Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2008, 12:30   #5
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Po raz setny oglądał wizytówkę wciąż się zastanawiając kim może być Jan de Veille i dlaczego dostał tą karteczkę po tym jak spłazował tego tłustego de Baries. Czyżby nareszcie znalazł go właściwy człowiek ?
Cóż, nie miało sensu dalej o tym rozmyślać. Trzeba było iść na spotkanie, by się przekonać czy znalazł sojusznika.
Do wieczora jeszcze było daleko i Diego niespiesznie wyprostował i skrzyżował nogi od niechcenia sięgając po kielich z winem. To miejscowe nie było nawet takie złe, ba ... było całkiem dobre, jednak duma nie pozwalała mu uznać je za lepsze niż z okolic jego rodzinnego Bilbali.
Leniwie obserwował toczące się w koło życie. Jak dla niego była to pora poobiedniej siesty. Spokój przerwała mu staruszka okładająca jakiegoś bogu ducha winnego osiłka.
Trzeba przyznać, że ten całkiem zręcznie się obronił i Diego pomimo niezbyt wesołego nastroju uśmiechnął się pod wąsem słysząc jakie to obrane myszy są smaczniejsze od pokrzywy. Na szczęście estalijczyk nigdy nie musiał sprawdzać tego w praktyce.
Uwagę jego przykuł za to pewien młodzieniec noszący się po szlachecku, który zręcznie wyminął tarasujący drogę wóz i wszedł do tawerny „Pod Misiem Kudłaczem”.
Barosso obserwował go uważnie szczególnie zwracając uwagę na broń, którą nosił. Jego oczy zwęziły się złowrogo, gdy sięgał ręką po szerokoskrzydły, czarny kapelusz.
Diego jednym haustem dopił wino i powoli wstał idąc za nieznajomym. Lewą rękę oparł swobodnie na głowicy rapiera.
Wnętrze tawerny sprawiało miłe, przytulne wrażenie, jak większość takich przybytków przy głównej ulicy Brionne. Tu nie było miejsca na speluny i mordownie. Nie w tej dzielnicy. Po sali kręciła się tylko jedna dziewka służebna. Wystarczająco na tę niewielką liczbę gości jaka była w środku. Większość briończyków wolała spędzać czas na świeżym powietrzu.
Diego przywołał ją skinięciem ręki i gdy podeszła zagadnął :
- Hola chica. Nie wiesz przypadkiem jak nazywa się ten gość przy barze? – kiwnął głową w stronę nieznajomego.
- Wiem. – odparła zalotnie dziewczyna zawieszając kokieteryjnie głos i uśmiechając się przymilnie.
Przez moment oczy estalijczyja zabłysnęły gniewem. Spuścił jednak wzrok i wyskubując z rękawa niewidoczne nitki spytał niedbale :
- Niechaj zgadnę ... de Baries ?
Dziewczyna zaśmiała się radośnie. Barosso dałby głowę, że podpijała coś na zapleczu. Większość służby w karczamch Brionne chodziła podchmielona.
- Ależ skąd monsieur. To Jaśniepan Eryk Halsdorf. Nie było go u nas jakiś czas. Ponoć wrócił do swojej ciotki. Biedaczka jest chora i ludzie mówią, że nie za długo pociągnie. Eryk ma dostać jej majątek, ale mówią że wpierw musi się ożenić z ...
- Basta ! –
zawołał niezbyt grzecznie Diego podnosząc rękę, by przerwać słowotok dziewczyny. Dowiedział się więcej niż zamierzał i na więcej nie miał ochoty.
- Gracias seniorita. – dodał znacznie uprzejmiej lekko się kłaniając, by zaraz potem odwrócić się na pięcie i wyjść na zewnątrz.
Bogowie jak on nie cierpiał takich idiotek.
Było wciąż wcześnie, ale Diego miał dosyć bezczynności. Powoli dla zabicia czasu ruszył w dół ulicy w stronę amfiteatru. W ciągu tych paru dni jakie spędził w Brionne zdążył zorientować się, gdzie znajdują się główne atrakcje miasta.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 28-03-2008 o 12:41.
Tom Atos jest offline