WÄ…tek: Listy Wojenne
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2008, 15:46   #4
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
6 lipca 2004r.


LÅ›niÄ…cy nowoÅ›ciÄ… drogowskaz do Eglise w niczym nie przypominaÅ‚ tego starego odrapanego, który zauważyliÅ›my 60 lat wczeÅ›niej. Ta noc naznaczyÅ‚a nas na caÅ‚e życie. WylÄ…dowaliÅ›my daleko od strefy zrzutu… próbowaliÅ›my siÄ™ przedrzeć do du Mont, ale spotkany po drodze posterunek 82 nam to wyperswadowaÅ‚. Szkopy silnie obsadziÅ‚y drogi do du Mont – ponoć 2 batalion już tam walczyÅ‚. ChÅ‚opakom też siÄ™ nie uÅ›miechaÅ‚o przedzierać siÄ™ przez nieznanÄ… okolicÄ™ w Å›rodku nocy… Wszyscy siÄ™ bali… ja też.

Dopiero później siÄ™ dowiedziaÅ‚em, że straty wynosiÅ‚y okoÅ‚o sześćdziesiÄ…t procent stanu ludzkiego… zÅ‚a pogoda i silna obrona przeciwlotnicza zrobiÅ‚y swoje już podczas lÄ…dowania. Dezorientacja i silne garnizony Niemców także ciężko przygniotÅ‚y niektóre oddziaÅ‚y. Można powiedzieć, że mieliÅ›my paradoksalnie dużo szczęścia, że zrzuciÅ‚o nas tak daleko od strefy zrzutu. Nigdy nie zapomnÄ™ tego ich wyczekiwania w oczach, kiedy patrzyli na mnie… czy zdecydujÄ™ iść do du Mont, czy jednak wesprzemy kompaniÄ™ D na północy Eglise? Hiwie… Howson – zginÄ…Å‚ kilka miesiÄ™cy później w Bastonge… Kaynes… - dochrapaÅ‚ siÄ™ potem sierżanta, po Eindhoven…Del Campo… Fourier… i Miller… dopiero wtedy poczuÅ‚em tak naprawdÄ™ pierwszy raz, co to znaczy dowodzić. ByÅ‚em za nich odpowiedzialny… to ode mnie zależaÅ‚o, czy chÅ‚opaki wyjdÄ… caÅ‚o z tego baÅ‚aganu… każda moja decyzja mogÅ‚a być okupiona ich życiem lub Å›mierciÄ…. I to wcale mi nie pomagaÅ‚o… WydaÅ‚em rozkaz marszu do Eglise.
Wydawało mi się, że odetchnęli z ulgą.

Wtedy w nocy nie mieliÅ›my jak podziwiać okolicy. Wtedy każda minuta byÅ‚a na wagÄ™ zÅ‚ota… Szybki rzut oka na mapÄ™ i ruszyliÅ›my. Mam jÄ… do dziÅ›… jest już stara i pożółkÅ‚a … ale dla mnie ma niesamowitÄ… wartość. Wtedy to byÅ‚a nasza Wyrocznia i Dekalog w jednym.


Susie przez te caÅ‚e lata sztorcowaÅ‚a mnie za trzymanie tych starych gratów. Naszywki… stare mapy i gazety… pagony i inne pamiÄ…tki… każda z nich coÅ› znaczyÅ‚a… coÅ› przypominaÅ‚a. Talia do gry należaÅ‚a do Turnera – biedak nie zdążyÅ‚ nawet dotknąć ziemi stopami a już byÅ‚ martwy. Zegarek to pamiÄ…tka po Zanettim – znaleźliÅ›my go dopiero trzeciego dnia inwazji… niestety w Carentan nie miaÅ‚ tyle szczęścia. Te drobiazgi majÄ… dla mnie ogromnÄ… wartość.

Åšcieżka obroÅ›niÄ™ta solidnym żywopÅ‚otem wydawaÅ‚a siÄ™ nie zmienić od tamtego czasu… to tutaj zasadziliÅ›my siÄ™ na północy miasteczka Eglise, obsadzajÄ…c lewÄ… flankÄ™ 3 plutonu kompanii D. MieliÅ›my zatrzymywać szkopów tak dÅ‚ugo jak siÄ™ da, zabezpieczajÄ…c dziaÅ‚ania 1 i 2 plutonu… brakowaÅ‚o ludzi… każdy z chÅ‚opaków trzymaÅ‚ w Å‚apach co siÄ™ daÅ‚o. Niektórzy mieli szczęście i odnaleźli swoje zasobniki… inni mieli tylko broÅ„ osobistÄ… a niektórzy broÅ„ zdobytÄ… na zabitych szwabach. OkopaliÅ›my siÄ™ wzdÅ‚uż drogi… majÄ…c oko na tÄ™ część prowadzÄ…cÄ… ku wybrzeżu. ByÅ‚o okoÅ‚o 5 nad ranem, kiedy zajmowaliÅ›my pozycje wzdÅ‚uż drogi… czekajÄ…c na wroga.


