Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2008, 14:53   #6
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Uhmathael
Bolało, lecz ból zaczął się przeradzać w niemoc, w słabość do tej pory obcą aniołom. Czy tak miało być? Twój pierwszy krok na nowym lądzie, zmysły uzyskujące pełnię widzenia. Tysiące igieł zdają się ranić Twe stopy. Kolejny bolesny krok, spojrzenie na Twych braci. Znasz imię jednego z nich, znałeś lecz już nie znasz. Czemu, co to ma oznaczać? Mętlik w myślach, chcesz obrócić głowę, przyjrzeć się niedoskonałemu człowiekowi. Twa prawa noga jakoby przerażona Twoim ciężarem runęła na ziemię wraz z Twym całym ciałem. Jakże to zabolało! Pomoc innym aniołem, zjednoczyć się? W takim stanie! Jak z bicza trzasnęła Twą dumę ta gorzka prawda. Coś mówią, rozmawiają. Z Tym człowiekiem. Może ruszyć się? Lecz czemu wszystko odmawia posłuszeństwa? Ktoś Ci pomoże?
Zapach, cudowny zapach, światło, jak pierwsze słońce świata. Lecz to nie one, w oddali, w sklepie... znowu słowa... w sklepie cukierniczym ktoś zapalił światło. Skąd to wiesz, znaczenie słowa i resztę, przecież tego nie widzisz. Już nic nie boli, jaka cudna ulga, tylko te zmęczenie, wyczerpanie...

Ambustiel
Kiedy już ból stał się Twym kompanem, zaczął przemijać, tlić się tylko w piekącym ciele. Miast niego pojawiło się zmęczenie, jakże obce odczucie. Brak możności działania, brak chęci, odmawiające posłuszeństwa kończyny. Człowiek chodzi od ściany, do ściany, klnie niemiłosiernie. Czemu? Na zoranej wiekiem twarzy tryumfuje grymas zdziwienia, obłędu, w oczach tli się pytanie: Jak? Wydaje się być policjantem. Policjant, kolejne z miliarda nowych słów. Czemu? Kiedy siadasz, pytasz się o wodę, on nieruchomieje, spogląda wystraszony.
-Kurwa, i zaraz poproszą pewnie o...
Człowiek szepnął do siebie samego, lecz nie skończył myśli. Spojrzał na niebo, miliony obłoków błękitu który przeradzał się już z wolna w granat nocy.
-Nie chcę wiedzieć co się stało, źle wyglądacie, jedzie... jedzie... jedzie...
Z początku pewna mowa znowu upadła by pod końcu nie mógł on wykrztusić żadnego słowa. Wiesz dlaczego, kolejny z buntowników zadał pytanie. Człowiek spojrzał na zegarek ukazują swą dłoń. Dłoń której tak jak jemy było coraz bliżej do śmierci. Czemu? Śmierć miała być obca na świecie...
-Jedziecie do szpitala ze mną!
Niemalże wykrzyczał ostatnim aktem woli. Teraz zamilkł wpatrując Ci się w oczy. Za nim stoi samochód, może tym was podwiezie? Kolejne słowa, może pora przestać się nad nimi dziwić? Zamilkł, możesz zając się sobą, swym bólem, strachem, niemocą oraz tym którego odzyskałeś choćby na chwilę podczas buntu.

Andrel
Kolejna fala cierpienia zaczęła Cię omiatać. Niczym morski przypływ, przyszła lecz po chwili odeszła. Dalej boli, lecz już nie tak mocno, nie tak potężnie, nie tak obezwładniająco.
-Kurwa, i zaraz poproszą pewnie o...
-Nie chcę wiedzieć co się stało, źle wyglądacie, jedzie... jedzie... jedzie...
-Jedziecie do szpitala ze mną!
Trzy wypowiedzi kogoś, kto chyba was znalazł, człowieka. Rozmawiał z dwoma Twymi braćmi, tak, nie jesteś sam. Czy odpowiedział też na Twe słowa? Zimno, straszny mróz. I żar cierpienia trawiący Ci od środa. Cóż poczynać?
Boli, lecz nie kreuję działań. Ten człowiek, w mundurze, starszy, zadziwiony, bliski obłędu. Gdzie możesz być, kiedy? Czujesz zę mógłbyś wstać, podnieść się, przywitać. Co znaczy przywitać? Kolejne słowo, lecz ty razem nie znasz jego znaczenia.
Emanuel, Bóg z nami. Skąd tak znagla wzięło Ci się te słowo? I czemu? Czy Bo jest z wami? Wami, upadłymi, bezskrzydłymi, z Tobą. Tym który stracił to co kochał. Ten hałas... powoli się przyzwyczajasz. Czemu, czemu wszystko...

Christianus
Chwyciłeś kamień, zniszczyłeś, w proch i przerznę obróciłeś? Lecz czemu Twa dłoń wydaje się taka wilgotna. Ukradkowe spojrzenie, to nie kamień został zniszczony, lecz Twa dłoń została poraniona, stare bliny otworzyły się. Bolało, stałeś, krew lała się małym wodospadem. Coś mówią, lecz co? Czemu tego dokładnie nie słyszysz? Ten mężczyzna, stary, za nim samochód. Ty też cos rzekłeś, lecz czemu nikt nie odpowiedział, nie zwarzył na Twe słowa?
Prócz bólu jest jeszcze coś, obecność. Obecność innych, nie tych trzech obok Ciebie lecz niezliczone zastępy których biło miliard miliardów. Musieli upaść, musieli, tak jak Ty cierpieć, tak jak Ty żałośnie uderzyć o ziemię. A jeśli nie, jeśli tylko Ci się wydaje? Niebo zmienia się w czerń nocy. Na dachu budynku obok usiadł gołą, mądre ślepia zaczęły Ci się przyglądać. Nawet zwierzęta z Ciebie kpią...
-Biada ziemi!
Słowa Doumy obiły się echem w Twojej jaźni. Czyż to nie jest ziemia, może tak długo spadałeś?
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline