Drzwi od szafy nagle się otworzyły z impetem. Spodziewałem się tego, słyszałem kroki kilka sekund wcześniej. Śpij. - powiedziałem szeptem, gdy przede mną stanął jakiś nieznajomy facet.
Wielki, łysy koleś upadł na podłogę. Na szczęście bez wielkiego hałasu. Jego klatka piersiowa unosiła się powoli i opadała. Zasnął. Przyjżałem mu się. Wyglądł jak typowy dres, którego jak tylko się zobaczy, odrazu ustępuje mu się z drogi.. Łysy. Wielki. Napakowany. Troche cuchnął jakimś tanim alkoholem. Brak paru zębów. W zacisniętej jeszcze dłoni trzymał długi, ostry nóż.. Wyglądł na myśliwski.
-Okej, uśpiłem go na kilka godzin. Teraz drugi. - pomyślałem - Hmm.. To mi się może przydać.. - schyliłem się szybko po nóż i wyrwałem go z zaciśniętej dłoni wielkoluda.
-Jeżeli schowam się w szafie, drugi koleś napewno się domyśli, że tu właśnie jestem. - szybko myślałem co mam zrobić dalej - Ten tutaj jest za ciężki i wielki by go schować. Jeżeli zaatakuję, napewno zaskoczę tego drugiego dresa.. Mam taką nadzieję. Będę miał chwile przewagi. Tyle mi wystarczy..
Ruszyłem po cichu w stronę sypialni.. uważnie się rozglądając i łowiąc okiem każde, nawet minimalnie poruszenie..
__________________ Nigdy nie przestanę podkreślac pewnego drobnego, instotnego faktu, którego tak nie chcą uznać Ci przesądni ludzie - mianowicie, że myśl przychodzi z własnej, nie mojej woli... |