Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2008, 22:06   #14
Zaelis
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
Podróż przebiegała spokojnie. Jak na gust Folkena – za spokojnie. Znudzony do granic możliwości mężczyzna jechał powoli, nie spiesząc się, jak i dbając o zdrowie konia. Oglądał mury miasta z uśmiechem na ustach, zastanawiając się ilu ludzi zginęło podczas ich budowy, a ilu następnych zginęło broniąc ich przed najeźdźcami. Mury przesiąknięte potem i krwią, których spoiwem jest ludzka determinacja. Ludzie są słabi. Owszem, były one imponujące i ciężko by było zdobyć te miasto, jednakże nie w jego głowie próba takiego szaleństwa. Oj, nie. On zajmował się tym, czego Ci ludzie potrzebowali. Łapał morderców, gwałcicieli i złodziei, a następnie sprowadzał szybki wymiar kary, lub jeżeli zlecenie tego wymagało zaprowadzał do najbliższego gmachu władz i odbierał sakiewkę.
Brązowe oczy mężczyzny zauważyły obóz. Duży obóz. Zdecydowanie za duży obóz by była to trupa aktorska czy kompania handlowa. Zatem wojsko. Cholerni, w dupę jebani idealiści, którzy za kilkanaście monet nędznego żołdu ruszą by ginąć za swojego zafajdanego dowódcę.
Żałosne.
Już miał zawrócić konia, gdy ujrzał jak dwójka ludzi ucieka. ~Dezerterzy~pomyślał i zajechał drogę jednemu z nich, jednocześnie starając się mieczem ciąć drugiego. Trafił, lecz cięcie jedynie powierzchowne, ledwo kilka kropli krwi znalazło się na ostrzu. Kiedy tamten wstawał i dobywał broni Folken wpierw kopnął go okutym butem w twarz, a póki ten chciał walczyć jeszcze płazem broni uderzył w czoło, powodując przy okazji paskudne rozcięcie. Sprawnie załatwił sprawę z mężczyzną i pozwolił go związać.
-Dzięki Ci za pomoc, nieznajomy. Żal dupę ściska że tamten skurwiel uciekł, ale zawsze mamy jednego z nich. – warknął jeden z żołdaków, kopiąc leżącego w krocze. Tamten kwiknął z bólu i skulił się. Mężczyzna splunął na koniokrada i spojrzał na łowcę –No, dobra robota. Dziesiętnik będzie chciał Cię poznać, może i jakowąś nagrodę dostaniesz ? Daj moim ludziom konia i chodź za mną. – rzekł ów żołnierz. Folken jedynie wzruszył ramionami i zeskoczył z konia, zabierając cały swój najpotrzebniejszy ekwipunek ze sobą.

***

Folken siedział na przeciwko Hansa, popijając temerską wódkę. Tak, wiedzieli jak go ugościć. W milczeniu wysłuchiwał słów wąsacza, spokojnie przypatrując się namiotowi. Skromnie urządzony był, no ale czego oczekiwać można po wojsku ? Kiedy zakończyła się przemowa wojskowego Legara odchrząknął i spojrzał na Hansa.
-Zarobek. Zajmuje się tropieniem różnych skurwysynów, gwałcicieli, morderców, złodziei i im podobnych a potem dostarczaniem do zleceniodawcy. Z reguły głowa jest odłączona od reszty ciała, no ale to szczegóły.
-A, czyliż tym, Łowcą Nagród jest ? No to się szczęśliwie składa, potrzeba nam takich jak Ty.. – zaczął Hans ale Folken wtrącił się i przerwał mu rzucając –Jeżeli myślisz o wcieleniu mnie do armii to zapomnij o tym. Jestem wolnym strzelcem. – po czym spojrzał wyzywająco na Hansa. Ten jedynie wybuchnął śmiechem, jakby pomysł wcielenia Legary do jego armii był dobrym dowcipem. Kiedy przestał rechotać polał im wódki i na raz wypił zawartość kubka.
-A teraz bez żartów. Kapitan straży szuka takich jak Ty. Przydasz mu się. My działamy poza miastem, on w mieście. Rozumiesz ? No, to dobrze. W takim wypadku ruszaj dupsko i zapierdalaj do środka. Masz tu.. – w tym momencie wypisał coś na pergaminie i zapieczętował to stemplem wojskowym, uprzednio wylawszy rozgrzany wosk. Potem schował to w tubę i razem z małą sakiewką rzucił Folkenowi, a ten zręcznie złapał oba przedmioty – ..list polecający ode mnie, dla szeryfa i nagrodę za schwytanie tamtego gnoja. 400 denarów. A teraz leć, chłopaki przydzielą Ci namiot do spania – rzucił dziesiętnik. Zadowolony Folken dopił zawartość kubka i schowawszy sakiewkę jak i list ruszył po swego konia. Następnie spokojnie ruszył w kierunku serca obozu, zadowolony z łatwego zarobku.
***

