Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2008, 16:04   #3
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Stoczył się z łóżka chwilę po irytującym brzęczku budzika, który GOS wybierał chyba tylko po to, by go jak najbardziej podkurwić. Nie szkodzi. Nie potrzebował zbyt wiele snu, a raczej przyzwyczaił się do tego, że zażywa go mało. Nie mógł sobie pozwolić na więcej, sen był niebezpieczny i wiedział to każdy. A już na pewno każdy haker, którego wszyscy chętnie złapali by w swoje łapska. A potem najlepiej wykorzystali do swoich celów, w końcu geniuszy komputerowych wielu nie było, a ich wywiad zazwyczaj mocno nawalał.

Usiadł ciężko przed komputerem, mrużąc oczy, by przyzwyczaić się do jaskrawych teraz ekranów. Małe piwniczne okienka nie dawały zbyt wiele światła, stąd jego oczy przyzwyczajały się wolniej, przynajmniej do momentu, w którym ujrzał swoje nazwisko w gazecie. Skąd je znali? Zresztą nieważne, w końcu praktycznie u nich kurwa pracował. Może któryś z jego "kolegów" się wypaplał, że ten cały Heintz za dużo umie? A może to po prostu rutynowa kontrola, bo tak na prawdę nic nie wiedzieli. Haker westchnął głośno i ziewnął, słysząc pytanie GOS-a. Nie należał do tchórzy.
-Przygotuj się do włamania do urzędu. Musimy zmienić adres zamieszkania.

Obecnie miał wpisaną melinę Fixxxera, ale to już będzie spalony temat. Było tam za mało jego rzeczy, a jego kumpel szybko załatwi coś nowego. A on sam ostatnio dowiedział się, że jakaś staruszka trzy piętra na nim zeszła na zawał. Mieszkanko było wolne, wystarczyło przywłaszczyć. Wstał z krzesła i polazł do kuchni, wrzucając do mikrofali to słynne "szybkie" żarcie. Składało się z samej chemii, ale za to wystarczyło wrzucić do mikrofali i miało się ciepły posiłek. Eh, jebane wynalazki. W międzyczasie rozruszał mięśnie. Kilka pompek, brzuszków i podciągnięć na drążku było wręcz niezbędne na początek dnia, w którym będzie pewnie wygrzewał tyłek na miękkim stołku Korporacji. Potem szybki prysznic i był gotowy, siadając przed kompem wraz z parującym żarciem, które przypominało wyglądem kebab, ale pachniało inaczej. Zaczął stukać w klawiaturę.
-Dobra, wbijamy się tam. Ustawimy adres tej co zeszła z miesiąc temu. O tak...
Chwila ciszy, przerywana tylko stukaniem klawiszy i mlaskaniem.
-Dobra, rozłączaj. Będziemy improwizować, jak nas odwiedzą. Pieprzone SB, ostatnio stali się strasznie wkurwiający. Dobra, dawaj Fixxxera.
GOS piknął cicho, dając znak, że jest gotowy. Hakera nie było, lecz wiadomość powinien odebrać w miarę szybko.
-Muszę ściemniać. Melina spalona, pewnie się tam zwalą. Ale mam prośbę. Załatw mi przeprowadzkę do tej babci na trzecim piętrze u mnie. Wiesz, ciuchy, meble, ze dwa złomy do kompletu. I papiery, nie powinno być to trudne, jestem już tam oficjalnym rezydentem. Ja muszę spadać do roboty by nie dawać im więcej powodów. W razie kłopotów kontakt jak zwykle. Zabawimy się w kotka i myszkę, lubisz to tak i ja. Do wieczora.

Skończył żarcie i wyrzucił jednorazowy pojemnik do kosza. Popił wodą, butelka po niej powędrowała za pojemnikiem. Nie używał wielorazowych naczyń, tak było szybciej i wygodniej. Zresztą w większości jadał i tak na mieście. Przełączył GOS-u w tryb oczekiwania, mógł się wyłączyć, gdyby tylko próbowali go wykryć. Axel wolał nie robić tego od razu, bo ten bydlak przekazywał mu informacje i to umówionym szyfrem! Lubił swoją zabaweczkę. Była już prawie 8, więc wstał szybko i ubrał koszulę i garnitur, przez chwilę poprawiając krawat na szyi. Zresztą jego sypialnia mocno różniła się od pokoju dziennego, wręcz wyglądała na całkiem normalną, a to było dziwne biorąc pod uwagę tony sprzętu ledwie kilka metrów dalej. Zabrał jeszcze klucze do meliny i komórkę i wyszedł z mieszkania. Drzwi zatrzasnęły się same, z cichym szumem. Zamek co prawda miały, ale Heintz wolał używać tego elektronicznego. Skaner oka, wykrywacz mowy. I karta magnetyczna, razem z kodem dostępu. Bardziej zabezpieczony niż baza wojskowa, chociaż doskonale wiedział, że w razie czego daje mu to tylko czas na ucieczkę. Dobre i to. Wyszedł na zewnątrz, patrząc na nieprzyjemnie blisko zwisające chmury, po czym wsiadł do swojego samochodu, odpalając cichy silnik. Beznamiętnie ruszył przed siebie, włączając lokalne radio. Lubił czasem posłuchać tej papki, jaką w nim serwowali. Bawiła go, przynajmniej w momentach, w których nie przygnębiała. Ostatnio więcej było tych drugich.
 
Sekal jest offline