Zbyszko odpoczywał sobie w karczmie, zdążył sprzedać większość skór i miał trochę monet chowanych w woreczku na kroczu. W pomieszczeniu był straszny tłok gdy nagle podszedł do niego jakiś bogaty jak było widać po stroju człowiek.
Zaczął coś mówić o pomocy dla władcy ale jak on sam mógłby pomóc władcy który miał przecież wojów zbrojnych w miecze i tarcze. Więc zaoponował ale ten kazał mu iść pod bramę grodu.
Jak kazano tak też zrobił wziąwszy swoje rzeczy, a nie miał ich wiele. Stał chwilę przy bramie i z strony karczmy docierali kolejni ludzie i stawali przy brami. "Chyba jakaś ekipa się zbiera, może w końcu będzie coś ciekawego w moim życiu się działo." - pomyślał ucieszony Boberek.
Za chwilę przybył ów człek co mu kazał się tu stawić i spytał:
-Czego dowiedzieć się chcecie, o panowie?!
Miał okazję coś powiedzieć, spytać po co tu jest, jaka to przygoda może ich czeka, albo jakie pieniądze można zarobić, pomyślał też że może zostanie wielkim wojem. Ale wstyd mu było się pierwszym odzywać więc poczekał co powiedzą inni.
__________________ Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć. |