Tęgiej postury akolita śmiesznymi podskokami przeskakiwał kałużę za kałużą. Starając się jak najmniej pobrudzić i tak już ubłocone szaty. Jego piosnka najwyraźniej bardzo mu się podobała, a melodia chyba sama wpadała w ucho. Raz za razem tez patrzył się ze szczerym uśmiechem na swych towarzyszy. Słysząc słowa kobiety zamyślił się. Miał zwyczaj robić to dość często. Rozstrzygał wtedy w głębi , czy słowa i czyny osoby o której myślał są według niego słuszne. Musicie, bowiem wiedzieć, że jak nikt zwracał uwagę na to, aby w jego otoczeniu wszystko działo się sprawiedliwie. Do tego jego sumienie Zasze potrafiło spojrzeć na całą sprawę obiektywnie. Po głębszej chwili namysłu, rzucił jeszcze wzrokiem za odjeżdżającą, a na jego twarzy pojawił się uśmiech:
- Widocznie tejże pani bardzo siÄ™ Å›pieszy, choć jak tu jej nie wybaczyć, że opuszcza tak zacnÄ… kompaniÄ™. Kiedy i koÅ„ prÄ™dki, pogoda nieciekawa i i dusza zapewne porywcza.- DodaÅ‚ zanoszÄ…c siÄ™ serdecznym Å›miechem. – Å»eby tylko koÅ„ nie zÅ‚amaÅ‚ sobie nogi, jakże zdradliwe mogÄ… być kaÅ‚uże i Å›liskie może być bÅ‚oto. – rzekÅ‚ z wyraźnÄ… troskÄ… w gÅ‚osie.
W tej samej chwili podjechaÅ‚ do niego elf, który wiózÅ‚ na swym koniu również krasnoluda. Na ten widok ojciec Otto zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ serdecznym Å›miechem: - A to ci dopiero!- zakrzyknÄ…Å‚ – Elf i krasnolud, na jednym jadÄ… koniu! Istnie nie z tego Å›wiata widok. Wnioskuje po tym wielkÄ… szczerość waszych serc.
Wysłuchał słów młodego elfa. Następnie chwilę zastanowił się , pogrzebał ręką pod płaszczem i wydobył tą samą co wcześniej manierkę:
- Trzymajcie przyjaciele, Hehe, pijcie do woli. Å»adnemu strudzonemu marszem nie można odmówić napitki, a tym bardziej, że i w serce grzeje i rozum rozjaÅ›nia. A kiedy czÅ‚eczyna popije, to i rozochocony maÅ‚a pogawÄ™dkÄ™ raczy uciąć, choćby dla tego, aby odwdziÄ™czyć siÄ™ miÅ‚Ä… rzeczÄ… za uprzejmość. Nie jestem pewien, czy znacie moje imiÄ™. ZwÄ… mnie ojciec Otto- rzekÅ‚ tÄ™gawy mnich.- Miasto już blisko, a wiÄ™c i na popas staniemy, brzuchy napeÅ‚nimy jadÅ‚em, a i trunków zapewne nie braknie. Jeszcze chwile pobÄ™dziemy na tym bÅ‚otnistym padole, ale weselmy siÄ™, bo oto zmierzamy do ciepÅ‚ego kata. Panowie raczÄ… przypomnieć swe imiona, mniszek ze mnie wcale niestary, a i umysÅ‚ jasny mam. Jednak czÄ™sto po napiciu, imiÄ™ raczÄ™ zapomnieć. Nie żywcie jednak do mnie za owy nietakt urazy. – ZakoÅ„czyÅ‚ swÄ… oracjÄ™ szerokim uÅ›miechem i jakże serdecznym smiechem. |