Podekscytowanie, które poczÄ…tkowo zagoÅ›ciÅ‚o na twarzy Niny, gdy coÅ› zaczęło siÄ™ dziać, szybko ustÄ…piÅ‚o miejsca zgrozie, kiedy próba odjÄ™cia rÄ…k od lÅ›niÄ…cej powierzchni zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™ fiaskiem. - Co to za cholerstwo?! – krzyknęła i w tym samym momencie zauważyÅ‚a napis. – Moment…
Litery były tak niewyraźne, że Rae musiała dobrze się im przyjrzeć, zanim je odczytała. Program o nazwie Bóg.
- God.exe? – zdziwiÅ‚a siÄ™ Nina. – Zaczynam siÄ™ czuć jakbym braÅ‚a udziaÅ‚ w szeroko zakrojonej grze jakiegoÅ› fanatyka…
Dziewczyna odczuÅ‚a ulgÄ™, gdy jej dÅ‚onie zostaÅ‚y uwolnione. Tylko… w jakim celu to urzÄ…dzenie w ogóle uniemożliwiÅ‚o jej wczeÅ›niej ich oderwanie? I dlaczego to coÅ› odwzorowaÅ‚o jej rÄ™ce?
Czerwone oczy zabÅ‚ysÅ‚y w ciemnoÅ›ci. Rae odniosÅ‚a wrażenie, że nikomu brak Å›wiatÅ‚a nie przeszkadzaÅ‚, a wrÄ™cz przeciwnie – ciemność otulaÅ‚a ich ciaÅ‚a ciemnym kirem, ukrywajÄ…c nagość. I choć hologram pulsowaÅ‚ mÄ™tnym Å›wiatÅ‚em, to i tak czuli siÄ™ bardziej pewnie. Nina caÅ‚Ä… swÄ… uwagÄ™ skupiÅ‚a na sÅ‚owach wydobywajÄ…cych siÄ™ z kuli, sÅ‚uchajÄ…c ich z niekÅ‚amanym zdumieniem. O co, do diabÅ‚a, chodzi z tÄ… historyjkÄ… o Raju, ówczeÅ›nie żyjÄ…cych ludziach, o „Nim”, kimkolwiek miaÅ‚ być, upadku i Zakazanym Owocu? Antoine znaÅ‚ wiele takich opowiastek z przeszÅ‚oÅ›ci, ale Nina nigdy nie sÄ…dziÅ‚a, że w dzisiejszych czasach ktoÅ› może podchodzić do nich z takÄ… powagÄ…… no chyba że czÅ‚onkowie jednej z magicznych sekt, czczÄ…cych historyczne bóstwa i podtrzymujÄ…cych stare tradycje. „Ale co mnie to w ogóle obchodzi?!” – To byÅ‚a pierwsza myÅ›l, jaka naszÅ‚a Rae po wysÅ‚uchaniu tego co najmniej niezwykÅ‚ego monologu.
Przyjrzała się towarzyszom, wyglądali na równie zdumionych jak ona.
„Stary Antoine opowiadaÅ‚ mi kiedyÅ› starÄ… historiÄ™ o pierwszych ludziach… jesteÅ›my nadzy i nieÅ›wiadomi, zupeÅ‚nie jak oni” – uÅ›miechnęła siÄ™. - Kto pyta, nie bÅ‚Ä…dzi, co…? – mruknęła Nina pod nosem.
Co prawda hologram zniknÄ…Å‚ i nie byÅ‚a pewna, czy usÅ‚yszy jakÄ…kolwiek odpowiedź, ale kula nadal tu byÅ‚a, a w gÅ‚owie kÅ‚Ä™biÅ‚o siÄ™ jej tysiÄ…ce pytaÅ„. Nie wiedziaÅ‚a, od którego zacząć. - Hmm… Boże? Panie… Boże? Tak mamy ciÄ™ tytuÅ‚ować? – zwróciÅ‚a siÄ™ do kuli, nie bardzo wiedzÄ…c, do czego mówić. – Skoro pytać, to chyba najlepiej u źródÅ‚a, nie mylÄ™ siÄ™? – odchrzÄ…knęła, zastanawiajÄ…c siÄ™, czy uprzejmy ton przyniesie jej jakieÅ› profity. – PytaÅ„ mamy tysiÄ…ce, to, wydaje mi, jest oczywiste. Pozwól wiÄ™c… Boże, że je zadam.
W tym miejscu Rae zrobiÅ‚a krótkÄ… pauzÄ™. Nie doczekawszy siÄ™ jednak odzewu splotÅ‚a rÄ™ce na piersiach i kontynuowaÅ‚a. - Po pierwsze… czym jesteÅ›? – zapytaÅ‚a, wpatrujÄ…c siÄ™ w kulÄ™ przenikliwym wzrokiem. - CzyimÅ› narzÄ™dziem? IstotÄ… porozumiewajÄ…cÄ… siÄ™ z nami poprzez program? SkÄ…d mamy wiedzieć, czy okazujÄ…c ci posÅ‚uszeÅ„stwo, nie skazujemy siÄ™ na zgubÄ™?
ZmrużyÅ‚a oczy. - Dalej… Co siÄ™ z nami dziaÅ‚o? Gdzie jesteÅ›my? I co to znaczy, że jesteÅ›my Jeźdźcami Apokalipsy, co siÄ™ z tym wiąże? To tylko taki alias, czy może coÅ› wiÄ™cej? – zadrwiÅ‚a. - Z oczywistych wzglÄ™dów ciekawi mnie również natura owego JabÅ‚ka. Czego tak naprawdÄ™ mamy szukać i dlaczego mielibyÅ›my ci je zwrócić? Co nas czeka, jeÅ›li nie bÄ™dziemy posÅ‚uszni i zatrzymamy ten potężny przedmiot… dla siebie? Nina zwinnie okrÄ™ciÅ‚a siÄ™ w miejscu, by przyjrzeć siÄ™ po kolei twarzom pozostaÅ‚ych, zajrzeć w ich oczy. - I ostatnie pytanie z dziaÅ‚u tych najbardziej intrygujÄ…cych… dlaczego my? - zapytaÅ‚a.
Liczyła na to, że usłyszy jakąś odpowiedź, że nie mówiła do ścian pomieszczenia. Nie przywykła do bycia lekceważoną.
__________________ Do zobaczenia w maju! |