Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2008, 23:53   #2
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Można by rzec, że mrugnął tylko oczami i przeniósł się parę godzin w przód. Po otwarciu oczu pierwsze, co zobaczył to sufit jego sypialni. Przekręcił głowę by spojrzeć na budzik stojący na szafce obok.
Zostało mu jeszcze 20 minut.
Ten czas spędził leżąc w łóżku, co wiązało się z przewracaniem z boku na bok. Próby znalezienia wygodnej pozycji umożliwiającej spokojny odpoczynek spełzły na niczym. Wskazówka budzika nieubłaganie parła dalej przesuwając się na cyfrę 5. W końcu jednak osiągnęła swój cel. Czas się skończył.
Budzik odezwał się szybkim, nieregularnym pikaniem sygnalizującym koniec czasu na odpoczynek. Frank, mimo, że był na to przygotowany nie miał ochoty wstawać. W końcu wygramolił się z łóżka, chwycił budzik i przestawił mały, czarny przełącznik na „Off”.

Gdy tylko wyłączył alarm w budziku zabrał z krzesła swoje codzienne ubrania. Leżały niezbyt dobrze złożone. W swojej pracy dużo uwagi poświęcał szczegółom, lecz nie tyczyło się to jego życia prywatnego. Następną rzeczą, jaką zrobił było rozsunięcie żaluzji, dzięki czemu w sypialni zrobiło się nieco jaśniej. Jednak na zewnątrz wciąż było dosyć ciemno i nie panował zbyt duży ruch.

Kiedy dotarł do kuchni zajął się przygotowaniem zupy w proszku wyciągniętej z szafki. Prawie potknął się o krzesło, co uświadomiło mu niezwłoczną potrzebę zapalenia światła. Zupę, mimo, że była gorąca, skonsumował dosyć szybko. Wstał od stołu, wrzucił brudny talerz do zlewu, który stał się kolejnym elementem małej górki (Frank obiecywał sobie, że kiedyś je pozmywa. Po raz pierwszy obiecywał to sobie jakieś dwa tygodnie wcześniej) i ponownie wyjrzał przez okno. Poranki zazwyczaj bywały chłodne, więc rozważał założenie kurtki. W końcu podjął decyzję o wyjściu na zewnątrz w codziennych ubraniach. Wyłączył światło, założył buty, zamknął drzwi na klucz. Klucz włożył do kieszeni gdyż nie spodziewał się żadnych gości i mieszkał sam. Spojrzał na zegarek by stwierdzić, że wciąż do spotkania zostało mu 10 minut.

Żadne taksówki nie jeździły w okolicy, więc musiał udać się na spacer, który zaprowadził go na dworzec. Wprawdzie posiadał samochód, ale nie lubił prowadzić. Dworzec jak zwykle sprawiał bardzo negatywne wrażenie. Zegarek wskazywał już minutę po godzinie spotkania. Frank zaklął i z braku lepszych zajęć przechadzał się w tę i z powrotem.

Po kilku minutach John Saint nadszedł w swoim prochowcu.
- A, witaj, Frank. Sorry za to moje spóźnienie, ale pewnie już wiesz – od pewnego czasu likwidują zwykłe posterunki policji i zamieniają je na SD. I szkolenia. Ten pierdolony posterunek jest pusty, całą kadrę wysłali na szkolenie. Ja zresztą też jutro jadę.
- W takim razie cieszę się bardzo z faktu, że już tam nie pracuję. Jak widzę ominęło mnie większe bagno niż te w które właśnie wlazłem.
- W każdym razie – kontynuował John – z tego, co mi mówił stary Connor, wygląda na to, że mimo wszystko esdecja jej nie zabrała. SD lubi wysyłać listy i powiadomienia, że ktoś jest podejrzany o to i o to. Teraz tak nie było. Zresztą, przeszukałem dane policji. Tfu, teraz już Sicherheitsdienst. Jeżeli ktokolwiek ją porwał, to nie my. Powiedziałem to ojczulkowi, więc próbował mnie nakłonić do przeszukania archiwów Tajnej Policji. A ja znowu nie mam dostępu do danych GSA i wiesz, jakoś nie chce mi się forsować ich archiwów. To twoja robota.
Ostatni raz widział ją jej ojciec. Spotkałem się z nim jakieś dwie godziny temu. Mówił, że gdy zniknęła, miała wyjść do swojego mieszkania, w każdym razie różni świadkowie twierdzą, że tak właśnie było. O, masz.

Frank wziął od niego kartkę z adresem i zdjęcie dziewczyny. Trzeba przyznać, ze prezentowała się dosyć okazale. Z adresu wynikało, że mieszkała niedaleko stąd. Przynajmniej nie musiał chodzić daleko. W końcu zadał pytanie:
- Czy coś ci wiadomo na temat tego, że zachowywała się dziwnie albo coś w tym stylu?
- Pytasz, czy zachowywała się dziwnie. Co za głupie pytanie! Już sam fakt, że nie mieszkała razem z resztą w obozie koło muru, jest dziwny. Jej ojciec praktycznie całe swoje życie poświęcił Murowi. On sam nie wie, czym ona tak naprawdę się zajmowała. Mówił, że od czasu do czasu, kiedy nie była potrzebna robiła sobie krótkie wypady poza mur. Tak, do Polski. Kobiety... No, ale wracając – tutaj masz klucze do tego jej mieszkania. Nie sprawdzałem, ale powinno stać nietknięte.
Frank przyjął klucz do mieszkania i poprosił o jeszcze jedną rzecz:
- Wielkie dzięki za wszystko John. Skoro jednak już tu jesteś byłoby miło gdybyś zdobył wszelkie dostępne ci informacje dotyczące Connora, jego rodziny, pracy i roli w die Mauer. Póki, co na razie.

Frank opuścił dworzec i raźnym krokiem ruszył do bloku, w którym mieszkała Sara. Policja zapewne już sprawdziła i dokładnie wyczyściła jej mieszkanie, ale sprawdzić nie zaszkodzi. W końcu od czegoś to śledztwo trzeba zacząć.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 22-05-2008 o 09:56.
wojto16 jest offline