Nessa czasem bardzo wolno przyswajała wiedzę. Literaturę, geografię, arcynudną historię. I mimo, że szkolne lata minęły, nadal czuła się czasem jak uczniak. Tak właśnie było w wielkim mieście Aldersbergu, gdy za późno połapała się, że bez pozwolenia nie wolno ulicami jeździć konno. Ale wnet zażenowanie ustąpiło gorszemu uczuciu.
Trupy wiszące na murach zamku robiły straszne wrażenie. I wszędzie nadmiar żołnierzy. Żmijka nie była przesądna, ale czuła w mieście tchnienie śmierci. Albo raczej tchnienia. Układały się w aurę, jakby nad murami wisiała mgła. >>>Opary ostatnich westchnień.<<< Wzdrygnęła się wskutek własnych myśli. Przypomniały jej się traktaty heretyckich mistrzów, którzy twierdzili że świat składa się z pięciu żywiołów, a życie/śmierć to piąty z nich.
>>>Wpakowałam się - pomyślała – Takie miejsca powinno się omijać.<<< Ale skoro przemęczyła się w karawanie, nie mogła tak łatwo zrezygnować.
Biały dom z niebieską dachówką – od razu poczuła, że polubi Cerintiana. Do tego otworzył jej przystojny młodzian.
- Ładnyś – powiedziała - Ale czy nie powinieneś być raczej biuściastą pokojówką? – zastanawiała się czy Celine mówiła jej coś o preferencjach seksualnych swego przyjaciela. Ale albo nie mówiła, albo alkohol pokonał tę informację.
Nie zmieszał się tylko roześmiał.
- Mam na imię Jan. Jestem lokajem mistrza Cerintiana. Jak mogę Pani pomóc? – albo pytanie było dwuznaczne, albo Żmijka za długo nie spotkała miłego faceta.
W odpowiedzi na domniemany podtekst wzruszyła ramionami i o mało co się nie zaczerwieniła. Zmieszanie pokryła konkretną odpowiedzią. Przedstawiła się, a imię Celine podziałało wspaniale. Mimo, że sam Cerintian nie był obecny, Jan wziął od Żmijki niewielki bagaż i wprowadził ja do przestronnego pokoju.
- Proszę się rozgościć.
Była to duża sypialnia z widokiem na ogród. Pokój pachniał owocami i znać w nim był jeszcze obecność poprzedniej lokatorki. Na toaletce stała butelka niedokończonych perfum, które Nessa oczywiście zaraz powąchała. Pieprz i pomarańcza. Łoże było ogromne i miękkie, zaścielone bladoróżowym brokatem. Posadzkę wyłożono miękkimi tkaninami. Ale naprawdę uwiodła Nessę wielka porcelanowa wanna.
Na pytanie, czy zechce się wykąpać po podróży, oczywiście przytaknęła. I już po chwili siedziała w kojącej, pienistej kąpieli. Chwilę próbowała rozmyślać nad repertuarem umiejętności, którym mogłaby służyć nieszczęsnej hrabiance, ale wnet przeskoczyła do marzeń o nagrodzie, własnej wieży i przystojnym lokaju...
- Nesso z Thanedd - głos miał głęboki i przyjemny, choć doprawdy dziwnie się do niej zwrócił. Dotknął lekko jej ramienia...
I Żmijka obudziła się . Nad nią stał mężczyzna.
Ostatnio edytowane przez Hellian : 07-04-2008 o 18:06.
|