Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2008, 15:59   #7
Pacal II
 
Reputacja: 1 Pacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumnyPacal II ma z czego być dumny
Xocohuitl leżał na podłodze w wynajętym przez niego pokoju. Skóra mu mocno zbladła, a czarna farba na ciele rozmazała mu się od potu. Przez długi czas nie miał siły czy chęci wstać. Choć jeszcze w Anahuac miewał często wizje skończyły się gdy trafił do Sigil. Już sam nie potrafił zliczyć ile minęło czasu, tygodnie, miesiące... a może tylko kilka dni. Tu jednak czuł, że czas płynął inaczej. Tak samo inne były domy, inny był wiatr... nawet słońce było inne. Wiedział jak się nazywa miejsce, w którym mieszka. Miejscowi nazywali je Sigil. To nie odpowiadało jednak na jego pytania, na to gdzie się znajdował i czym jest to miejsce.

Teraz jednak wizja i kontakt z pierzastym wężem wcale nie przynosiła mu ulgi. Była jak zawsze pełna symboli i znaków. Zwykle wielu kapłanów czytałoby przez wiele nocy i dni święte księgi, a odpowiedzi i tak nie były proste. Teraz jednak nie miał świętych ksiąg, był też jedynym kapłanem... był zdany jedynie na siebie. Wiedział, że nie ma wiele czasu i musi szukać odpowiedzi od zaraz. Cóż mogły oznaczać postacie i symbole.

Pierwszą z nich był kościotrup. Musiał on symbolizować boga śmierci z mrocznego Mictlanu. Xocohuitla wcale nie pocieszał, że na początku wizji objawił mu się symbol śmierci. Śmierć jednak wskazała mu następną postać. W oczach kapłana pojawił się błysk, postacią był jego boski patron – Quetzalcoatl. Jednak Pierzasty Wąż miał pod swą opieką wiele domen: życie, wiatr, wiedzę. Tak więc czy śmierć ma zaprowadzić do wiedzy, a może był śmierci ma nastąpić życie? Oba te stwierdzenia martwiły wielce kapłana. Następną postacią, którą ujrzał był kojot, tak samo jak Quetzalcoatl jednak w przeciwieństwie do niego były to symbole negatywne: ekscentryczność, kłamstwo, oszustwo... i nieszczęście. Myślał też o znaczeniu kolorów nieba, czy miały one symbolizować kierunki świata, ponieważ były do nich podobne, czy co innego. Ostatniej postaci nie znał, wydawała się ona jednak straszniejsze niż kojot czy nawet kościotrup. Była piękna, lecz piękno to było przykryte ostrzami robiąc ją niedostępną i potężną. Nie mógł to być jednak bóg, bo Xocohuitl o takim nie słyszał. Najgorsze zaś było słowo wypowiedziane przez nią. Słowo przez, które ciało Xoxohuitla przeszywał chłód, a słowo to było... UDRĘKA. Słowa wypowiedziane prze inne postacie były jednak dla niego niezrozumiałe, ponieważ mówili oni dziwnymi językami. Próbował je jednak zapamiętać mimo, że brzmiały one dla niego jak brzęczenie much.

Kapłan postanowił, że musi wydostać się z tej biednej dzielnicy. Gdzieś musiała być taka, w której zamiast żebraków i złodziei byliby mędrcy i kapłani. W tym między krople potu wciąż pokrywające jego ciało wdarła się łza. Przypomniał sobie o Zachtlim i innych kapłanach. Mimo jego starać nie dowiedział się nic o nich. Nie wiedział nawet czy byli w Sigil czy zostali w Tenochtitlanie.

Wtem z myślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Polał siebie resztą wody by zmyć pot i wziął pieniądze i rzeczy, które mu zostały. Nie były to wiele, większość miał ze sprzedanych amuletów. Z tenochtitlan zostały mu jedynie święte farby, tytoń, fajka, flet i trochę figurek czy kościane amulety. Żadnego zaś złota czy jadeitu, którym kiedyś mógł się szczycić. Musiał się często poniżać, tańcząc czy opowiadając dzieciom legendy w karczmach. Pukanie znowu się rozległo, Xocohuitl szybko wziął swoje rzeczy w ręce biorąc swój obsydianowy topór i nóż. Zanim ponownie rozległo się pukanie, otworzył drzwi...
 
Pacal II jest offline