Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2008, 00:52   #3
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kejsi była trzynastoletnią chimerką, wielkości trzynastoletniej dziewczynki. Od ludzkiego dziecka różniła się jednak dość wyraźnie, wielkimi, czarno-białymi kocimi uszami, i długim kocim ogonkiem, czarnym z białą końcówką. Chociaż większość chimer nie nosi ubrania, Kejsi przywykła do białej spódniczki. Na szyi miała obróżkę z materiału, z niewielką torebką w kształcie czterolistnej koniczynki. Nosiła też kolczyki w kształcie złotych dzwoneczków. Długie, niebieskie włosy nosi luźno rozpuszczone.

Po przeżytym wstrząsie Kejsi pozbierała się mozolnie z ziemi, otrzepała się, i poprawiła fryzurę. Z zawstydzeniem stwierdziła, że wypadałoby uprać wreszcie białą sukienkę ubrudzoną miejscami od trawy i ziemi.

- SATCHEEEEEEM!!! – wrzasnęła radośnie, wyskakując w górę. – SATCHEM, SATCHEM, SATCHEM!!! ŻYJESZ!!!



Lądując błyskawicznie odbiła się od ziemi i rzuciła się Sathemowi w łapki!
- Jesteś! – przytuliła się do niego. – Myślałam, że już nigdy... to znaczy że... o-odszedłeś tak nagle i... myślałam, że nie-nie wrócisz i że... – wyjąkała, zaczerwieniona.
Znienacka cmoknęła Satchema w policzek i znów uściskała go mocno.
- Fajnie, że jesteś, fajnie, fajnie!

Ze zdumieniem zauważyła, że poza znanymi jej osobami był tu ktoś jeszcze, ktoś nowy, ktoś obcy! Z zaciekawieniem przyglądała się im złotymi, kocimi oczami, lecz nie zdążyła się przywitać, gdyż zjawił się Verion – fioletowy pan kulfon, kulfon, kulfon!

- Znowu ty!? Znowu, znowu! – jęknęła płaczliwie. – Gdzie jest Almanakh, gdzie ona jest!? Chciałam z nią porozmawiać!
Verion był raczej nie w sosie, wyraźnie wykonywał zlecone mu zadanie i nie był z tego powodu zadowolony. Mistres... Almena, siostra Almanakh, sprowadziła nas tutaj. Nie pozwoliła mu nas zabić, nie pozwoliła! Dlatego Verion był naburmuszony! Po przemówieniu demon zniknął, pewnie uciekł w te swoje mgły, uciekł, uciekł! Pewnie się boi, że rozprawimy się z nim tak jak z Rithem!

Przez moment chimerka studiowała mapę, która pojawiła się w jej łapkach, lecz przestała kiedy ku jej ogromnemu zdumieniu nieopodal pojawiły się dyndające na gałęzi kiełbaski, kiełbaski, kiełbaski z piekła rodem!!! Kejsi opadła na cztery łapki, wymachując ogonkiem zabawnie podczołgała się w okolice kiełbas, przyglądając się im parodyjnie. Podniosła długi patyk i badawczo poszturchnęła nim jedną kiełbaskę.
- To kiełbaski! – oceniła odkrywczo. – Zwykłe kiełbaski! Chyba!

Odczołgała się czujnie od kiełbas i skupiła się na nowych towarzyszach.
- Heja, jestem Kejsi! – zwyczajowo z radosnym piskiem przypadła do nowych, turlając się przed nimi na trawie, co było zwyczajowym powitaniem chimer. – Wy też widzieliście Mistres, Almenę, Almenę, Czarną Zorzę!? Byliście w planie mgieł!? Brrrr, okropnie tam, prawda? Okropnie, okropnie, z-zimno i ciemno! – otrzepała się. – Jestem summonancerem! – powiedziała po chwili, chcąc zachęcić nowych do rozmowy.

Wydawali się sympatyczni.
- Światło ofiarowało mi żywioł wody! Z jej pomocą staram się dobrze wypełniać misję, którą powierzyła nam Almanakh! Nie rozumiem, dlaczego Almanakh kocha Veriona, dlaczego pozwala istnieć chaosowi i planowi mgieł, dlaczego!? – poskarżyła się. – Może Verion i Mistres różnią się czymś od innych demonów, a my tego nie wiemy!? Musi być jakiś powód! Almanakh nie wydałaby nas na pastwę demonów, nie, nie, nigdy! Chcę zobaczyć, co z tego wyniknie, chcę iść dalej drogą Światła, tam, gdzie oni mi wskaże! – ogłosiła radośnie. – Wam też Światło dało misję!? Widzieliście Almanakh, albo Lavendera!?

Kiedy Verion zgasił światło, zrobiło się strasznie ciemno. Kejsi skuliła się na ziemi, zwinięta w kłębek i owinięta ogonem. Była w szoku. Jak on to zrobił, jak, jak!? Pstryknięciem palców schował Gwiazdę za horyzont!? A może ta wyspa jest w innym planie astralnym!?

- Jest tak ciemno! – wyjąkała Kejsi.
Jej złote oczy świeciły w mroku.
- Jak myślicie, gdzie jesteśmy!? Czy ta wyspa jest w naszym świecie, w planie materialnym!? Jak Verion zrobił tę sztuczkę z nocą i dniem, jak, jak!? Może te księżyce są nieprawdziwe!?
Kejsi czuła się źle, pozbawiona światła Białej Gwiazdy!
- Może rozpalmy ognisko? – spytała błagalnie.
Uzbierała szybko stosik patyków i pożyczyła od człowieka z krukiem płonącą gałązkę.

