Ciemność, ciemność i ciemność... A potem wreszcie rażące białe światło. A zaraz potem jakiś tekst o czymś-tam-obiektów-z-jakimiś-numerami.
Otworzyłem oczy i ujrzałem jakąś postać przed sobą. Nie widziałem jednak za dobrze.
Mam nadzieję, że to szybko minie. To chyba jakiś facet. Wywalił jakiś tekst o przyjaciołach i po głosie poznałem, że to rzeczywiście facet.
Wolałbym jakąś zgrabną brunetkę, no ale nie zawsze się ma co się chce.
Zrobiłem niepewny krok do przodu i runąłem na ziemię. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Poczułem też chłód, którego jeszcze przed chwilą nie czułem.
Coś czułem, że ta hibernacja nie wyjdzie mi na dobre. Jak człowiek może przeżyć w takiej temperaturze? Wolałem się nie odzywać, kto wie może język też mam jakiś odrętwiały, a nie chciałbym zacząć bełkotać jak po litrze wódki.
Ktoś pomógł mi wstać. Podtrzymał mnie przez parę sekund, aż odzyskałem czucie w nogach i chwiejnym krokiem podszedłem do gościa z ręcznikami. Ktoś coś wspomniał o jakichś badaniach, więc na wpół ślepy udałem się do windy...
Tak poza tym proponowałbym temat na komentarze założyć