Cytat:
Napisał Mira Betterman a może opisałbyś bardziej co masz na myśli? Bo póki co pokazujesz tylko, że nieźle szkicujesz - ale to chyba nie o to chodziło.
Jeśli dobrze zgaduję, to masz na myśli sesje, w których nie zaczyna się od gry herosami, lecz zwykłymi ludźmi, którzy dopiero mają dokonywać bohaterskich czynów - tak?
No i drugie pytanie - chodzi Ci tylko o światy fantasy czy wszystkie?
Temat ciekawy, ale wypadałoby go sprecyzować. |
Po pierwsze przepraszam za lakoniczność. Generalnie spodziewałem się trzech kolosów i trzeba się było trochę wyspać, więc żeby zaoszczędzić trochę czasu, szczegóły pozostawiłem Waszej domyślności i sile odziaływania mego dzieła.
I potwierdzam, że o takich właśnie, zwykłych szarych ludzi mi chodziło, w dodatku pozbawionych wszelkich predyspozycji do bycia bohaterami. Takich, którym okoliczności (czyli niecny - z ich punktu widzenie - mistrz gry) wepchnęły w ręce miecz i zarzuciły na ramiona płaszcz. Takich, którzy świat, dziewice, smoki, patriotyczne uczucia, publico bono i inne pierdoły uważają za coś, co się przytrafia innym (wybaczcie tę drobną inspirację, powtarzanie po mistrzach nie jest w końcu najgorszym, co się może zdarzyć.). I cieszą sie z tego. Takich mniej więcej.
Generalnie wszystko zaczęło się właśnie od wizji, więc trudno mówić o w pełni świadomych wymaganiach co do konwencji, ale chyba rzeczywiście najciekawsza będzie ta fantastyczna (a zwłaszcza heroiczna), bo w takiej na przykład Neuroshimie o taki przypadek raczej łatwiej. Z drugiej strony i tak zazwyczaj gracze robią postacie jakoś tam przystosowane do tego, co może ich czekać. No i dochodzi jeszcze mistrz, który - tak mnie się przynajmniej zdaje - powinien starać się zapewnić graczom mniej więcej to, czego oczekują. Mniej więcej.
Żeby nie było - jedzenie nie jest smutną koniecznością, ale nie, ja tak nie wyglądam.
Poza tym wypadałoby jeszcze podziękować za uznanie. Dziękuję tedy.
Dobra, kto mi teraz zarzuci skrótowość?