Zerknęła na kiełbaski.
- Verion myśli, że będę jeść jego piekielne kiełbasy!? – oburzyła się. – Kulfon, bakłażan! Potem sam powiedział, że wie że ich nie zjemy, może on coś knuje!? Specjalnie nas zniechęcił do tych kiełbasek! Może to dobre, praworządne kiełbaski, prezent od Almanakh albo Lavendera, a on podoczepiał im metki z made in hell i nas nimi nastraszył!?

Kejsi była głodna. Podczołgała się znów czujnie do kiełbasek i wzięła jedną z nich. Potrząsnęła nią zabawnie kilka razy, ale nic się nie stało. Podniosła długi patyk, po dłuższym zastanowieniu nabiła kiełbaskę.
- Nie piszczy, nie ucieka, to chyba zwykła kiełbasa! – mruknęła. – Może nie wybuchnie jeśli ją usmażę! Fajnie, jesteśmy razem, przy ognisku, z piekielnymi kiełbaskami od Kihary Riona! Fajnie, fajnie! – uśmiechnęła się entuzjastycznie.

Usadowiła się przy ognisku, pod drzewem, obok Satchema, Waldorffa i Barbaka, i smażyła kiełbaskę nad ogniem.
- Wiecie, w mieście Ditrojid miał zacząć się akurat wielki turniej, sławny, sławny! – zagadnęła przyjaźnie nowych. – Spotkałam wtedy przyjaciół! Satchema, Waldorffa, Barbaka – wskazywała po kolei wymienianych – Thomasa, Tevonrela, Astarotha i Genghiego, którego już nie ma – dodała z żalem. – Raygi dołączył do nas za to, później, później! Poszliśmy razem na turniej, i wygraliśmy, wygraliśmy! Ale potem trafiliśmy do Świątyni Przybycia, do tej, którą wybudowano w miejscu gdzie zstąpił z Wymiaru Chaosu Verion! W tej świątyni wessał nas dziwny portal i znaleźliśmy się w przyszłości! Tam był też Rith, zły demon, bardzo zły! W tej przyszłości Rith chciał zabić Almanakh, ale zabił Veriona, który ją obronił! Verion umierając opętał Almanakh, więc musieliśmy zniszczyć Ritha, żebyśmy mogli wrócić w przeszłość, gdzie Verion żył a Almanakh nie była opętana!

Kejsi przerwała na moment, spuściła wzrok, rumieniąc się.
- I... i jeszcze... zrobiłam kilka złych rzeczy w tamtej przyszłości – wyzwała z zakłopotaniem. – Nie wiem teraz, czy to już było, czy dopiero będzie! Ale... Ale pokonaliśmy Ritha! – dodała niepewnie. – Barbak, Thomas i Astaroth go zabili, ale walczyliśmy wszyscy! Mnie Rith pokonał – dodała z żalem. – Był za silny, za silny, był strasznym przeciwnikiem! A kiedy mnie spalił, obudziłam się jako drzewo, jako topola! To było straszne! Widziałam spojrzenie Raygiego chciał mnie ściąć, chciał wezwać drwala! – pisnęła. – Najbardziej podobał mi się turniej! Wtedy, niewiadomo dlaczego, to na pewno klątwa Veriona była, kulfon!!! I wtedy zamieniliśmy się ciałami, każdy z drużyny był kimś innym, znaczy w innym ciele, hihi! Ja byłam w ciele Teva! – wskazała na wielkiego rakszasę. – Byłam tygrysem! Byłam strasznie wysoka! Ale omal nie zabiłam się w jego sandałach, bo Tev chodzi w sandałach, a ja nie umiem nosić butów, hihi!

Obejrzała kiełbaskę i ugryzła kawałek.
- Rith był tworem Veriona! Obaj byli kulfonami, złymi, złośliwymi kulfonami! Verion droczył się ze mną, mówił, że zabił Almanakh, że ona nie żyje! A on ją kocha... chyba... Widziałam ich razem, on patrzył na nią tak... tak dziwnie, jak na nikogo innego, tak łagodnie! Martwił się o nią, dbał o nią! A przecież jest demonem, przybył tu z Wymiaru Chaosu, żeby ją zabić! Ale został, kocha ją! To znaczy, że Biel jest silniejsza! – zakrzyknęła tryumfalnie. – Że nawet chaos jej ulega!!! Zawsze tak było i zawsze tak będzie, a Tacy Jak Ja tego dopilnują! – obiecała. – Almanakh jest bardzo dobra! Nawet dla niego! Na pewno jej cierpliwość i dobro złamały zło w Verionie, na pewno! Póki ona jest przy nim, on ma szansę nawrócić się! Może jest inny, może nadchodzi czas demonów, które doceniają Biel!? Może taki był plan Mistres i Veriona, zgładzić stare demony, Ritha, i stworzyć nowy plan mgieł, Nowego Shabranido, oddać nowy chaos w ręce Astarotha, demona z wolną wolą!? – jęknęła odkrywczo.

Wyciągnęła łapki żeby ogrzać się przy ognisku. Gryzła kiełbaskę i czekała, aż nowi towarzysze odezwa się do niej. Była ciekawa, jaki jest ich pogląd na sprawę.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline