Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2008, 22:12   #4
Paweł Żebrowski
 
Paweł Żebrowski's Avatar
 
Reputacja: 1 Paweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodzePaweł Żebrowski jest na bardzo dobrej drodze
Skrócona historia życia Pawła Żebrowskiego, herbu Wieniawa

A więc… Zacznę może od początku… A zatem… Pewnego pięknego dnia, a był to prawdopodobnież 14 octobris roku pańskiego 1589 na świat przyszedł jedyny potomek rodziny Żebrowskich, czyli moja skromna osoba. Pan Ojciec mój, posiadający takież samo imię, postanowił z tej okazyi urządzić wielką ucztę. Zaproszeni na nią mieli być wszyscy sąsiedzi, rodzina z najdalszych okolic naszego wspaniałego kraju, jakim jest Rzeczpospolita, a także biskup krakowski, bliski przyjaciel mojego szanownego rodziciela. Zapomniałem dodać, iż całe to zamieszanie miało miejsce we wsi Wiśnicz, należącej do mojego Pana Ojca, w której mieszkałem zresztą przez większą część swojego życia. Uczta ponoć udała się znakomicie (Żałuję, iż mnie wtedy tam nie było. No logicznie rozumując byłem, alem przecież jeszcze w pieluchy owinięty wtedy i do gorzałki mnie jeszcze nie ciągnęło.) Najlepsza w tym wszystkim była ta rzecz, że piwo tam się lało w takich ilościach, iż biskup, jako że słabą głowę miał, legł twarzą w swą misę i jeszcze potrącił kufel sąsiada, a potem zasnął nieszczęsny. Po tym wszystkim, świadkowie tego wydarzenia nie chcieli już do spowiedzi iść do biskupa Adama. A taki z niego zacny człowiek… A że pić nie umie… To już nie jego wina. Choć ojciec zawsze mówił mi: „Synu zapamiętaj to zdanie: Trening czyni mistrza”. I oczywiście posłuchałem rady ojca i od tamtego czasu piłem tyle trunków, ile się we mnie zmieściło. Po wieloletnim treningu jestem prawdziwym mistrzem w spożywaniu wszelkiego rodzaju alkoholi.

W lecie, trzy wiosny temu, porzuciłem swawolne życie i do lekkiej chorągwi wołoskiej się zaciągnąłem. No bo w końcu już czas nadszedł sposobny po temu, by śladami ojca swego podążyć i takoż szablę i umiejętności w darze Rzeczpospolitej oddać na usługi. No bo ile lat swego życia można poświęcać na naukę? Jam pobierał nauki, udzielane mi przez wuja profesora – Jędrzeja Żebrowskiego – który zaś uczył się w Szkole Głównej Koronnej zwanej inaczej Uniwersytetem Jagiellońskim, przez długi okres dziesięciu lat. Natomiast umiejętności walki każdą bronią: zarówno białą, jak i również czarną, tfu… chciałem powiedzieć „palną” pobierałem od mego szanownego Pana Ojca. I jestem mu za to bardzo wdzięczny, ponieważ niejeden teraz żołnierz, jak i zabijaka, potrafi mi dorównać.

Teraz może coś o moim wyglądzie… Zbudowany jestem jak każdy człek: dwie ręce mam, nogi także na swoim miejscu… Szlachcicem jestem wysokim, także niejednemu konusowi na czubek jego szanownej głowy za przeproszeniem napluć mogę. Przy swym boku zawsze noszę szabelkę husarską, odziedziczoną po ojcu, bogato zdobioną, ze szlachetnej stali zrobioną. Na plecach przewieszony mam łuk, wykonany z najlepszego drzewa cisowego i kołczan strzał. Natomiast półhak mój wisi u siodła mojego konia. Polskiego konia oczywiście, bom patriotą całym swym sercem i całą swą duszą. Jedynie Boga, naszego Stworzyciela i Pana, miłuję bardziej niż Rzeczpospolitą.

I to może na tyle o mojej skromnej osobie. Resztę dopowiedzieć można w trakcie historyi, którą tworzyć mamy. No bo w końcu zniknięcie ekonoma Pana Błażeja (wraz z jego pieniędzmi) to nie błaha sprawa i trzeba ją rozwiązać.
 
Paweł Żebrowski jest offline