Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2008, 10:57   #13
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
jeśli

# Tanja Hahn
Wyszłaś z windy - ta parę minut później poleciała z hukiem w dół; wyglądało na to, że zawdzięczasz życie swojemu szczęściu. Wyjrzałaś w szyb; choć nie mogłaś dojrzeć końca, który ginął w ciemności, to jednak dało się zauważyć parę świateł dochodzących z niższych pięter. Po prawej była drabina awaryjna. Zeszła jeden poziom niżej, jednak tutaj miała mniej szczęścia: Chociaż z przezroczystych drzwi widać było jasno oświetlony korytarz, to te same były zamknięte.
Wrzuciła dysk informacyjny do stacji; ten przyjął to bez większych oporów, wkrótce wyświetliła się lista folderów. Pierwszy był zatytułowany: „ZYKLON B ZOMBIE”. Otworzyła go; okazało się, że zawiera serię filmów, podobnych do tego, które wyświetlił Ci trup leżący koło konsolety. Przedstawiały one ludzi w różnych stadiach rozkładu, zazwyczaj pojedynczo w celach, choć czasami było ich więcej w jednej. Wszystkie te rzuty były zrobione z kamer umieszczonych nad celami, wszystkie też pochodziły z bloku E. Bloku, który być może nigdy nie istniał.
Być może, gdyby Hugo Steinerd, a nawet Steffen Müller jeszcze żyli, to sytuacja stałaby się nieco bardziej klarowna; cóż, Steinerd znajdował się na końcu szybu, zaś Müller był tylko śliniącą się powłoką. Steinerd zamierzał chyba objaśnić te obrazy, które znajdowały się na dysku.
Drugi folder nosił nazwę: "KONRAD HAHN". Tanja kliknęła na wielkie litery folderu. Ponownie, było tutaj parę filmów, a także jeden dokument.
Dokument brzmiał:

38/452-624
Odkrycie świata granicznego stało się bezpośrednim zagrożeniem przede wszystkim dla Neoberlina, ale także dla Unabhängige Deutsche Korporation, jako że posiadamy swoją siedzibę w tym firnamentum. Oświadczamy, że wszystkie badania dotyczące teleportacji czasoprzestrzennej mają zostać zawieszone na czas nieokreślony.
Ad. 1
Kolejnymi dowodami niekompetencji zespołu badawczego są częste przegrzewanie się serii reaktorów, a przez to ich uszkadzanie, a także straty w ludziach, podczas przechodzenia przez portale, wypadki energetycznych, ale także notuje się sporą liczbę zaginień w świecie granicznym.

38/492-624
Zarządzono zamknięcie wrót głównego silosu testowego z powodu zagrożenia portalu.
Widniał pod tym ręczny dopisek(dokument został zeskanowany): Tym razem wyszły z portalu.


A później kliknęła na kolejny film. Obraz zafalował, pojawiła się wizja.

