- Tak... hmpf... - zamruczał wyraźnie zmieszany pojawieniem się nieznajomego Tedd Butterbur idąc za nim pośpiesznie- Jeśli pan pozwoli mości...? Ale to nie ważne, nie ważne... Tędy, tędy proszę!
Szybko znaleźli się u wejścia do "Rozbrykanego Kucyka", za oberżystą i dziwnym nieznajomym mimowolnie ruszyli inni. Gdy jeździec z trudem schodził z końskiego grzbietu Tedd zdał sobie sprawę, iż wciąż kurczowo zaciska spotniałe dłonie na swej miotle. Nie wiedząc co z nią począć zamiótł pospiesznie schodki przed wejściem i rzucił ją stajennemu chłopcu, który zjawił się by nieznajomemu z koniem usłużyć.
Czym prędzej weszli do ciepłej sali. Oberżysta szybko począł się krzątać przy swoich sprawach. Drzwi zaryglował, żar w kominku pogrzebaczem rozgrzebał i świeżego drwa w ogień wrzucił. Reszta gości w ciszy wpatrywała się w obcego przybysza, który wodził po sali spojrzeniem zielonych oczu co połyskiwały niczym kamyczki szmaragdami zwane. Nie wiedzieć kiedy przed obcym pojawiło się jadło i napitek, ten nie zważając na nic ze smakiem począł je pałaszować, tak że po chwili jego brodzie sporo już było okruchów, a palce miał tłuste od gęstego sosu. Jadł tak spokojnie, z namaszczeniem prawie jakby nie czuł narastającego wokół siebie napięcia.
W końcu ktoś z wpatrujących się w obcego nie wytrzymał i rzekł:
- Nie trzymajcie nas w niepewności panie! Cóż tam we mgle siedzi? Prawcie coście widzieli!
- Właśnie! - zawołał jeden z hobbitów cienkim acz stanowczym głosem - Co tak wystraszyło starego Grubasa?! |