Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2008, 08:57   #8
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Kornelia leżała na łóżku zasłuchana, kompletnie nieobecna. Tępo wpatrywała się w sufit i wciągała co jakiś czas siwy dym w płuca po czym oddawała skręta współlokatorce. Nie chciała wyjść na egoistkę i skąpca więc pilnowała by paliły po równo, i nikomu nie przepadła jego kolejka.


- Muszę ci coś powiedzieć... – rzuciła nagle Mirela śmiertelnie poważnym tonem – Twoje parówy są już tak gorące, że pewnie zaraz trysną...


Piosenka właśnie się skończyła i Kornelia wybiegła do kuchni żeby wrócić za kilka chwil z parującym talerzem.


- Dobry kawałek. Podoba mi się - jadła palcami. Wpychała do ust spore kęsy i głośno przeżuwała - Mocny tekst. Zawistny i gniewny. Dość depresyjna kompozycja, muszę przyznać. A jednostajna linia melodyczna dodatkowo pogłębia wrażenie wszechogarniającego przygnębienia. Aż sama się zdołowałam – wyszczerzyła w uśmiechu rząd równych, białych zębów.


- No to wprowadziłaś pożądany nastrój! - powiedziała z udawanym wyrzutem ciągle się uśmiechając - Od razu popełniamy zbiorowe samobójstwo czy podyskutujemy najpierw o czymś ponurym, co przybije gwóźdź do naszej trumny? - jej śmiech niósł się przez moment niczym salwa z karabinu maszynowego ale później twarz jej nagle stężała, spoważniała. Odłożyła nadgryzioną parówkę na talerz i szepnęła enigmatycznie – Wiesz, tak się zastanawiałam... - kilkakrotnie energicznie przekrzywiła głowę na boki jak spłoszony ptak. Robiła wrażenie jakby się rozglądała czy ktoś przypadkiem ich nie podsłuchuje.


- Myślisz, że czeka na nas coś po śmierci? - wypaliła niespodziewanie - Czy staniemy się jedynie gnijącym mięsem i kupą kości? - położyła się na brzuchu obok Mireli i oparła brodę na splecionych ramionach - A jeśli faktycznie mamy duszę to czy trafi ona później w zasłużone miejsce? Czy jesteśmy raczej skazani na snucie się po ziemskim padole będąc jedynie nikłą namiastką naszej wcześniejszej bytności? Niebo i piekło... To tylko abstrakcyjne pojęcie ale czy coś na ich kształt rzeczywiście istnieje? A jeśli pójdziemy do piekła Mirela? - jeszcze bardziej zniżyła głos i spojrzała jej w oczy - Wyobrażasz to sobie? Spędzić wieczność w rzece ognia, gdzie płomienie trawią każdą żywą komórkę z jakiej jesteś złożona? Ale skoro nie będziemy posiadać ciała to czy można będzie zadać nam fizyczny ból? I wreszcie najważniejsze, czy istnienie piekła nie zaprzecza podstawowym dogmatom naszej religii? A gdzie miłosierdzie i boska nieskończona miłość? Nie ma?! Jest za to: „smażcie się żywcem grzeszne skurwysyny”? Trochę mi się to nie klei, a tobie? Tylko chrześcijanie mogli stworzyć tak mściwe i okrutne bóstwo. Ciekawe co sam bóg myśli na temat wizerunku jaki stworzyli mu „jego” ludzie - położyła akcent na słowie „jego” i przewróciła znacząco oczami. - Raczej kiepski mają w kościele dział public relations.


Kornelia wstała z łóżka, wzięła Mirelę za rękę i pociągnęła lekko.


- Chodź. Pokarzę ci coś.


Podeszły do wyjścia z mieszkania i Kornelia zmagała się chwilę ze wszystkimi zamkami. Otworzyła drzwi i te skrzypnęły złowrogo, przeciągle. Stanęła w progu. Na jej twarzy malowała się konsternacja ale ruszyła wreszcie do przodu. Ostrożnie stawiała kroki, jakby szły po szkle a nie gładkiej, betonowej posadzce.


Osnuty ciemnością korytarz odstraszał pustką i obskurną scenerią. Dodatkowo panowała posępna, cmentarna cisza. Kornelia milczała, jakby bojąc się zakłócić ten ponury spokój. Tylko jej oddech przyspieszył nieznacznie. Mocniej ścisnęła Mirelę za rękę i pociągnęła ją dalej. W połowie korytarza przystanęła i nacisnęła włącznik światła ale żarówka zaczęła jedynie mrugać i bzyczeć chaotycznie jakby wahała się czy podzielić się z nimi swoim światłem. Ostatecznie zapaliła się ale dawała jedynie delikatną, bladą poświatę, która tylko nieznacznie rozpraszała mrok.


Mijając drzwi od winy zerknęła przez szybkę w ciemny szyb spodziewając się coś tam ujrzeć. Jej oczy nie napotkały jednak niczego prócz zwartej, skoncentrowanej czerni. Po chwili ruszyła dalej, na sam koniec korytarza wciąż ciągnąc współlokatorkę za plecami. Minęły zsyp na śmieci. Uderzył je potworny odór odpadków i rozkładu. Kornelia aż zakryła usta dłonią. Wydawało jej się nawet, że usłyszała niosący się z dołu pisk szczurów grasujących w stertach śmieci.


Jeszcze tylko kilka kroków... Dotarły.


Zatrzymała się przy ciężkich, okutych żelazem drzwiach. Kornelia wpatrywała się w nie z jakimś nieuzasadnionym lękiem. Naparła całym ciężarem na klamkę ale drzwi ani drgnęły.


- Dziwne. Zawsze były otwarte gdy tu mieszkaliśmy. Chociaż, po tym wszystkim co się stało, nic dziwnego, że woleli je zamknąć - zerknęła na Mirelę. – Masz klucz? Chciałabym zajrzeć znowu do środka... - oczy miała wielkie jak spodki, czaiła się w nich mieszanka strachu i ekscytacji.

 

Ostatnio edytowane przez liliel : 23-03-2008 o 13:44.
liliel jest offline