Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2008, 21:52   #5
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Salzburg 1929 -1939

Julia Diana Fassbinder urodziła się chłodną jesienną porą 1929 roku w szpitalu Świętej Marty w Salzburgu. Mama chciała rodzić w domu, z akuszerką, jak rodziły jej matka i babka i babka babki... Ale Tata, nowo mianowany profesor Katedry Historii Nowożytnej był człowiekiem nowoczesnym. I Mama uległa.

Choć na świat przychodziło najpiękniejsze dziecko XX wieku – to słowa Mamy - nie było żadnych znaków, nie waliły pioruny, nikt nie odkrył nowej komety, zwyczajna noc. Wprawdzie księżyc świecił jasno i Mama mówiła, że do niej mrugał. Ale to chyba wskutek wyczerpania, bo z Julki, którą mama nazywała Dianą, był kawał dziewuchy.

W 1929 roku, poza córką, Tata zyskał też sporą sławę i wielu przyjaciół. Wszystko wskutek publikacji niewielkiej broszury pod tytułem „Historyczny dowód różnorodności potencjału ras ludzkich”. Było to zaraz po podpisaniu unii celno-walutowo-ekonomicznej między Republiką Austrii a Niemcami. Ale potem zmieniły się układy polityczne i przez kilkanaście miesięcy Tata nawet nie miał pracy. Do czasu. Bo los się znowu odwrócił i w 1938 roku Volker Fassbinder został dziekanem Wydziału Historycznego Uniwersytetu w Salzburgu.
Julia miała już 9 lat i dobrze pamięta jak pięknie mama się ubrała na bankiet i jak bardzo sama chciała mieć taką suknię, długą, z falbanami i kolorowymi piórami.
Przeprowadzili się wtedy do pięknej kamienicy na Dom Platz, gdzie mieszkały same bardzo czyste dzieci i nie można było trzymać zwierząt. Dlatego stary kocur Melchior pojechał na wieś.
I Julka bardzo się cieszyła, kiedy kilka miesięcy później ona i Mama pojechały do Melchiora. Mama natomiast była bardzo smutna. Julka trochę się orientowała dlaczego. W nowej kamienicy mieszkali źli ludzie i Tata zgłosił to policji. A Mamie, która była dobra, było ich szkoda. Tata próbował wytłumaczyć Mamie, że wszystko robi z myślą o rodzinie, ale Mama płakała i w końcu Tata się zdenerwował i nazwał Mamę wiejską gęsią.

Thalgau 1939 - 1948

Upalny ranek, początek maja 1945
Diana wstała o świcie. Chwilę wahała się czy nie wykraść się przez okno. Tak by babcia nie marudziła. Plecaczek spakowała już wczoraj. Wszystkie niezbędne rzeczy, ale łakomstwo zwyciężyło. Wiedziała, że babcia wydoiła już krowę, więc po cichu zakradła się do spiżarni napełnić żołnierską manierkę.
- Diana, na miłość boską – babcia Gerda mimo 70-tki na karku darła się ze stodoły bardzo donośnie – znowu idziesz włóczyć się w te góry? I zostaw to mleko. Lekarz zabronił ci go tyle pić. Opanuj się dziewczyno już i tak jesteś wyższa od wszystkich chłopaków we wsi.
Diana wiedziała, ze babcia po prostu się martwi, że nie znajdzie sobie męża, bo jest za duża, a tylu chłopców zginęło na froncie, ze teraz będą przebierać. Dziewczyna chętnie uspokoiłaby staruszkę w tej materii, bo chłopcy ją bardzo lubili, na przykład Thomas, z którym miała się spotkać na Wietrznym Wierchu. Ale ta babcia nie była gotowa na niektóre zwierzenia wnuczki.
Poprawiła plecaczek, wyciągnęła ukrytą przy spiżarni grubą laskę, podkasała spodnie do pół łydki. Pomachała babci, niezrażona jej krzykami i ruszyła na szlak. Znowu nawiedziła ją dziwna myśl o łuku, że pasowałby do tego wszystkiego.

Ten sam dzień, wieczór
Siedziała na progu starej chałupy i przebierała korzonki. Siedem kupek a w każdej niezawodny lek na inne dolegliwości. To był element nauki. Jeszcze dziś będzie nawlekała je na sznurek i wieszała na chałupie od południa. Zejdzie jej u babci Elizy pewnie do północy.
Obok Diany wylegiwał się Melchior. Oboje trafili tu po raz pierwszy chyba pół roku po przyjeździe do Thalgau, po specyfik na bolące kości dla Mamy. I Melchior, wredny zdrajca, nie wrócił z Dianą do domu. Został u Elizy na stałe. Teraz gdy podrosła często myślała sobie, że zamiast wtedy biegać co dzień po nowe zioła dla Mamy, powinna była Mamę tu przyprowadzić i zostawić, jak Melchiora. Wtedy Mama na pewno pożyłaby dłużej. Bo Melchior był najstarszym kotem o jakim słyszała, zaś sama Eliza była stara nawet w panieńskich czasach babci Gerdy.
- Uważaj dziewucho, nie rozróżniasz parwoślazu od żywokostu? – obie babcie uwielbiały ją sztorcować.
Zrobiła skruszoną minę. Zielarka wybuchnęła śmiechem.
- No opowiadaj, jak tam ten chłopak Marcela? Obejrzałaś go sobie w końcu dokładnie?
- Nie babciu. Mówiłam Ci, że Thomas wstydliwy jakiś jest. Cały czas by mi się tylko w piersi wtulał. To już nudne się robi. Szkoda, że nie ma wolnych starszych chłopaków.
- Przecież nie muszą być wolni – zielarka znowu się roześmiała. – Choć Diano pomożesz mi dzisiaj u ludzi.
I Diana po raz pierwszy odebrała poród.
 
Hellian jest offline