Bruno wyraźnie zdenerwowany całą zaistniałą sytuacją jedno oko przymrużył a drugie zamkną całkowicie. Przez chwilę patrzył na Heinricha, a potem powiedział do niego: -Sorry. Poniosło mnie ale w tych czasach o to nietrudno. W tym krzyku niemożna było nic usłyszeć więc musiałem was jakoś uciszyć. Swoją drogą jak mówiłeś o soldatach nie zapominaj o tym że to ja to wszystko stworzyłem. Oczekuje tylko odrobiny szacunku. Wracając do sprawy amstaffów. Nikt niema pomysłów?? No to może ja zacznę:
Pamiętajcie że amstaffy to mięśnie i szczęki, bezmuzgie zabijaki, nieowijając w bawełnę IDIOCI. Oni walczą szczękami my możemy walczyć mózgiem, po porstu dyplomacją. Mam na myśli to, że możnaby porozumieć się z innymi gangami kiedyś panującymi na terenach Amstaffów. My damy im tereny, oni nam spokój i "drobne" podatki. O ile wiem ty Heinrich kiedyś miałeś jakieś dojścia u Owczarków.
drugim słabym punktem u Amstaffów są soldaci, dla tych co nie sprachen deush:żołnierze. Chodzi mi o to że mają ich kilka razy więcej niż cywilów i niema ich kto utrzymywać. O ile przeciągniemy ich cywilów na naszą stronę ich "armia" padnie z głodu. Macie jakieś "za" albo "przeciw"? Hę?
Po tej przemowie Bruno ziewną i położył sie na ziemi oczekując reakcji towarzyszy. |