Szybkie kroki po betonowej posadzce. Białe światło odbijające się od ścian, które nadawały mu niebieski posmak.
Konrad Hahn był przebrany w biały kitel, zaś za nim wędrowała kamera. Wyglądało na to, że był to celowo skręcony dokument, bowiem w prawym górnym rogu widniał indeks i data(23 lutego 2212), chociaż obraz kamery był słaby i zamazany przez częste potrząsanie nią. Przez pierwsze parę chwil ubiór laboratoryjny Hahna był tylko rozmazaną plamą. Dał znak do wejścia do celi. Była ona pusta, nie licząc topornego biurka i krzesła.
- Tu Konrad Hahn, lokacja kręcenia dokumentu: Hoffnunghaus, podziemne sektory.
Głos Hahna był znudzony, widocznie była to nieprzyjemna rutyna.
- Raport dla dywizji GSA, zastosowanie nowej broni biologicznej – westchnął. - Faktem jest, że nie potrafimy wytworzyć dostatecznie mocnego pola neutralizacyjnego, jednak sądzę, że jest to kwestią czasu. Wiele z tych stworzeń, które próbowaliśmy sprowadzić z Externusa umarło, podobnie jak wiele eskadr badawczych po prostu zaginęło. Zabawne, nie ujrzeliśmy tam niczego przynajmniej równie inteligentnego ludziom, chociaż niektóre elementy wskazują na oczywiste bytowanie tam jakiejś cywilizacji. Jakkolwiek, chociaż te "budynki" są wielkie i skonstruowane z rozmachem, teraz nie przypominają niczego więcej nad ruiny...
Trzask obwieścił koniec przekazu. Można było przez chwilę zastanowić się, czy faktycznie Steinerd nie wykradł tej transmisji z jednego z kanałów GSA; sugerował by to fakt, że film urwał się w pewnym momencie.
Być może też wpłynął na to fakt, że dysk był uszkodzony – a w każdym razie tak pokazywał terminal.
Próba dostania się do kamer sektoru D powiodła się. Jakkolwiek nie udało się uzyskać dostępu do wszystkich kamer - uzyskałaś dostęp do monitoringu aż do sektora trzydziestego, jednak M-SLATE zabronił dostępu do głównego silosu badawczego, do reaktorów i do laboratoriów czasoprzestrzennych. Były jednak dostępne sale teoretyczne, gros korytarzy sektorów podstawowych, magazyny – w tym magazyny z materiałami anomalnymi, używanymi w rozruchu pola Thamma, a także magazyny z bronią(do sektora D docierały niektóre podziemne linie, które były używane do zasilania Hoffnunghausu i baz GSA).
Były to miejsca opuszczone. Zadziwiała nienaturalność tego faktu: Teleportacja czasoprzestrzenna, uznana za najbardziej opłacalną dla Korporacji, była najbardziej zaludnionym blokiem całego kompleksu. Na kamerach było widocznych zaledwie paru ludzi i parę trupów. Ludzie ci zazwyczaj siedzieli skuleni w ciemnych kątach pokoi. Czasem uwięzieni, czasem wyglądało po prostu na to, że nie chcieli się ruszyć z miejsca.
Na jednym z tych obrazów był Adam Tolle, były Tanji. Wyglądało na to, że przeżył katastrofę, jednak nie wiadomo, jak nagle znalazł się w bloku D, sektorze 01. Nie siedział on jednak z założonymi rękami i nie gapił się w przestrzeń. Na jego stole leżał rozłożony PAKT, nad którym majstrował z zawziętą miną.
Mapa pokazywała także(oczywiście do pewnego momentu) wszystkie zapieczętowane czy zablokowane drzwi; umiejętności Tanji pozwalają manipulować tymi drzwiami dowolnie. Część sektorów, szczególnie ta bliżej silosu, była zawalona lub promieniowanie Thamma było tam szczególnie silne; te pola były pokazane na czarno lub czerwono. Tanja skopiowała mapę do swojego podręcznego palmtopa.
Jednak drzwi w pokoju, w którym znajdowała się Tanja były zwykłe, a w dodatku – zamknięte.
Za przejrzystym pleksiglasem znajdował się martwy człowiek. Trudno co prawda było dojrzeć na drugą stronę przez białą siatkę pęknięć, jednak był on bez wątpienia martwy. Leżał oparty o ścianę, na której znajdowała się plama czarnej krwi.
Coś znajdowało się na jego twarzy. Był to jeden z tych stworów, które Tanja zobaczyła na twarzach innych więźniów w celach w bloku E. Czarna, owłosiona skóra lśniła w migotającym blasku jarzeniówki. Wyglądało to tak, jakby zwłoki miały wielki, czarny bąbel w miejscu twarzy.
Nic jednak się nie ruszało. Napatrzywszy się, Tanja wlazła w kratę wentylacyjną.
Przez pewien czas czołgała się w ciasnym tunelu, choć nie trwało to długo. Napotkawszy kolejną kratę wentylacyjną, wybiła ją. Weszła do środka.
Było tutaj ciemno, więc rozświetliła latarką. Mapa wskazywała, że powinien być tu magazynek i tak było w istocie; wschodnia ściana pomieszczenia została rozerwana: Wystawało z niej parę rur ciśnieniowych, które dyszały parą(niedaleko był zawór), zaś dziura w ścianie była na tyle duża, że można było bez problemu wejść do środka.
Poza tym w magazynie znajdował się łom, oparty o ścianę w kącie niedaleko drzwi. Licznik Geigera tykał w kombinezonie Tanji: Okazało się, że wybuch spowodował rozlanie się chemikaliów i drobnych pierwiastków promieniotwórczych: Ciemnobrunatna breja, wraz z potłuczonymi fiolkami, znajdowała się na północnym wschodzie, to jest w kącie.
Na lewo od kraty wentylacyjnej znajdowały się drzwi z zamkiem elektrycznym, który wyglądał na zwęglony. Naprzeciwko niego była konsoleta zasilania.

