Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2008, 21:33   #10
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rzucił podręczniki na stół. Czuł się nieco zmęczony. Kombinacja zajęć na uczelni i pracy pod bacznym okiem Ernsta dawała mu się czasami we znaki. Do tego długie godziny spędzane w uczelnianej bibliotece...
Zdecydowanie nie sprzyjało to rozwojowi życia towarzyskiego. Był lubiany i starał się jak mógł, by w życiu pozauczelnianym uczestniczyć, ale... Jakoś nie potrafił być w dwóch miejscach na raz.
Wein, weib und gesang... O tym najczęściej mógł tylko pomarzyć, chociaż przystojny chłopak, dysponujący samochodem i nie oglądający się na innych przy płaceniu rachunków nie narzekał na brak towarzystwa. I był zawsze zapraszany... Nawet wówczas, gdy powyższe zalety nie były jeszcze powszechnie znane.

Zapadł w głębokim fotelu.
Nieco sfatygowany podręcznik fizyki jakby sam otworzył się w żądanym miejscu.
Kurt pogrążył się w lekturze, od czasu do czasu zaglądając do notatek z wykładów.
Ćwiczenia goniły ćwiczenia, kolokwium gnało za kolokwium...
A Ernst, chociaż cierpliwy, okazywał litość i wyrozumiałość godną inkwizytora. Na co Kurt, zazwyczaj, nie narzekał. Zazwyczaj... Nikt nie jest świętym...
Pozostawało mu tylko wierzyć w zapewnienie Ernsta, że z czasem będzie lepiej...

***

Przesunął okulary na czoło i przetarł oczy.
Czuł dziwne zmęczenie... Zwykle mógł siedzieć godzinami i nie mieć wrażenia, że widzi podwójnie... A raczej widzi rzeczy, których nie ma...

Spokojnym, może nieco zbyt opanowanym ruchem wkręcił żarówkę w oprawkę. Żarnik rozjarzył się dziwnie powoli... Całkiem jakby niektóre elektrony walencyjne zaczęły się wahać, czy warto im opuścić powłokę i dołączyć do reszty braci tworzących gaz elektronowy... Albo zrobiły sobie wakacje i dopiero teraz wracały z urlopu...

A może ich bieg ku anodzie hamowały widoczne gołym okiem domieszki antymonu, bizmutu i niklu, występujące tu i ówdzie w teoretycznie czystej miedzi, z której zbudowane był przewody... Pozostałe tam widocznie podczas procesu wydobywania cuprum z chalkopirytu...

"Gołym okiem?!" - zdumiona myśl zamieniła się w impulsy elektryczne i przemknęła przez zwoje neuronów, by, wzbudzając ogólną panikę, dotrzeć do nadnerczy... Nagłe zwiększenie się poziomu adrenaliny spowodowało wzrost ciśnienia tętniczego. Minutowa pojemność serca wzrosła nagle i rozszerzyły się naczynia wieńcowe. Gwałtownie wzrosło stężenie glukozy we krwi...

Miriady bitów danych zaczęły szturmować umysł, a szare komórki, nie przygotowane do takiej pracy, przegrywały beznadziejną walkę z napływającym potopem informacji. Fale dźwiękowe, śmigające po pomieszczeniu z prędkością 344,7 metra na sekundę, przyprawiały o zawrót głowy, a otaczające Ernsta pole energii cieplnej, przypominające aurę kirlianowską, wprost oślepiało, przez rozszerzone źrenice atakując fotoreceptory...

Kurt przymknął oczy...
- Nie można tego jakoś wyłączyć? - wyszeptał przerażony.
Nie wyobrażał sobie życia w takich warunkach...

***

Z czasem zaczął się przyzwyczajać...

Do unikania chybotliwej płytki chodnika, pod którą kryła się kałuża, czająca się na nieostrożnych przechodniów...
Do odkładania na bok pióra, zanim złośliwy kleks spłynie na kartkę papieru...
Do przewidywania, która żarówka najszybciej się przepali...
Do omijania skrzypiących stopni i desek...
Do zauważania samochodów z kiepskimi hamulcami czy układem kierowniczym...
Do wybierania najbardziej wygodnego krzesła...
Do natychmiastowego orientowania się w rozkładzie pomieszczeń...
Do określania wieku przedmiotów... Z dokładnością obcą zwykłym naukowcom...
Do chwytania za słuchawkę na ułamki sekund przed dzwonkiem...
Do tego, że wiedział, czy kawa nie jest za ciepła...
... i kto pyszni się złotem o kiepskiej próbie...
... i komu za chwilę odpadnie guzik...

Przyzwyczaił się do wielu mniej, lub bardziej przyjemnych rzeczy...

***

"A gdyby tak... troszkę... im pomóc..." - pomyślał.
Zapomniany układ elektryczny, pośredni sprawca Przebudzenia, wyciągnięty z kąta, gdzie pokrywał się kurzem, znów spoczywał na stole.
Żarówka, tak jak poprzednio, zamieniała na ciepło dziewiętnaście razy więcej energii, niż na fale widzialne.
"Gdyby tak te parę atomów usunąć, a tamtym elektronom nadać większą szybkość..."
Przez kruchy grafitowy pręcik przepłynęła nagle ilość energii, która przezwyciężyła działanie sił Van der Walsa i skruszyła subtelne struktury krystaliczne.
Żarówka, niczym supernowa, błysnęła i zgasła...
 
Kerm jest offline