Rankiem, gdy bramy miasta zostały otwarte łowca nagród wziął swego konia od żołnierzy i spokojnie pojechał w stronę grodu. Folken zaraz po wjechaniu do miasta odnalazł stajnie. Po podjechaniu białą klaczą pod bramę stajni, zeskoczył z niej i wręczył chłopakowi stajennemu wodze. Nim tamten się ulotnił złapał chłopaka za ramię i spojrzał głęboko w oczy. A spojrzenie ukazywało bardzo czerwoną przyszłość dla chłopca, jeżeli nei wysłucha słów Folkena.
-Posłuchaj mnie, ścierwo. Masz zaopiekować się Śnieżką. Wyszczotkować, wyczesać, usunąć cały ten syf spod podków i dać najlepszej paszy jaką macie. Niczego ma jej nie brakować, czy to jasne ? Tak ? No to masz monetę. – i uiścił zapłatę w wysokości 2 srebrników za noc w postaci 1 złotego denara. Chłopakowi oczy zalśniły z chciwości i nadal będąc dość wystraszonym ruszył zając się Śnieżką. Folken zaś spokojnie ruszył do miejsca urzędowania Kapitana straży. Szedł przez miasto pewny siebie, trzymając ręce luźno przy bokach. Kiedy przechodził koło jednej z uliczek poczuł dotyk na ramieniu. Brudna dłoń należała do zapijaczonego oprycha z nożem w ręku który wysapał prosto w twarz Legary – Dawaj złoto, skurwysynu, albo tak Ci buźkę poharatam że Cię kurwa matka nie pozna!
Folken złapał z obrzydzeniem dłoń tamtego i spojrzał w oczy pijaczka. Już był jego. Wolna ręka łowcy wystrzeliła jak błyskawica i uderzyła w szczękę pijaka, oszałamiając go. Gdy ten cofał się o krok Folken złapał dzierżącą nóż rękę oprycha i bez dużego wysiłku wykręcił ją. Co dziwne, pijaczek nie puszczał noża. Przez twarz Legary przemknął jedynie uśmiech. Kopnął pijaczka, posyłając go na ścianę, lecz tamten wyhamował i rzucił się na Łowcę Nagród.
O sekundę za późno.
Człowiek momentalnie dobył zdobycznego krótkiego miecza i jednym cięciem odrąbał dłoń pijaczka, zaś trzymanym w lewej ręce nożem pchnął nisko, pod gardło, przebijając język i docierając aż go mózgu. Z obrzydzeniem wyjął nóż z czaszki i usunął się z toru opadających zwłok. Na szczęście, krew zbytnio go nie zachlapała. Wytarł jedynie bronie o i tak brudne odzienie pijaka i ruszył dalej. Nikt go więcej nie zaczepiał. Nawet jeżeli wcześniej ów zbir miał przyjaciół właśnie stwierdzili oni że nie warto. Nie niepokojony już niczym dotarł do drzwi, za którymi urzędował komendant straży i otworzywszy je wszedł do środka.
 

Ostatnio edytowane przez Zaelis : 07-04-2008 o 23:03.
Zaelis jest offline