-
Z czym mam skończyć, o dzielny krasnalu?! – rzekł z typową dla siebie ironią.
-
Nie ma dobra i zła, jest jedynie potęga, która określa to, czy ktoś przeżyje czy nie. Trzymaj się swoich zasad, a ja swoich. – mówił.
-
W ten sposób, i wilk będzie syty i owca cała. – ciągnął z naciskiem.
-
Swoją drogą to dziwny krasnal z ciebie. Lubisz polować i tropić, powiadasz?! – zapytał.
-
Toż to robota dla elfa, przecież…
Ton elfa spoważniał, a sam wrócił, do przeglądania ruin.
Chodził tam i chodził, aż stwierdził że nic tu po nim. Może kiedyś, znalazłby tu coś, jednak teraz pozostał sam proch. Pożegnał krasnala i odszedł w tłum.
-Spotkamy się później w karczmie, o potężny. – rzucił, śmiejąc się.
Dobrze wiedział, kto w mieście wie najwięcej. Nie bogaci i głupi, jednak biedni i pragnący zarobić.
******
Swe kroki kierował do biedniejszej części miasta. Plebs był łasy na pieniądze, a i był wiernym głupim narzędziem, którego śmierć nie przeszkodziłaby nikomu. Gdy ujrzał żebraka rzekł do niego:
-
Ty wiesz co dzieje się w mieście. Możesz mi pomóc.
-
Powiedz mi coś na temat magów, czy nie widziałeś tutaj czegoś dziwnego? – mówił, bawiąc się sakiewką i bacznie przyglądając się swemu rozmówcy.
******
Po rozmowie przechadzał się po dzielnicy. Miał przeczucie, że dla magów idealną kryjówką byłoby miejsce nie rzucające się w oczy, a to lokum niewątpliwie temu sprzyjało…