Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2008, 17:47   #2
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Ojciec Otto brodził po kostki w błocie. Krok za krokiem wlókł się mozolnie, raz za razem spoglądając w niebo.

- Ach chmurki, przestałybyście kropić świat deszczem, czyż nie przyjemniej byłoby, abyście rozstąpiły się przepuszczając promienie słońca, chociaż tyle, by osuszyły moja łysą głowinę.- Rzekł duchowny wznosząc przy tym teatralnie ręce ku niebu. Następnie spojrzał na swoją jakże to wesołą kompanijkę. Sądząc po ich minach i przemoczonych sylwetkach, doszedł do wniosku, że jednak sprawiedliwie byłoby, aby deszcz ten minął. Bowiem czy można taką ulewę sprowadzać na podróżnych i to w taki dzień.
Ojciec Otto przystanął na chwilę. Spojrzał wtedy hen przed siebie, a jego serce napełniło się optymizmem i chęcią działania

- Spójrzcie szlachetni Panowie! – Zakrzyknął w uniesieniu, a jego małe oczka zaiskrzyły się. – Toż to na pewno jest Volfendorf!- pełen ekscytacji wyciągnął zza lnianego, przemoczonego już płaszcza manierkę.

- Ach czyż to nie jest idealna okazja, by golnąć sobie, choćby tak o z radości! Cieszmy się tym, że cel naszej wędrówki już przed nami.- Jak powiedział tak zrobił, szybkim ruchem odkręcił manierkę, a następnie walnął sobie dwa potężne łyki napitku.

-Mhhhm- wydał z siebie przedłużony dźwięk, błogiego i jakże zapewne bliskiego mu uczucia. Jego policzki zaś napłynęły krwią, przyprawiając mu na twarzy czerwone niczym polne maki rumieńce. Następnie schował pojemnik z napojem w miejsce, z którego go uprzedni wydobył. Przy okazji sprawdził dokładnie sakwę, którą niósł skrzętnie osłoniętą płaszczem. Przyglądał się jej dokładnie i badał ją skrupulatnie ręką.

- Sucha – rzekł. Uśmiech zawitał na jego twarzy.

– No mości panowie! Jako iż widać już cel naszej wędrówki, a zapewne za chwile znajdziemy się w karczmie, proponuje zaśpiewać jakąś piosnkę, aby to i przyjemniej i radośniej nam się maszerowało- następnie spojrzał na swe szaty brudne od błota, skrzywił się nieco, ale zaraz ruszył przed siebie, donośnym głosem intonując piosenkę wymyśloną na poczekaniu:

Ach jakże przyjemnie wybiegać myślą w dal
Podczas słoty zawieruchy wśród swych marzeń fal
Kiedy wicher wieje, kąsa, ty już w myśli siedzisz tam
Tam gdzie napity wesół jesteś i do tego nigdy sam
Tak oto właśnie witają cie tysiące karczm bram
Usiądź miły gościu, napij się i zjedz
A twe troski odejdą precz…
 
Mortarel jest offline