Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2008, 14:01   #10
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Konstantynopol zniknął za horyzontem. Marcjanowi jeszcze przez jakiś czas wydawało się, że widzi na horyzoncie ciemniejszy punkt, ale wreszcie musiał przyznać, że miasto zostało daleko za rufą.
Spróbował sobie przypomnieć, kiedy ostatnio opuszczał je na wyprawę większą niż do którejś z okolicznych wsi. Ponad pięć lat, jak nic. Teraz, gdy słony, gwałtowny wiatr szarpał jego szaty i orzeźwiał myśli, wpływowy kupiec zaczął się niepokoić.
Cholera, co mnie pokusiło. Przygody! Mało to miałem przygód w życiu? Ha, i co z tym zrobisz, Marcjanie? Wyskoczyłeś jak młodzik, teraz musisz być mężczyzną.
Grek zmierzwił swoją gęstą brodę, obrócił się i oparł plecami o barierkę. Oczami wodził po całym, unoszącym się i opadającym na falach, statku. Od dziobu do rufy, od nawietrznej do zawietrznej. Przez chwilę poczuł dumę na myśl, że ci wszyscy żeglarze ciągnący za liny, trzymający wiosła czy wspinający się na maszt, pracują dla niego. Kilka twarzy wydało mu się nawet znajomych, jeszcze z czasów gdy regularnie pływał Argo. Tak, aż przyjemnie popatrzeć.
Z rozmyślań wyrwała go większa fala, która uderzyła w burtę statku. Szli półwiatrem, więc okrętem mocno zakołysało. Zobaczył jeszcze drapieżny uśmiech sternika, który chwycił mocniej ster, zmagając się z żywiołem, po czym wylądował na plecach, u stóp swego syna.
- Wszystko w porządku?- Teofan wyciągnął w jego kierunku pomocną dłoń i spróbował postawić go na nogi- No no, nie zauważyłeś nadchodzącego szkwału, tato? Wiesz, z morzem nie ma żartów.
Pięknie się zaczyna, po prostu pięknie. Stawaj, Kappalini, przestań tęsknić za domem! Może i tam nie buja, ale za to nie ma tej przestrzeni!- Marcjan starał się przywołać w sobie jeszcze niedawno obecny entuzjazm przed nadchodzącą podróżą. Był dobrym dyplomatą, ale przekonanie samego siebie nie było takie łatwe. Nic to, przekonajmy chociaż innych.
- Nie bądź taki dowcipny- kupiec wstał ostrożnie, trzymając się barierki i uśmiechającego się łobuzersko syna, starannie nie dostrzegając radosnych spojrzeń marynarzy- Zapomniałem już to i owo, ale zapewniam cię, że twój ojciec nadal ma dość słonej wody we krwi.
Wyprostował się dumnie i obrzucił obecnych na mostku nieznoszącym sprzeciwu wzrokiem. Marnie to wyszło, zważywszy że stał na ugiętych nogach, amortyzując ewentualne przechyły.
- Ale przejdźmy do poważniejszych tematów- spojrzał, faktycznie poważniejąc, na Teofana- jesteś, zdaje się, moim pełnomocnikiem na tym rejsie, nie myśl, że moja obecność zdejmuje z Ciebie obowiązki. Może więc powiesz mi, co właściwie wieziemy i czego się spodziewamy w Mesembrii?
Marcjan, jak każdy kupiec, znał oczywiście dane wszystkich podlegających mu wypraw, zwłaszcza na jego jedynym statku, ale chciał sprawdzić swego syna. No i porozmawiać o czymś ciekawym.
Młody Kappalini z wyraźnym entuzjazmem zaczął opowiadać o planowanym sukcesie handlowym, o możliwych potem inwestycjach i dalekich wyprawach. Tymczasem marynarze uwijali się dookoła, a Argo była z każdą chwilą bliżej portu docelowego.
 
Wojnar jest offline