* * *

# Axel Heintz | 1
Długowłosy mężczyzna – nie, dzieciak, wyglądał bowiem zaledwie na piętnaście lat wyszedł wolnym krokiem z furgonu z logiem Korporacji. Ubrany był w czarne bojówki i sportową kurtkę; niósł ze sobą stalową teczkę. Za nim podążyło trzech esdeków, którzy mieli na swoich plecach duże plecaki.
Pomimo tego, że cała reszta oddziału skierowała się w okolice centrum, oni wydawali się ignorować strzały dochodzące z całkiem bliska; przynajmniej ten dzieciak, bo strażnicy rozglądali się od czasu do czasu niespokojnie na ściany Muru a także na wyłom znajdujący się jakieś dwa kilometry dalej.
Strzeżony zatrzymał się i położył teczkę przed sobą; usiadł w siadzie skrzyżnym – zwrócił swój wzrok w ich stronę.
Jeden z nich skinął, zdjął plecak i zaczął go rozpakowywać. Pozostałych dwóch zrobiło to samo.
Wypakowywali kable, złącza, mikrochipy; to wszystko skręcali prędko w jedną całość, by wyciągnąć elementy pancerza, magazynek, lufę, szpony i pajęcze odnóża. Uwinęli się w mniej niż piętnaście minut.
Składali oni jeden z projektów Korporacji, które wykorzystywała do walki w ciasnych pomieszczeniach: Lekkie, a przez to niesamowicie zwrotne, opancerzone korpusy na pajęczych odnóżach były posyłane do walki w początkowych rebeliach Neoberlina. Wykazały się tam skutecznością lepszą od strażników SD; te długie na półtorej metra roboty miały parę zalet: Po pierwsze, były w miarę tanie. Po drugie, były skuteczne – ogień z dwóch karabinów maszynowych, gaz łzawiący, a to wszystko poparte słusznej grubości pancerzem potrafił zmusić wielu rebeliantów do kapitulacji. Kontrolowane mózgiem Sicherheitsdienstkinder, dzieci wyszkolonych specjalnie do tego zadania, wykonywały swoją robotę nader skrupulatnie. Jakkolwiek rzadko były widoczne ostatnimi czasy na ulicach Neoberlina.
Tamten mruknął zadowolony, otworzył teczkę, po czym wyjął z niej kabel – rozwinął go i wcisnął sobie w otwór czaszkowy. Wtyczka weszła z kliknięciem.
Upadł na ziemię. Przez chwilę nie mógł wykonać żadnego ruchu.
Na to jeden esdek schylił się, wyciągnął antenę z teczki i ustawił ją nieco dalej. Błysnął czerwony przycisk pod jego dłonią.
A potem Leichfresser zniknął w drzwiach prowadzących do C-70. Tak. Tak właśnie się nazywał.
Leichfresser.

