Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2008, 11:30   #144
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Bobrowniki

Wśród szlachty rej wodził pan Leszczyński,a to o polityce debatując, a to rozpytując wszystkich o tym co w okolicy sie dzieje. Dowiedział sie tez niemało o sprawach szlachty okolicznej i starszym panu Niewiarowskim.

- Bo widzisz Waszeć - mówił mu tęgi szlachcic, bodajże Bal, czy Sienicki - jak pan Tomasz na wojne pojechał wszedł ojciec jego w komitywę znaczną z panem Bełzeckim co na Bolatynie siedzi. Znali po prawdzie oni się od dawien dawna, a wiesz mi Waszeć że szabli nad Niewiarowskiego wtedy w województwie nie było. Takoż pokumali się znowu razem i co raz ojciec pana Tomasza do drucha swego zajeżdżał. Ale jak to miedzy przyjaciółmi czasem bywa do niezgody miedzy nimi przyszło.
Ponoc o jakies złoto poszło, ale jakie, czort wie -
tu przeżegnał się szlachcic, by Złego nie kusić i splunął od uroku.

- Niewiele pózniej pan Niewiarowski do Sańska pojechał. Pojechal ale nie wrócił już. Znalezli go na błotach niedalekich ugodzonego kindżałem. Twarz całą kamieniami po śmierciach miał pobitą, tak Waszeć, tak... A wiesz kto wtedy też w Sańsku był ? - tu gaduła przybliżył się do pana Leszczyńskiego i glos znizył - LIGĘZA !
- Tak Waszmości szczerą prawdę mówię jako na spowiedzi.
- No ruszać w droge nam przyjdzie -
zakończył szlachcic - bo widzę że pachołek od pana Wolskiego przybieżał.

Faktycznie nie mylił się, młody chłopak wpadł na spienionym koniu i zaraz do dworu wpadł. Nie minęło i kilka pacierzy jak pan Tomasz wyszedł na majdan. Mało co widzieli go ostatnio Panowie Bracia, zamykał sie w komorze, pisma jakieś słał i mizerniał w oczach. Teraz zmrużył oczy na słońcu i patrzył chwilę po zgromadzonych.

- Na kon Waszmościowie. Pan Starosta pismo przysłał, że na Wrazym Uroczysku na nas czeka. Na koń !

Ruch sie zaraz rozpoczął i poczęto wierzchowców dosiadać. Pan Leszczyński pana Daniłłowicza wzrokiem szukał, chcąc rozpoczętej rozmowy dokończyć, wtedy bowiem pan Władysław oczami w bok uciekł i nic nie odpowiedziawszy odszedł, ale widać było, że strapiony byl.

Nieopodal pan Ankwicz rumaka dosiadał, pistolety oporządzał, obok pan Hassan ludzi pana Bełzeckiego co rankiem przybyli do wymarszu sposobił.

Dzień był piękny i słoneczny, ale nie upalny, droga więc wydawało sie szybko zleci, na wieczór wszyscy powinni na Wrażym Uroczysku do panu Wolskiego dołączyć.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 04-05-2008 o 11:46.
Arango jest offline