Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2008, 12:55   #146
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Leniwie dziobiąc ziemię statyczne postaci raz po raz w rytmicznym niemal tańcu przesuwały się dalej. Co chwilę tylko gdacząc. Kundel przysiadł w cieniu przyglądając się kurą podczas karmienia. Sielski widok. Jak w domu. Ależ tęskno…

Cycata dziewucha spoglądała z rumianym licem na rycerza który przypatrywał się jej, gdy tak karmiła kury. Ściskając kosz przy pasie, drugą ręką zamaszystym ruchem darowała paszę ptactwu przydomowemu. Energicznie rozrzucając po ziemi. Raz po raz. A ptactwo legło do niej dziobając ziemię.

Dziewucha raz po raz spoglądała na rycerza obserwującego całą scenę. Przybrany w kolczugę opinał pasem. Sposobią się do walki. O pieniek nieopodal oparta była szabla, bandolety i inny moderunek. A także zapożyczona włócznia i kałkan, co to nosił ślady bitew licznych czym tylko groźniej prezentował tego co miał osłaniać.

Kilka koni zarżało. Mateuszowi siwek zastrzygł uszami, kiedy to kilku konnych zbliżyło się ku niemu. W koło zbierało się szlachty. Wszyscy się sposobili jak nie zbrojnie moderując, to słowem, opowieścią, a kubkiem dodając sobie animuszu. Nie wszyscy wyglądali na zaprawionych w boju. Choć siła jaka miała się dalej zjawić słuszna być mogła..

Pan Ankwicz oderwał wzrok od Panny, na chwilę skupiając się na karwaszach, które to opinały już jego ramiona. Poczym powiódł wzrokiem po zbrojnych. Konno, uzbrojeni. Część w zbrojach inni nie. Z najróżniejszym uzbrojeniem. Ot pospolite ruszenie. Zbieranina najróżniejszych, a każdy w sercu z poświęceniem i przekonaniem swej misji. Dobrze.

Lecz szkoda było odrywać się od krągłych bioder. Od ziemi. Zwierzyny. I spokoju tego miejsca. Ostatnimi czasy krótka gościna wielce rozleniwiła rycerza. Dała sposobność do leczenia ran, wypoczynku na ciele i duchu. I oderwania się od kurzu gościńca i zawieruchy, która towarzyszyła mu od tak dawna. Spokój jaki odnalazł u Niewiarowskich obudził dawne obrazy domu. Rodziców, braci. Dawnych lat. Ciekawe co u nich? Jak się wiedzie? Ależ dobrze by było spróbować własnego piwa, a i miodu starego…

Nic tu po tym!

Podszedł rycerz do swego wierzchowca, który z lubością łeb wyciągał i wciskał pod ramię, końskim zwyczajem szukając jabłuszka czy innego smakołyku. Mateusz odnalazł owoc, podając swemu Towarzyszowi, który jak zwykle z lubością się poczęstował.

Czas było się zbierać. Bandolety narychtowane już znalazły miejsce w swej oprawie. Tak i kałkan. Szabla zawisła u pasa. Wskoczył jeździec na koń, chwytając jeszcze włócznię.

– Wody przyniosłam – glos zwabił spojrzenie rycerza. Dziewucha stała z garncem pełnym wody i podawała jego w górę.
Mateusz schylił się bez Słowa odbierając naczynie. Poczym z lubością wypełnił gardo zimnym płynem. Tak że aż woda pociekła po brodzie. Na sam koniec resztkę wody wylał sobie na czerep chłodząc głowę. Skinął i uśmiechnął się ku dziewce oddając naczynię.
– Niechaj was bóg prowadzi – żegnała się kobieta.
– Zapłać. I dzięki za wodę.

Nie znajdując innych słów, pchnął konia, który obrócił się w miejscu poczym ruszył w stronę zbierającej się szlachty. Od teraz nie wodą, a krwią pożywiać się będą. Szare myśli towarzyszyły Panu Ankwiczowi. Jechał pochmurny, skoncentrowany. Srogi. Niczym zaprawiony wojak ruszający w bój.

W koło szlachta żwawsza i rozochocona ciągłym gadaniem. Mijając kolejnych podjechał ku Panu Niewiarowskiemu.
– W konie Panie Tomaszu. Jako mówisz. Nie wypada na polach zjawić się na ostatku. Wiesz już przy kim będzie komenda? Sam Pan Starosta zechce nas prowadzić? – Zagadnął Mateusz, nie ujawniając czy ma w poważaniu czy może z szacunkiem mówił o Panu Wolskim.
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline