Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2008, 11:07   #17
Irrlicht
 
Irrlicht's Avatar
 
Reputacja: 1 Irrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znanyIrrlicht wkrótce będzie znany
rzeczy

# Frank Malak - Tanja Hahn - Axel Heintz
Czarnowłosy nacisnął zapalnik, a sklepienie nad schodami eksplodowało. Runęła na was fala pyłu i mniejszych odłamków; ktoś zakaszlał. Gdy kurz opadł, przemówił:
- To powinno nam dać około piętnaście albo dwadzieścia minut więcej. Zależy, jak długo wytrzymają pręty zbrojeniowe – spojrzał w stronę poskręcanych zwojów metalu. - Możemy teraz spokojnie porozmawiać.
Zignorował Malaka; wyglądało na to, że nikt nie miał czasu, aby odpowiedzieć na to pytanie. Skrzywił się nieco, jakby drażnił go jego ton.
- Nie ma teraz na to czasu! – wykrzyknął Tolle do Malaka. – Musimy uciekać!
Tolle, biorąc ze sobą PAKT, poszedł za róg. Obejrzał oczy tamtego i westchnął.
- Odłamki szkła wbiły się głęboko w ciało, Tanja. Musiałbym usunąć je operacyjnie.
Chyba usprawiedliwiony w jego własnym mniemaniu, umilkł na chwilę. Cisza przedłużała się, więc kontynuował.
- A, no tak. Pewnie zastanawiacie się, co pracownik służby medycznej robi w takim miejscu. Ja... - zawahał się. - Pracuję dla Korporacji. A właściwie pracowałem, teraz po prostu chcę wydostać się z tego miejsca, tak samo jak i wy. Zresztą, co z tego!? - podniósł nagle głos, jakby ten fakt go drażnił. - Wielu pracowało dla Korporacji przed... Przed dzisiejszym rankiem. Teraz Mur to chyba bardziej bezpiecznie miejsce, niż to, co jest na zewnątrz.
Głuchy huk dobiegł do wszystkich z oddali.
- Nazwywam się Heinrich Schwarzmann – podjął tamten ponownie. Podszedł do wyłomu, minął Malaka i Schlaufena. - Zanim SD z powierzchni tutaj dotrą, minie trochę czasu – mruknął do siebie.
Zmitygował się, zamyślił się na chwilę. Usłyszeliście wszyscy jeszcze jeden huk, który był jakby dalej. Schwarzmann mruknął coś do siebie i kiwnął głową.
- Zaczęło się bombardowanie. Ten tutaj – skinął na Tollego – ma rację. Obecnie Mur, mimo tego, co znajduje się w środku silosu, jest najbezpieczniejszym miejscem.
Zauważył ironiczne spojrzenie Schlaufena.
- To prawda, idzie tutaj esdecja, ale nie sądzę, żeby dotarli tutaj ze stacji tak szybko. Nawet gdyby wszyscy biegli, zajęłoby im to pół godziny. Zresztą – żachnął się – SD to nasz najmniejszy problem. Prawdziwym problemem jest to, co wyjdzie z tego żelastwa za dwanaście minut.
Jakby na potwierdzenie tych słów, z tamtej strony dobiegł dźwięk walenia czymś ciężkim, raz po raz. Zaraz potem dźwięk rozgrzebywania.
- Taa... - podrapał się w głowę. Po chwili zwrócił się do Axela: - C4 nie rozwali tej stali, człowieku. Moglibyśmy sobie jebać w te drzwi do dnia sądu.
Jeden partyzant zaśmiał się i zdjął kominiarkę. Jego twarz była zdeformowana: Nie miał w ogóle nosa, miast niego ziały dwie podłużne dziurki. Tam, gdzie miały być usta, sterczały dwa cylindry.
Patrząc na zdumienie zebranych, Schwarzmann stwierdził:
- Nazywa się Fritz. Kiedyś czasy były lepsze i esdekom nie robili wody z mózgu, jak dzisiaj. Ale – nabrał powietrza w płuca – pani Maria Kleiner kazała nam współpracować z tobą, Axel – jego ton był spokojny, mimo że huki ze strony schodów przeszły w cichy, jednak słyszalny dźwięk wiercenia. - Dobrze myślisz. Nie zabijemy tego gówna tak łatwo, a przynajmniej bez hałubicy nie ma o czym gadać. Proponuję uciekać. Mamy parę ścieżek do wyboru.
Po pierwsze, możemy użyć tego tutaj ustrojstwa, które ze sobą macie. Stwierdzam, że to nie jest taki głupi pomysł – odłosy wiertła stawały się coraz głośniejsze. - Tolle, co możesz powiedzieć na temat tego twojego PAKTu?
- Przerobiłem go tak, żeby dało się teleportować człowieka. Tanja – tu nagle zwrócił się do kogo innego – ja wiem, że to może wyglądać niebezpiecznie, ale przetestowałem to. Popatrzcie!
Uchylił drzwi magazynu, z którego wyszedł. Leżały tam zwłoki dawnego Tolle'a.
- Ja wiem, że to jest makabryczne, ale pewne odkrycia dotyczące PAKTów czy ich wersji międzywymiarowych po prostu ukrywaliśmy. Niektórych wprowadzaliśmy po prostu w bardziej zaawansowaną technologię poziomu D.
- Osiem minut – przypomniał Schwarzmann.
- Tak więc – pospieszył – teleportacja korpuskularna powoduje o wiele mniejsze zaburzenia pola Thamma. Jesteśmy dość blisko silosu, więc raczej bym pozostawał przy tym – tu podnióśł PAKT korpuskularny. - Zaginanie czasoprzestrzeni blisko silosu jest zbyt niebezpieczne – stwierdził. - Chociaż efekt będzie ten sam: Przeniesiemy się na drugą stronę drzwi pancernych. Widzicie? - przepchał lufę PAKT-u przez szczelinę. - Ojej!
- Czy ktoś tam jest? - zabrzmiał głos z drugiej strony.
- Zaraz! - wykrzyknął Fritz.
- Siedem minut. Możemy też zwyczajnie użyć windy towarowej i przedostać się do systemów wentylacyjnych pod silosem. To też jest rozwiązanie, jest tylko jedna kwestia.
- Jaka?
- W windzie mogą być na jeden raz maksymalnie cztery osoby...
- ...skąd wiesz tyle o tym miejscu?
- Opowiem ci, jak przeżyjemy. Poza tym, nie wiem, czy chcecie leźć przez wentylację z freserem na karku.
- Ej, ej... -
zająknął się Tolle. - Przecież wokół silosu...
- Tak. Jest basen z odpadami radioaktywnymi. Tylko wy dwoje macie OHU. Metrem nie uciekniemy.
- Możemy spuścić przecież windę towarową...
- ...tak, wiem, na sam dół, ale przecież i tak tylko dwóch może się przedostać bezpiecznie przez ten jebany basen! -
wrzasnął. Wyraźnie tracił cierpliwość. Jego oczy spoczywały cały czas na zegarku. - Zresztą, basen z odpadami to też nie problem. Najgorszy jest freser.

* * *

- Zatem postanowione – rzekł Schwarzmann. – A teraz prędko, do cholery, prędko!
Skinął na Fritza. Ten zabrał ze sobą rannego partyzanta: Zarzucił go na plecy, po czym zniknął w wyłomie w ścianie. Usłyszeliście zaledwie pospieszne, niknące kroki odchodzące w głąb zawalonego tunelu metra.
Podczas gdy Schwarzmann manipulował windą, odezwał się Tolle:
- Tanja... – potrząsnął głową, jakby próbował odgonić od siebie natrętne myśli. – Posłuchaj. Jeśli rzeczywiście zamierzacie iść do głównego silosu testowego, musicie wiedzieć parę rzeczy.
Schwarzmann odciął jedną z lin, winda poleciała w dół. Po paru sekundach dobiegł wszystkich huk rozbijanego metalu.
- Robiliśmy eksperyment z portalami. Byłem tam z twoim bratem, więc wiem, co chcieliśmy zrobić. Elementem... Tego przedsięwzięcia było otwarcie portalu do świata granicznego.
Ponaglany przez Schwarzmanna, handlarz broni, stojący nabliżej szybu, spuścił się na dół po drucie. Axel otworzył drzwi, po czym przyniósł ze sobą z magazynu parę granatów. Pozostali także zaopatrzyli się w broń w magazynie.
- Coś nie wypaliło. Nie wiem, bo podczas otwierania głównego portalu musieliśmy wyjść. To dlatego ja i twój brat przeżyliśmy. W każdym razie fale Thamma, które rozchodzą się teraz po całym Mauer pochodzą właśnie stamtąd. Jeśli...
Schwarzmann machnął ręką na Tolle’a i sam wszedł do szybu.
- ...jeśli uda się wam dotrzeć do reaktora zasilającego silos, to wyłączcie go albo chociaż naprawcie. To wszystko może w każdej chwili wybuchnąć. Poza tym, im bliżej silosu, tym jest większe prawdopodobieństwo wystąpienia... Aberracji rzeczywistości.
Po czym skierował strumień PAKT-u na swój brzuch. Po pomieszczeniu rozlał się błękitny błysk, Tolle wybałuszył oczy i upadł. W szczelinie za drzwiami pancernymi rozbłysło takie samo światło. Skierowaliście się do szybu.

* * *

Zaraz potem, gdy zjechał ostatni, Schwarzmann znowu nacisnął zapalnik.
- To było nasze ostatnie C4.
Biegliście. Tunele wentylacyjne pod silosem były nieporównywalnie bardziej ciasne i niedostępne niż te z bloku C. Poznaczone prostokątnymi kanałami, czasami nawet rurami ciśnieniowymi były rozświetlane głównie latarkami z kombinezonów OHU i wyposażenia Schwarzmanna. Czasami załomy korytarzy były oświetlane małymi, czerwonymi lampkami: Były to osobliwie miejsca, w których znajdowały się konsolety kontrolne czy też mapki poszczególnego sektora wentylacyjnego.
Sam Schwarzmann wydawał się wiedzieć, dokąd idzie, tak więc pewnie poruszał się po wszystkich rozwidleniach i odnogach, z rzadka zerkając do mapy w palmtopie Tanji. Wtedy mruczał coś do siebie, kiwał głową i ponawiał bieg. Przechodzenie przez tunele nie trwało więcej niż może dziesięć, piętnaście minut. Pod koniec czarnowłosy partyzant ponaglał was, sam poruszając się niesamowicie szybko w tym labiryncie. Zaczynały się sektory należące do silosu testowego, to jest mapa Tanji zaczęła być wielką, białą plamą.
- To tu – powiedział Schwarzmann, przebijając się przez ciszę, przerywaną w oddali skrzypem wentylatora. – Prędko, właźcie. Przez ten szyb wywietrza się wyziewy z basenu.
Wyłamał kratę szybu wentylacyjnego. Prędko weszliście do środka, a Schwarzmann, tym razem, wszedł ostatni.
Przeszliście kanał: Na końcu wyłamano także kratę. Liczniki Geigera w kombinezonach OHU zaczęły powoli tykać.
Znaleźliście się, jak wyglądało, w którejś z podziemnych komór pod silosem. Schwarzmann, zapytany przez Schlaufena, skąd zna to miejsce, odparł:
- Pracowałem kiedyś dla GSA i podczas budowy tej części Muru zostałem przydzielony do ochrony. Byłem tu przez ponad miesiąc, ale zdążyłem się nauczyć większości planów tych pomieszczeń. Teraz jesteśmy dokładnie pod basenem. To dlatego Geiger wam tyka – zauważył, słysząc charakterystyczny dźwięk. – W tej komorze spuszczane są odpady, gdy jest ich za dużo w głównym basenie.
Weszliście drabiną na górę. Zajęło to dłuższą chwilę, bo drabina prowadząca na rampę u góry miała około pięćdziesiąt metrów. Gdy byliście już na górze, ten podjął na nowo:
- Freser powinien być już w tunel... O cholera!
Usłyszeliście brzęk i zobaczyliście cienisty kształt w dole komory. Na krótko. Partyzant zaczął krzyczeć. Pospieszyliście się.
- Prędko, do cholery! To chujstwo, jak się rozpędza, może pokonywać trzydzieści metrów w sekundę.
Dobiegliście do stalowych drzwi. Otworzyły się automatycznie, jednak zaraz po tym, jak weszliście, Schwarzmann zablokował je. Ostatnim widokiem z komory była linka fresera zaczepiająca się o barierkę rampy.
A potem pojechaliście windą na górę: Poprzez pręty zbrojeniowe można było widać żółty ognik odspawywanych drzwi.
- Cholera – mruknął Schlaufen. – Po cholerę wysłali to coś za nami!? W życiu nie widziałem tego...
- ...fresera – podjął znowu Schwarzmann. – Też jestem ciekaw. Ktoś wyraźnie nie chce, abyśmy znaleźliśmy się w silosie testowym – rzucił spojrzenie na Axela. – To miała być zwykła wycieczka po Konrada Hahna, bezpiecznie ukrytego w silosie testowym. Nie wiem, po co za nami wysyłają rzeczy, które są w stanie zabić cały blok mieszkalny.
Przewrócił oczyma. Gdy tylko winda zatrzymała się, wyszedł, poczekał, aż reszta wyjdzie i zablokował dźwig. Zablokował także kolejne stalowe drzwi. Intensywność tykania liczników w OHU zelżała.
Znaleźliście się w starym – czy może tylko wyglądającym staro – pokoju sterowniczym. Na ścianie wymalowano farbą nazwę sektora. Był to: D-14.
W pomieszczeniu znajdowały dwa rzędy po osiem komputerów. Nie były to zwykłe komputery, których zwykli używać cywile z powierzchni: Zwoje poskręcanych kabli, złączy i kart leżały między rzędami. Po prawej stronie od wejścia była jednostka główna. Axel, znając dobrze sprzęt komputerowy wiedział, że są to jedne z najlepszych komputerów organicznych. Podobnie zresztą wyglądał GOS w jego mieszkaniu. Teraz jednak to miejsce wydawało się opuszczone i... Stare. Gruba warstwa kurzu wzbijała małe chmury pod Waszymi nogami. Poza tym na stołkach siedziały dwa trupy, przypominające bardziej mumie niż ludzi, którzy umarli przed paroma godzinami. Dodatkowo znajdowały się tutaj szafki personelu
Schlaufen podszedł do szyb, które otwierały się na radioaktywny basen. Zaklął. Spojrzeliście i Wy; z tego miejsca dobrze było widać silos: Wyglądał niczym wielka wieża stojąca pośrodku basenu. Widać było dobrze pęknięcia na powierzchni osłony – niektóre z bloków żelazobetonu po prostu odczepiły się i spadły na dół, do basenu, odsłaniając czarną, pogiętą ścianę ołowiu. W basenie pływały niezliczone łupki i odłamki, a także płatki rozbitego tynku i, jak rozpoznała Tanja, niektóre kawałki pierwiastków promieniotwórczych. Nie mogliście dojrzeć sklepienia tej wielkiej komory: Niknęło ono w ciemności.
Trudno było sobie wyobrazić, żeby ktoś bez kombinezonu OHU mógł wytrzymać na zewnątrz.
- Patrzcie – rzekł Schwarzmann. – Nie ma mostu.
Było tak w istocie. Jedyny most prowadzący z rampy do wnętrza silosu testowego został zerwany prawdopodobnie przez większy odłam. Były co prawda jeszcze dwa inne wejścia, lecz z rampy, na którą wychodziło się z pokoju sterowniczego, nie można było się na nie dostać.
Schlaufen podszedł do drugiego okna.
- A te stalowe drzwi po prawej?
- Nie ma sensu, akurat te, przy których jesteśmy, prowadzą chyba do laboratoriów. Tymi drzwiami przyszlibyśmy, gdybyśmy skorzystali z PAKT-ów. Kurwa – zacisnął zęby. Usłyszeliście brzęk odpadających drzwi z komory zapasowej. – On tu idzie. Musimy coś zrobić... Jakieś koncepcje? – zapytał, myśląc nad swoim planem. – Zanim coś poradzimy z mostem, musimy się tego pozbyć. Bronią pulsową możemy to tylko przystopować.
Stanął, zamyślony, tymczasem usłyszeliście dźwięk rozrywanej windy. Zaraz potem drzwi, do pomieszczenia, w którym jesteście, zaczęły być powoli odspawywane...
 

Ostatnio edytowane przez Irrlicht : 09-07-2008 o 14:31.
Irrlicht jest offline