Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-05-2008, 18:36   #1
Jons
 
Reputacja: 1 Jons nie jest za bardzo znany
[Storytelling, FR] Bitwa o Myth Drannor

Był kwietniowy poranek. Słońce wschodziło krwawo na pomarańczowo-czerwonym niebie. Gdzieniegdzie mały obłok przysłaniał niebo, leniwie poruszając się to w tą stronę, to w inną, przybierając coraz to wymyślniejsze kształty. Wokół unosiła się chłodna, relaksująca woń świerków i sosen otaczających drogę niczym mur. Wielki, nieprzenikniony mur żwywych drzew i krzewów. Co jakiś czas melodyjnym śpiewem odzywały się słowiki i gile. Można było wręcz wyczuć panującą tutaj błogość i spokój. Było zimno. Promienie słoneczne ogrzewające Ziemię powoli, jakby rutynowo, od niechcenia wnikając do ziemskiej atmosfery, zmagały się z chłodnymi powiewami północnego wiatru.





W jednym momencie czar prysł. Śpiew ptaków został brutalnie zagłuszony turkotem wozów, jadących traktem, powietrze zgęstniało pod napływem ludzi, a woń drzew rozwiała się, zastąpiona najrózniejszymi zapachami. Od różanych perfum pewnej damy w zgniło-zielonym bereciku, jadącej w pozłacanej karecie ze srebrnym baldachimem, po odchody klaczy, oburzonej ciężarem towarów, które przyszło jej ciągnąć. Niebo znów przybrało błękitny kolor, a obłok momentalnie przerodził się w wielką, deszczową chmurę, wiszącą nad miastem niczym topór kata nad głową skazańca.
Na trakcie przeważały wozy kupieckie. Poniszczone, obdrapane, ciągnięte przez nie lepiej wyglądające konie. Gdzieniegdzie w eskrocie straży do Ordulin wjeżdżali wielmoża i szlachcice w pozłacanych karetach, podobnie jak dama w zgniło-zielonym bereciku. Ruch na trakcie panował niesamowity. Przed bramą ciągnęły się ogrome kolejki kupców i podróżników. Do tego wszystko spowite było gęstą mgłą, która, jak się zdawało, jeszcze bardziej wydłużała okres oczekiwania.
Na trakcie, wśród ogólnego pośpiechu, kupców miotających przekleństwami, przy których zmiękłby nie jeden szewc, pojedynkujących się rycerzy i dzieci bawiących się w grę o zasadach, których nie dane było pojąć nikomu poza nimi, wyróżniała się jedna rzecz. A konkretniej, trzech podróżników.
Wszyscy szli z lekko opuszczonymi głowami, pochłonięci własnymi myślami - starzec w szarej szacie z kapturem na głowie, czerwonowłosy półelf o ognistym spojrzeniu w ciemnoczerwonej zbroi i szkarłatnym płaszczu, oraz dobrze zbudowany mężczyzna o blond włosach w ciemnozielonej pelerynie i napierśniku, na którym wykuto dłoń dzierżącą błyskawicę.
Cała trójka w ciszy zmierzała do Ordulin, ku swemu przeznaczeniu...
 

Ostatnio edytowane przez Jons : 01-05-2008 o 18:48.
Jons jest offline