i o doświadczenie wspinał się po schodach.
"Czy to ta noc? A właściwie dzień. Myślałem tak gdy po mnie przyszli."

Drzwi się otworzyły ale Mike był gotowy tak samo jak był gotowy Spike kilka lat wcześniej. Obaj wiedzieli, że Organizacja ich sprzątnie. Trzech ludzi ubranych na granatowo. Elita. Wtargnęli nocą gdy zabójca powinien spać. Pierwszy dostał kulkę, prosto w szybkę hełmu. padł, nie wiedział nawet co go zabiło. Drugi dostał solidnego kopniaka. Poleciał na ścianę. Trzeci zdążył oddać dwa strzały w korpus. Mike podobnie jak Spike wcześniej miał kamizelkę. Komandos dostał kulkę tak jak jego towarzysz, między oczy. Trzeci wstawał. Szybki kopniak znów go sprowadził do parteru. Następny wybił broń. Nie doczekał następnego kopniaka. Mike skręcił mu kark.

"Potem myślałem, że koniec przyjdzie przy moim starciu z Markusem."

Stali obaj przed jednym z budynków Organizacji. A dokładnie przed jego gruzami. C4 zrobiło swoje. Markus trzymał katanę wzdłuż prawej nogi a Mike w każdej ręce pistolet. W prawej lugera w lewej siga. I to on przerwał milczenie.
-Pomóż mi, zemścić się na nich. Wiesz co mi zrobili. Razem ich zniszczymy. sam nie dam rady ale nasza dwójka powinna dać radę.
Markus nie odpowiedział wybił się jak ze sprężyny. Ciął kataną i nie powstrzymały go dwie kulki. Był szybki, ale Mike również miał refleks. Zasłonił się osłoną na palec siga. Ściągnął spust lugera...

Mike nie zatracił się wspomnieniach ciągle uważał. Był już blisko drzwi nr. 10. Rozejrzał się czy jest czysto, jeśli było wyciągnął glocka z tłumikiem i go odbezpieczył.
"Ale idę zabić nie tylko Markusa."
Przygotował się do pchnięcia cyberręką drzwi.

Siedział w pokoju Juli. Ona siedziała w kucki na łóżku a on stał przy uchylonych drzwiach i patrzył na korytarz. Matka kazała im iść do pokoju a sama została z ojcem i rozmawiała z tymi trzema ludźmi. Ta trójka nie podobała się Mikowi. Wysocy, dobrze zbudowani, w garniturach. Na filmach tak byli ubrani agencji rządowi.
-Idę na dół, zobaczyć o czym gadają.
-Jak Ciebie przyłapią ojciec się wkurzy.
Julia zawsze bała się gniewu ojca.
-Nie złapie.
Mike uśmiechnął się chociaż miał złe przeczucia. Zaczął skradać się na dół po schodach. Ojciec właśnie na kogoś krzyknął. Chłopak niestety nie usłyszał co.

Pchnął silnie drzwi.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline