Młoda pani archeolog, którą znano z akt jako Monike Coretriani, słuchała z uwagą i nie wtrącała się w odróżnieniu od panów, którzy zadawali iście wojskowe pytania.
-
Tak, niestety z używaniem wrót związany jest nasz wróg. Jest to rasa symbiotów, które przekazują genety... - w tym momencie głos Daniela został stłumiony przez słowa osoby wchodzącej do sali wrót:
-
Danielu jest to rasa wężogłowych, oślizgłych i parszywych kosmitów - słychać było w tym głosie zaangażowanie
-
Ah tak, Jack. Ty im to lepiej wytłumaczysz.To jest pułkownik Jack O'Neil lider grupy SG1 do której i ja należe.
-
Ja się nimi zajmę, a ty idź odpocznij - dodał na koniec pułkownik klepiąc doktora po ramieniu, który delikatnie się uśmiechnął obrócił na pięcie i opuścił sale wrót dodając jeszcze przy wyjściu, jakby do siebie.
-
Musze jeszcze przetłumaczyć teksty z PX-234
-
Zatem, jak Daniel powiedział jest to rasa symbiotów, wykorzystują ludzkie ciała jako nosicieli, nazywają się Goa'uldowie - Jack zrobił kilka kroków wzdłuż młodych i jeszcze zielonych członków nowego zespołu. -
Jest to twardy przeciwnik, który podszywa się za bogów wykorzystując wysoką technologie. Jak Wam Daniel pewnie powiedział, zapoczątkowali oni pierwsze cywilizacje na naszej planecie - wśród panów widać było znudzenie, natomiast u pani archeolog duże zainteresowanie -
Ale nie martwcie kilka P-90 i granatów i da się ich rozwalić niczym piniatę na urodzinowej balandze -
Celem grup StarGate jest odnajdywanie broni, dzięki której skutecznie możemy obronić się przed Goa'uldami...
-
Ale także badanie kultur, które możemy napotkać. Dzięki którym możemy dowiedzieć się więcej o historii cywilizacji na Ziemi - wtrąciła pani archeolog. Jej głos był przyjemny i wpadający w ucho, cóż z akt wynikało że jest również dymplomantką, więc napewno taka osoba przyda się w drużynie.
-
A pani to kto?! - skrzywił się pułkownik podchodząc bliżej.
-
Nazywam się Monika Coretriani i jestem archeologiem - w tym momencie O'Neil uśmiechnał się i odszedł na dwa kroki do tyłu.
-
Paniusiu to nie jest spacerek po uniwerku, umie chociaż pani strzelać?!- na twarzy młodej kobiety pojawił się grymas zakłopotania -
No właśnie. Statki kosmiczne, strzelaniny, kosmicie.. gwiezdne wojny!! to wszystko jest możliwe i czekam tam na was! - wskazał na gwiezdne wrota, których horyznt zdarzeń właśnie zanikał po wejściu drużyny numer trzy. Automatycznie w sali wrót zrobiło się ciemniej.
-
Zresztą sami zobaczcie - w tym momencie przez drzwi za plecami czwórki nowych członków StarGate Command wszedł ciemnoskóry, wysoki i postawny mężczyzna.
-
To jest Teal'c i jest kosmitą - powiedział wprost pułkownik
-
W rzeczy samej, O'Neil- delikatnie skinął głowa, a na twarzy pojawił mu się jakby wymuszony uśmiech.
-
Teal'c to były przyboczny naszego głównego wroga Goa'ulda Apophisa. Należy do rasy Jaffa, który jest głowną armią Goa'uldów. Ci wojownicy noszą w sobie jednego z tych oślizłych wężów - wskazał O'Neil miejsce w okolicach brzucha Teal'ca
-
W rzeczy samej, mój symbiot zapewnia mi siłę, ochronę od chorób, szybciej goją się rany i przedłuża żywotność - dodał krótko i zimno, praktycznie bez emocji. -
Jednak w tych okolicznościach nie powinnieneś straszyć nikogo, Jacku O'Neil
-
No fakt, macie zatem jakieś pytania?! Jeśli nie to ktoś zaraz zaprowadzi was do swoich kwater, potem odbędzie się kilka małych szkoleń i kilka nudnych wykładów Jacksonna i kapitan Carter, pewnie na temat jakiś flktuacji czaso metry coś tam - skrzywił się i kontynuował -
Za każdym razem wszyscy wyglądacie tam samo jak się dowiadujecie o tym wszystkim, ale z czasem przywykniecie do tego. Macie jakies pytania ludzie?