Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2008, 10:58   #1
nonickname
 
nonickname's Avatar
 
Reputacja: 1 nonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputacjęnonickname ma wspaniałą reputację
[Fallout PnP] Long way home...

Zapraszam Serdecznie wszystkich SmoothSkin do sesji Fallouta.



Kolejne krople wody kapały z rury wprost do metalowej beczki po paliwie lotniczym. Beczka nie gdy nie była pełna – zawsze któryś z nas gasił pragnienie, gdy tylko pojawiło się na dnie parę centymetrów wody. Beczka znajdowała się w piwnicy więc życiodajny płyn był zawsze chłodny i mile pieścił nasze wysuszone podniebienia. Nikt z miejscowych do nas nie zagadał, bo i po co? Nie mieliśmy nic co można było nam zabrać i powiedzmy sobie szczerze – nie byliśmy lubiani przez lokalną społeczność. Zajmowaliśmy mały budynek na obrzeżach miasteczka, tak by nikomu nie zawadzać.
My tez ceniliśmy sobie ten spokój, a czas mijał nam na słuchaniu Gitary Travisa i grze w Statki. Co jakiś czas ktoś szedł aby wyciągnąć jakieś zwierzę z pułapki, a Travis przyrządzał z tego posiłek. Szkoda, że go już nie ma z nami. Niech Bóg się zlituje nad jego duszą. Tak jest, idylla się skończyła gdy miejscowi odkryli, że mamy własną wodę… Musieli się domyśleć, bo przecież nie umarliśmy z pragnienia gdy przestali dawać nam wodę. Chcieli nas wykończyć, skazać na powolną śmierć w mękach. Ale nie docenili naszej inteligencji i woli życia.

Więc przyszli tamtej nocy. Trzymali pochodnie, w blasku ognia jaśniały noże, widły i kilka pistoletów. Nie stawialiśmy oporu, nigdy tego nie robiliśmy. Na ich twarzach widać było wściekłość i szydercze uśmiechy zwiastujące „dobrą zabawę”.
Jeden z nich wyszedł naprzeciw. Skuliliśmy się w sobie jeden obok drugiego, w ścisku. Myślałem, że będę za chwilę martwy. Wolałbym być martwy. Dlaczego Travis a nie ja?
Barczysty wieśniak o śniadej cerze w jednej ręce trzymał pochodnię, a w drugiej pałkę. Spytał kto z nas jest przywódcą. Travis wystąpił naprzód. Chciałem go pochwycić, wiedziałem że to się źle skończy, ale nie udało mi się. Był nam jak ojciec, był naszym liderem, kochaliśmy go.

Pierwszy cios spadł na jego głowę z głuchym dźwiękiem. Zacisnąłem oczy cała siłą swych powiek i odwróciłem głowę. Słyszałem tylko kolejne spadające na niego razy, sapanie podnieconych sytuacją napastników i ciche jęknięcia Travisa. Nie dał im satysfakcji, był cichy i spokojny. Pogodzony ze swoim losem. Skończyli kopać i bić jego ciało po kwadransie. Myślałem, ze to trwa wieczność. Potem weszli do naszego domu i zaczęli przewracać wszystko do góry nogami. Wynieśli nasz niewielki dobytek i zabrali ze sobą. Jeden z nich wychodząc z domu roztrzaskał gitarę Travisa na mojej głowie. Upadłem, ale byłem przytomny. Byłem sparaliżowany strachem. Wolałem się nie podnosić. Powiedzieli nam na odchodne, że mamy codziennie dawać im wodę. Że co wieczór beczka ma być w 1/3 pełna i ta woda jest ich. A jak nie, to wrócą.

Gry zniknęli z pola widzenia któryś z naszych krzyknął: On żyje.
Podeszliśmy do krwawego strzępa który kiedyś był Travisem. Oddychał ciężko, a z ust wypływała mu stróżka krwi. Prawdopodobnie płuco zostało przebite przez żebro.
Pod Kuchenką - tyle zdążył powiedzieć i wyzionął ducha. Przykryliśmy jego ciało szmatami, na których szybko pojawiły się szkarłatne plamy krwi. Powłóczystym krokiem skierowaliśmy się do Kuchni. Wspólnymi siłami naszych wychudzonych ciał odsunęliśmy starą pordzewiałą kuchenkę służącą za stół. Naszym oczom ukazała się dziura w posadzce. Jak się okazało w środku był lniany worek, a w zasadzie wór. Zawartość wyłożyliśmy na podłogę.
3 Butelki Rot Guta
Manierki na wodę
Duża Apteczka
2 latarki z bateriami
3 zwykłe noże
20 pocisków 10mm
Pistolet Colt 10mm
Siekierka
Pęk lasek dynamitu z zapalnikiem czasowym

Tej samej nocy pochowaliśmy Travisa w płytkim grobie i urządziliśmy stypę. Wypiliśmy całego Rot Guta i zasnęliśmy pjanym snem. Nikt nie mówił, że łatwo być dziś Ghulem…



Powyższy tekst jest wprowadzeniem w fabułę. Jak więc widać jest to sesja o Ghulach, rasizmie i poszukiwania własnego domu. Celem waszych postaci jest po prostu przeżyć i znaleźć swoje miejsce na tej spalonej słońcem i wymęczonej nuklearną pożogą ziemi.

Mechanika.
Standard znany z komputerowego Fallouta i doskonale opisany w Fallout PnP (The Post Apocalyptic Forge - Fallout PnP) . Radze ściągnąć podręcznik i poczytać co nie co. Może jest po angielsku, ale język jest naprawdę prosty. Przede wszystkim będzie to storytelling, ale czasem sobie porzucamy dla zabawy. Zobaczymy komu los sprzyja.

Postaci
KP wklejać tu, w temacie - do konsultacji społecznych Mam następujące wymagania:
1.Tylko Ghule
2.Stworzone wg. mechaniki z Fallouta PnP
3.Zakaz brania Tag skill na: broń ciężką i energetyczną, pilotaż, walkę wręcz.
4.Ograniczenia Tag skill (tylko jeden Tag na całą drużynę, a więc możecie mieć po każdym z wymienionych na całą drużynę): broń palna(small guns), walka bronią, rzucanie.
5.Zakaz brania Traitów: Glowing One(czy jak to się nazywało… no ten dzięki którym Ghul jest promieniotwórczy), Jinxed(Fatum).
6.Historia postaci w formie dowolnej. Historia jest dla mnie wskaźnikiem na podstawie której będę dobierał graczy do sesji.

Jedna uwaga. Postarajcie sobie stworzyć team, dzięki któremu będziecie się uzupełniali. Bez Teamworku sesja się szybko skończy… waszą śmiercią.

REKRUTACJA potrwa tydzień. Częstotliwość postów to przynajmniej jeden na tydzień.
Pytajcie jak czegoś nie wiecie.

FAQ:
<90% graczy w podobnych rekrutacjach> Czy pomożesz mi stworzyć postać wg tej mechaniki Fallouta PnP?
<nnnm> Nie. Poproś innych bardziej doświadczonych graczy. : P

To tyle.
 
__________________
Arkham Radio

Ostatnio edytowane przez nonickname : 06-06-2008 o 14:00.
nonickname jest offline