Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2008, 21:00   #142
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
Uwolnienie się od elfów przyjął z ulgą, chociaż spieszył się. Czuł, że jest zatrzymywany przez zdarzenia, które nie miały mieć miejsca, całkowicie przypadkowe i pozbawione sensu. Narastała w nim złość, bowiem z minuty na minutę nabierał coraz większych wątpliwości, że naprawdę znajdzie Mike'a w miejscu, w którym go pozostawił. Zirytowany, wsiadł na motor, dodając gazu.
I to był błąd.
Nie zauważył kolczatki, które wystawały z ziemi. Znaczy, zauważył, ale nie w czas. I niepotrzebnie nacisnął hamulec. Opony zaryły w żelazne kolce, zaś sam Tails wypadł z motoru. Zwinął się w powietrzu, zasłonił rękoma twarz. Upadł, ale wieloletnie doświadczenie sprawiło, że przeturlał się bez większych obrażeń. Zaklął, wstał. I wtedy zobaczył jego.
- Witam. Gratuluję ci wytrwałości i odwagi. Szkoda tylko, że taki sukinsyn jak ty musi umrzeć, aby ktoś inny mógł żyć. A tak przy okazji. Przyznaj, że nieźle odegrałem rolę fanatyka w służbie Gilgamesha przy naszym pierwszym spotkaniu. Właśnie, dlatego powinienem zostać aktorem. Czas zakończyć gadanie. Czas zakończyć życie.
Zaklął jeszcze siarczyściej. Noc, którą przebył w domu Wilitsa wzmocniła go, jednak ranek coraz bardziej przyprawiał go o zawrót głowy i mdłości. Być może jeszcze jednym ich powodem był właśnie Striker.
Gdy wyciągnął pilot - nagle, bez żadnego ostrzeżenia - poczuł spazm strachu. Czyżby to nagle los przestał mu sprzyjać?
...i jak głupio się poczuł, gdy jego głowa nie eksplodowała.
Poczuł tępą wściekłość. Przed oczyma przewinęły mu się wszystkie obrazy, cały ten incydent, dla którego - powoli, narastająco - czuł większe obrzydzenie. Zabicie zarządcy, Gilgamesh, Striker i Wilits. Miał dość.
Wyciągnął pistolet i uśmiechnął się wilczo. Porwał sztylet z ziemi, i zaczął biec, krzycząc. Desert Eagle z jednym magazynkiem. Dziewięć naboi. Gdyby usłyszał o tym wcześniej, roześmiałby się głośno z tego absurdu. Nie było nawet miejsca, by się ukryć. Musiał walczyć frontalnie.
Krzyczał. Mimo postępującego wyczerpania sądził, że tamten pomyśli, że oszalał. Rzucił sztylet w jego stronę, odczekał, aż odbije go, po czym wystrzelił w jego stronę dwa naboje. Zrobił unik, gdy ten próbował go zaatakować i wystrzelił trzy. Odskok. I ostatnia seria.
- Zginiesz - wycharczał zza zaciśniętych szczęk.
 
Irrlicht jest offline