* * *

- Axel? - zabrzęczał Konektor, a Ty wiedziałeś, że jest to Joanna Humbl vel Maria Kleiner. - Posłuchaj dobrze. Zaraz, jak wyszłam z budynku, widziałam ludzi majstrujących coś przy wejściu do bloku C. Wyglądało to jakby mieli fresera. Pospiesz się, bo prawie skończyli. W jednym z magazynów natkniesz się na moich ludzi, umieściłam ich tam, żeby pomogli ci schwytać Hahna. W razie czego będą cię chronić.
Krótki trzask i Maria rozłączyła się.
Prędka podróż przez kolejne korytarze sektorów magazynów nie obfitowała w wielkie odkrycia czy też przerażające przygody. Magazyny bloku C, już z dawien dawna opustoszałe, tym bardziej teraz świeciły pustkami. Tylko nogi bolały coraz bardziej, w końcu było to ponad 30 pięter do przebycia. Dzięki Twojemu identyfikatorowi wszystkie drzwi stawały przed Tobą otworem tak, że często obierałeś krótszą drogę. W końcu natknąłeś się na tych, których pozostawiła Maria Kleiner.
Byli to z wyglądu kolejni partyzanci miejscy, nie zdradzili Ci swoich imion, jeden tylko pokazał, byś szedł za nimi. Tak zrobiłeś. Weszliście do jakiejś mało znanej windy, której istnienia nawet nie podejrzewałeś. Magazyny bywają pełne niespodzianek.
Winda nagle się zatrzymała. Spojrzeliście po sobie, jeden zaklął. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że... Zaczęła wędrować do góry nieregularnymi ruchami. Zupełnie tak, jakby ktoś wziął drut dźwigu i podciągał go do góry.
Czarnowłosy zaklął. Otworzył klapkę w suficie, spojrzał. Zobaczył chyba coś złego, bo zaklął jeszcze plugawiej. Strzelił parę razy do drutu.
- Hamulec! - wykrzyknął. - Później hamulec! - po czym wystrzelił z karabinu pulsowego jeszcze kilka razy.
Drut się urwał, drugi nacisnął hamulec. Winda poleciała kilka metrów na dół, podskoczyliście, jednak ktoś zaciągnął hamulec.
W samą porę! Dało się jeszcze przejść na jeden poziom. Prędko wygramoliliście się z windy. Jeden rzucił Ci spojrzenie – widocznie otrzymał tą samą informację, co Ty. To mógł być freser.
Skinął na dwóch pozostałych. Przykleili dwa ładunki wybuchowe do drzwi windy i zaczęli uciekać. Jeden zbyt późno. Usłyszeliście metaliczny syk linki. Ten ostatni został rozsiekany dwoma strumieniami promieni pulsowych. Ktoś nacisnął zapalnik.
Wybuch zawalił część korytarza.
- Prędzej, kurwa, prędzej! - wrzeszczał czarnowłosy. - To nie zatrzyma tego chujstwa na długo!
Usłyszeliście trzask. Coś jakby młot walił o ścianę. Wham-wham. I jeszcze raz.
Zeszliście schodami; znaleźliście się w korytarzu, na którego końcu znajdowały się zwłoki, przy czym na twarzy miały pluskwę. Nikt poza Tobą nie zwrócił na to uwagi.
- C4, C4, kurwa mać!
Rozmieszczono ładunki na schodach, skryliście się.

- Axel! Rieffen! - omal nie ogłuchliście od wrzasku Kleiner w Konektorach. - Wiedziałam, że nie mogę was tam kurwa samych zostawić! Spierdalajcie stamtąd! Idzie esdecja, ktoś nie chce, żebyście byli blisko silosu! Do cholery, obok jest sta-a-a...
Świat zwolnił, rzeczywistość zwolniła. Przed oczyma wystąpiły Ci niebieskie plamy. Usłyszałeś pisk, coś jakby metro nadjeżdżało. A potem huk i niebieski błysk przed oczyma. Portal...

* * *

# Frank Malak
Zeskakiwałeś po ruinach, za Tobą podążał Hans Schlaufen. Nie miałeś pojęcia, co mogło wywalić tak duże dziury w jednym bloku; tym bardziej zastanawiałeś się nad tym, dlaczego blok wyglądał, jakby do niego nie zaglądano od miesięcy, jako że córka została uprowadzona przed dwoma tygodniami.
Zeskoczyłeś do ciemnego dołu, zapaliłeś latarkę. Ta część metra była chyba już od dawna nieużywana, choć w oddali widziałeś stację – brudną i zaniedbaną.
Schlaufen mamrotał coś, a Ty nie słuchałeś go przez pewien czas.
- Hej – zawołał. - Hej, popatrz tu, Frank.
Zdałeś sobie sprawę, że już gdzieś widziałeś to miejsce. Dokładniej rzecz biorąc, widziałeś je na filmie. Były tutaj te same zwłoki(choć, nie da się ukryć, w o wiele bardziej zaawansowanym stopniu rozkładu), ta sama martwa pluskwa leżąca kilka metrów dalej.
Znalazłeś też zwłoki młodej dziewczyny, przypuszczalnie Sonji.
Poszliście dalej.
- Schowałem tutaj gdzieś broń... - powiedział handlarz. Pogrzebał w jakimś rumowisku i wydobył z niego dwa pistolety pulsowe. - Jeszcze świeże – uśmiechnął się. - Powinniśmy dać radę z tymi maszynkami.
Pobiegliście dalej. Nie chcieliście dać szansy SD, a i wyglądało na to, że sam Schlaufen przejął się całą sytuacją.
- Posłuchaj, Malak – wydyszał podczas truchtu. - Tą broń schowałem niedawno, bo znam mniej więcej to miejsce. Tutaj była ta laska, prawda? Ten tunel metra prowadzi do zewnętrznych sektorów Muru, jednak nie wiem, do których dokładnie. Z tego, co udało mi się wywiedzieć, to właśnie stąd GSA dostało pierwsze karabiny pulsowe. Nie wiem – tu odchrząknął i splunął – dokąd właściwie się ładujemy, ale... Kurwa! Widzisz to?
Jakimś cudem stały tutaj wagon sterowniczy i jeszcze dwa wagony metra, podłączone do sieci trakcyjnej. Schlaufen wydał z siebie zduszony krzyk.
- Kiedyś bawiłem się w maszynistę, jak byłem jeszcze smarkiem i bawiłem się na dworcu kolejowym w Berlinie zachodnim – zarechotał. - Masz, kurwa, szczęście, jeśli zdołam to odpalić...
Weszliście do środka; pojazd był kompletnie pusty. Twój towarzysz zachichotał jak dziecko, po czym podbiegł do konsolety. Światła, które nagle rozbłysły w wagonie, oślepiły Cię.
- Tak! - doleciał do Twoich uszu entuzjastyczny krzyk handlarza broni. - Kurwa, wiedziałem! Jedziemy!
Jak powiedział, tak zrobił. Przekręcił wajchę na maksymalną prędkość. Metro z wielką prędkością ruszyło w kierunku ciemnego tunelu. Na ekranie pokazała się nawet mapa z trasą, którą jechaliście. Było to route do sektora D-11. Właśnie przejeżdżaliście przez kolejne, małe stacje sektora D-01.
Być może chciałeś coś powiedzieć, jednak nie zdążyłeś. Być może Schlaufen chciał też coś krzyknąć. Nie zdążyliście – poczuliście się, jakbyście zeszli pod wodę, bardzo, bardzo głęboko, a ciśnienie chciało wam rozerwać głowy. Pociąg też zaczął wyhamowywać, a na ekranie mapy pojawiła się...
Twarz czarnowłosej kobiety w okularach. Uśmiechnęła się, a obraz zaśnieżył kompletnie.
Tunel przed wami zawalił się. Kawał gruzu zmiażdżył przednią część wagonu sterowniczego – byłby zmiażdżył i Schlaufena, gdyby ten nie uskoczył.
Widziałeś to wszystko jak w jakimś głupim filmie sprzed dwustu lat: Schlaufen uskakuje, widziałeś fruwające odłamki szkła, płynące leniwie w przestrzeni.
I błysk niebieskiego światła w waszych oczach: Po swojej lewej zobaczyłeś jasnoniebieską kulę, która rozrywała kawał ściany. Ryk wichru. I nic. Nagle wszystko skończyło się.
- Prędzej, prędzej! - wrzeszczał podekscytowany Schlaufen. Wypadł z wagonu, potoczył się. Pobiegł po rumowisku, a Ty, chcąc nie chcąc, podążyłeś za nim.

* * *

# Axel Heintz | 2
Wszystko skończyło się tak prędko, jak się zaczęło. Nagle, na scenę wyskoczyło czterech nowych bohaterów teatru.
Uderzenie fali Thamma rozbiło szyby pleksiglasowe w drobny mak; udało Ci się co prawda zasłonić oczy, jednak wyglądało na to, że jeden z partyzantów pozostanie ślepy do końca życia. Jęczał i krzyczał, wciśnięty w ścianę. Wyjrzałeś zza roga: Tam, gdzie znajdowały się zwłoki z dziwnym zwierzęciem na twarzy(które poleciały na koniec korytarza), stała Tanja Hahn. Rozpoznałeś ją bez problemu.
Z drzwi po tej stronie korytarza, był to chyba kolejny magazyn, wybiegł jakiś mężczyzna w laboranckim kitlu. Nie znałeś go, ale ona go znała: Był to Adam Tolle. Trzymał w ręku dziwne urządzenie, które od czasu do czasu widywałeś w komorach testowych: Był to PAKT.
Przez wyłom w ścianie wbiegli dwaj następni: Jeden, z gruzem i pyłem na włosach, nieco przy sobie jegomość, dzierżący pistolet pulsowy. Drugi był ubrany w białą koszulkę i niebieskie jeansy, a także czarną bluzę z kapturem.
- Posłuchajcie – powiedział Tolle. Mówił szybko, nerwowo. - Mogę nas stąd wszystkich wydostać. Przerobiłem Trakorp tak, by teleportował nas wszystkich na drugą stronę tych stalowych drzwi... Potrzebuję jednak ochrony! Każdy proces teleportacji trwa parę chwil! Nie jestem pewien, czy to zadziała, ale czy mamy jakiś wybór? - tu popatrzył na dwóch partyzantów z karabinami pulsowymi, którzy wlepiali wzrok w schody. - Prędzej, namyślajcie się!

* * *

# ???
Terkotanie karabina maszynowego SD stało się monotonne, tak monotonne, jak niemal tykanie zegara. Trójka strażników stała u szczytu ulicy, przed nimi zaś ulica, wyściełana trupami, gniła i śmierdziała. Słońce powoli dochodziło do południa. W Neoberlinie naprawdę wstał dzień.
- Myślisz, że to wypali, Józiu?
- Powinno. Przestań mnie tak nazywać, bo czuję się jak pedał.
- Ale ty...
- ...zamknij się. Od dzisiaj zrywam z tobą – przerwał mu ostro.
Młotewskiemu stanęły łzy w oczach.
Ignorując błagania i prośby swojego byłego partnera, były pracownik SD, teraz zaś nowonarodzony rebeliant, czekał. Patrzył na trzech esdeków przy karabinie maszynowym.
Wzdrygnął się. Stanął mu w oczach widok tego, którego tam posłali.
Właściwie, to nie pamiętał, skąd go wytrzasł. Chyba przybłąkał się, niczym bezdomny pies, z torbą dawnej Bundeswehry wypełnioną pirackimi dyskami, na której były filmy animowane sprzed dwustu lat. Kiedy go poznał, był pijany, więc nie mógł sobie przypomnieć nazwy tej bajki, którą przytahał jego przyszły wspólnik. Księżyc? Czarodzieje? Szkoła japońska? Nie potrafił wydobyć z pamięci nazwy.
Rysiek, bo tak się nazywał po trzeźwemu, był transwestytą i transseksualistą. Wierzył, że jest japońskim dziewczęciem("szczupła, średniego wzrostu"). Co prawda chwalił sobie swój szkolny mundurek, w którym cały czas chodził, jednak ten, nieprany chyba wieki, śmierdział strasznie. Tworzyło to dziwne wrażenie, połączywszy to z niebieskimi pantofelkami, zarośniętą mordą i włosami, które pomalował szarym i niebieskim sprayem. I, tak, wielka, niebieska kokarda u jego długich włosów. Poza tym cały czas próbował udawać lękliwego, mimo tego, że zamierzał popełnić samobójstwo.
Biegł teraz, pijany, ze szkolnym mundurkiem, z dwoma granatami w garściach, krzycząc, w stronę strażników SD. Dwóch gejów dobiegły jego wrzaski.
- Jestem czarodziejką z Neptuna! Chuj z tą z księżyca, ja mam dwa granaty! Nazywam się... Nazywam się Mineee...!
Nie dokończył. Wybuchł rozerwał jego i trzech esdeków, którzy w osłupieniu umarli patrząc na widmo, które ich zaatakowało.
Czarodziejka z księżyca, pomyślał były policjant. Do diabła, musimy więcej kamikaze przebierać w takie mundurki. Wygramy wojnę.
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 27-06-2008 o 19:18.
Irrlicht jest offline