Podróż zaczęła się jak zwykle od opóźnienia. „Nigdy chyba nie odgadnę mentalności krasnoludów. Proponowałem im, że użyczę im mułów lub koni, jeśli wola, oni nic jako te głazy, z których się podobno wywodzą”.
Nic w tym dziwnego, iż gdy krewniaczka Klara dogoniła ich, Adrena przed prawdziwym wybuchem uchroniła tylko surowa dyscyplina, której nauczył się w kolegium. - A czegoż to waćpana sam jechał. Zostawiłem kuzynkę bezpiecznie w Altdorfie, nawet guwernerkę nająłem, abyś moja panno nieco ogłady nabyła. Cóż jednak widzę, ledwo trzy dni gdym opuścił stolicę, co widzę, samowtór ze zbrojnym mnie doganiasz i to jak konno. Utrapienie z kuzynką, ale odesłać nie odeślę, bo nie wiem cóż w tej pstrej głowie, jakie brewerie mogłyby się wykluć. Wiedz jednak moja panno, iż rodzicieli powiadomię, może ta myśl nieco twoje brewerie ukróci. Abyś mi się na przód nie śmiała wyrywać konno.
Lecz było już to dawno i złość nieco zdążyła osłabnąć.
Zbliżali się w końcu do Volfendorf. Klara Iwanowna Czudowska jak zwykle wyrwała do przodu zanim zamyślony Adren zdążył zareagować. - Patrzcie no Otto, cóż też ta koza wyczynia. Za jakie winy spotyka mnie taka kara. Czyżbym zbyt hulaszcze życie wiódł Vereno daj sił. Ty tam, Dymitr, coś oślepł, czy co, nie widzisz, że panienka sam odjechał. Dajże no koniu ostrogę, dogoń i przypilnuj, aby jej jak nieprzyjemność nie spotkała. No nuże, na co jeszcze czekasz.
Ujrzawszy Dwain’a jadącego wespół z „Czarnym Drzewem” Adren wybuchnął śmiechem. - Dvainie, a cóż z twoją godnością, trzeba było brać muła jak chciałem użyczyć. Lepiej przed bramami zsiądź z konia, bo zbiegowisko zgromadzicie, no i śmiechu będzie, co nie miara. Nigdy bym po tobie takiego humoru się nie spodziewał Kyfandys, zawsze był ona domeną Alfreda.
Usłyszawszy gwardzistę zamyślił się chwilę. - Pewnie masz rację, ale tamten zbrojny wygląda tak, iż byle kto mu w kaszę dmuchać nie będzie i waćpannę dobrze przypilnuje.
Ujrzawszy, iż Verenita zaczyna poić towarzyszy swoimi napitkami uśmiechnął się pod wąsem. - Ech, Otto nieco umiaru, niedługo popróbujesz lepszych piw niż masz w bukłaku. Niedaleko już Volfendorf, a tam „Dzban Młotodzierżcy” gdzie podobno przednie ważą, takie, iż nawet krasnoludy są zadowolone.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Ostatnio edytowane przez Cedryk : 24-04-2008 o 22:13.
|