Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2008, 17:05   #6
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Montowy nie żyje? Ale jak to? Niektórzy lekarze dawali mu jeszcze nawet pół roku życia- myśli pędziły jak szalone przez głowę Paula. Alkohol mieszał się z adrenaliną, młody reporter próbował zebrać myśli, choć nie było to łatwe- Dobra, trzeba tam dotrzeć, zrobić reportaż z pierwszej linii. Zobaczyć, co powiedzą lekarze, kto pierwszy przyjdzie odwiedzić zmarłego. Ale jak się nazywał ten szpital?!
- Jak się nazywał ten szpital?!- niechcący wyrwało mu się na głos. Barman spojrzał na niego z zainteresowaniem znad wycieranego właśnie kieliszka.
- Słucham?
Rytter zorientował się, co powiedział i uznał, że to nawet dobrze.
- Szefie, pomocy potrzebuję. Wiesz pewnie, że prezydent w szpitalu leży?- wąsacz kiwną niepewnie głową. Już otwierał usta, pewnie żeby podzielić się jakąś anegdotką na ten temat, ale Paul nie dał wejść sobie w słowo- a w którym, wiesz?
- Nie, kolego, nie wiem- barman wyraźnie zdziwił się nagłym ożywieniem swego rozmówcy, ale nie stracił przez to daru wymowy- Co mnie tam do polityki. Ja pamiętam jak mój brat, jeszcze za Sowietów, się polityką interesował. Aż pewnego dnia...
- Rozumiem, rozumiem, chętnie posłucham, ale później- Paul miał wrażenie, że słyszał już dzisiaj z pięć historii o bracie barmana- Teraz powiedz mi, szefie, jakie wy tu macie duże szpitale w Moskwie, co? Bardzo to dla mnie ważne.
- No, Szpital Moskiewski na przykład? Dość duży jest.
Twarz reportera nagle się rozjaśniła. Moskiewski, no jasne! Zapytał jeszcze barmana, jak tam dojechać i ruszył zdecydowanym acz chwiejnym krokiem do drzwi. Na ulicy, stojąc przy swoim samochodzie, uświadomił sobie, że nie jest raczej w stanie dojechać gdziekolwiek. Trzeba jakiejś pomocy. Wyciągnął komórkę i wybrał numer miejscowego fotografa, który miał mu pomagać w pracy w Moskwie. Długo nikt nie odbierał ale w końcu się udało.
-Pitia? Wybacz, że budzę, ale jest sprawa...
 
Wojnar jest offline