Strumyk wylał – straszna sprawa;
jak przedostać się przez wodę?
Wcale nie jest to zabawa -
znów trafili na przeszkodę…
Zając pływać nie uczony,
(borsuk futra też nie zmoczy?...)
zerknął zatem przestraszony
zakrył łapką wielkie oczy…
bał się patrzeć na toń wody
(i tak dostrzec nic nie zdoła…)
Och, nie znajdą tej zagrody!
- Rybko, rybko! – znów zawołał
Bał się, by nie odpłynęła:
- nie zostawiaj nas w potrzebie! -
cała przecież w niej nadzieja
ona tutaj jest u siebie.
Krecik tutaj nas skierował
byśmy mostek odnaleźli
lecz świat się pod wodą schował
czy dobrześmy tu przyleźli?...
Czy gospodarz tutaj żyje,
czy uprawia tutaj zboże? -
zając znów wyciągnął szyję -
Czy wiesz skąd ta woda może?...
My nie wiemy czy właściwą
Drogą teraz podążamy
Miała prosta być, jest krzywą…
Rany! Dokąd my zmierzamy?!...
Znów popatrzył na borsuka -
Co robimy przyjacielu? –
Gdzie iść teraz, kogo szukać?
Bo dotrwamy tu do zimy…