To czekanie byÅ‚o najgorsze… zawsze. Kiedy zaczynaÅ‚a siÄ™ walka… nie byÅ‚o już czasu na stres czy nerwy… ale kiedy siedziaÅ‚eÅ› w okopie z karabinem w dÅ‚oni i wiedziaÅ‚eÅ›, że majÄ… przyjść to siÄ™ denerwowaÅ‚eÅ›. Dlatego zawsze dawaÅ‚em chÅ‚opakom coÅ› do roboty… tylko po to by zająć czymÅ› ich myÅ›li… by nie myÅ›leli… bo nadmiar myÅ›lenia powodowaÅ‚ strach.


[ z dziennika Timothego Pytona, wycieczka do Francji w sześćdziesiątą rocznicę Inwazji]
Droga Susie.

Przepraszam, że piszÄ™ dopiero teraz. Dopiero teraz po 6 dniach walki i maszerowania mam chwilÄ™ czasu by napisać parÄ™ słów. Nie wiem co siÄ™ u Ciebie dzieje… teraz nie dostajemy żadnej poczty. ZresztÄ… nie ma siÄ™ co dziwić… co chwila zmieniamy miejsce zakwaterowania… mamy caÅ‚y czas masÄ™ roboty. Inwazja siÄ™ powiodÅ‚a… mimo ciężkich walk na plażach… piechocie udaÅ‚o siÄ™ zdobyć przyczółki w Normandii, a my caÅ‚y czas zabezpieczamy pozycje… by mogli siÄ™ jeszcze bardziej umocnić.

TÄ™sknie za TobÄ… strasznie… mam nadziejÄ™, że jesteÅ› już w Delano u moich rodziców… bo na ten adres mam zamiar wysÅ‚ać ten list. Zobaczysz, że bÄ™dzie Ci u nich dobrze… niedaleko w Newton jest szkoÅ‚a podstawowa… może tam znajdziesz pracÄ™? ByÅ‚abyÅ› Å›wietnÄ… nauczycielkÄ… wiesz? Nie bÄ™dÄ™ siÄ™ rozpisywaÅ‚, bo dziÅ› wieczorem znów wyruszamy… obiecujÄ™ Ci, że nastÄ™pnym razem napiszÄ™ wiÄ™cej. TÄ™sknie i kocham CiÄ™ mocno.



Całuję Tim.

PS. Polubicie siÄ™ z mojÄ… siostrÄ…… ona też chce zostać nauczycielkÄ….
Mamo.

To pierwszy list jaki do Ciebie piszÄ™ po Inwazji. Nic mi nie jest i czujÄ™ siÄ™ dobrze… także nie musisz siÄ™ już martwić. Tak wiem… Ty siÄ™ bÄ™dziesz martwić dopóki nie wrócÄ™… ale mogÅ‚abyÅ› siÄ™ martwić troszkÄ™ mniej? Spodziewajcie siÄ™ Susie okoÅ‚o wtorku… zobaczysz to cudowna dziewczyna. CieszÄ™ siÄ™, że może u was zamieszkać do póki nie wrócÄ™. Nie chciaÅ‚em, by zostaÅ‚a sama po Å›mierci matki… u was szybciej siÄ™ otrzÄ…Å›nie po tej tragedii.

Jak tam na ranczo? Pozdrów ojca, powiedz mu, że nie przyniosÄ™ mu wstydu. Wiem, że byÅ‚aÅ› na niego wÅ›ciekÅ‚a za to, że mnie namówiÅ‚ na zgÅ‚oszenie siÄ™ na ochotnika… ale musiaÅ‚em mamo. Pewnie staruszek ma teraz dużo pracy? Wszystkie klacze siÄ™ już oźrebiÅ‚y? Wiem jak tato liczy na potomka po Pensacoli? To bÄ™dzie pewnie duma w jego hodowli… Tak bardzo chciaÅ‚bym teraz być z Wami.

Pozdrawiam Wasz Timothy.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline