Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2008, 19:08   #2
Betterman
 
Betterman's Avatar
 
Reputacja: 1 Betterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnieBetterman jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wśród ludzi przy ogniu, ale jednak jakby trochę na uboczu – ot, bardziej w tył wysunięty – siedział na zydlu chudy mężczyzna. Drzemał, wyciągnąwszy do światła tylko długie nogi, jakby chciał pochwalić się przed światem obuwiem. I rzeczywiście, choć buty owe same w sobie nie zasługiwały może na jakąś szczególną uwagę, to grube zelówki, niezbite obcasy i przednia skóra pasować do postrzępionych nogawek za nic nie chciały. Gdyby kto sięgnął wzrokiem dalej – choć widok zbyt frapujący nie był – to po ciemnych płóciennych spodniach, noszących ślady długiego i intensywnego używania – trafiłby na rozchełstaną, równie wysłużoną, szarą koszulę i założone na szerokiej, kosmatej piersi ręce. Że zydel był niski, to prawie do ziemi zwisały z chudych, przygarbionych ramion, poły bezlitośnie powycieranej kurtki z wyprawionej na ciemny brąz skóry. A gdyby ów ciekawski ktoś, niezrażony tym co zobaczył, nie odwrócił wzroku, lecz przesunął dalej, dostrzegłby może w półmroku paskudną szramę znad lewego oka, między gęstymi brwiami, pod prawym okiem i przez zapadnięty i pokryty kilkudniową szczeciną policzek oraz kilka jasnych kosmyków, które wymknęły się trzymającemu resztę z tyłu rzemykowi i zwisały przy twarzy. A może spotkałby akurat ponure spojrzenie szarych oczu, przeglądających od czasu do czasu spod przymkniętych powiek klientelę w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby postawić kolejkę czy to dziś z własnej woli i dobroci, czy to jutro dopiero...
Jest taka knajpa? Ciekawe gdzie?
Chyba nie tutaj, człowiecze...
Otwórzże oczy, rozejrzyj się...
Chyba że Butterbur tylko mnie
Leje co z kuśki mu ciecze...

Nie ruszył się na łoskot, ani na wejście starego Erada. Tylko oczy szerzej otworzył i skrzywił się lekko.
Heh, Grubasie, chyba własna żonka Cię wreszcie znalazła... Albo przytrzasnąłeś sobie wichajster w bramie... tak zsiwiałeś...
...
Taki on, mnie półkwaterkę liczy, jakby beczkę całą, a Grubasowi hojnie leje... Ale pod krechę pewnie zapisze, Butterburem by nie był...
Idźcie, idźcie... mnie tu lepiej będzie...

Skoro co odważniejsi – i co głupsi – pod wodzą Butterbura opuścili karczmę i zniknęli we mgle, podniósł się, najwyraźniej zamieszaniem obudzony, w zadek podrapał i ruszył do szynkwasu, wciąż kuląc szerokie barki tak, że wydawał się mniejszy...
 

Ostatnio edytowane przez Betterman : 15-05-2008 o 14:49.
Betterman jest offline