Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2008, 16:06   #150
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
– Hoo, spokojnie, spokojnie… – Mateusz poklepał Siwka po szyi. Konik nerwowo postępował wielce nie rad. Grzązł i zapadał się w bagnie. A do tego gzy wszędzie w koło latały atakując biedne zwierze. Tak że konik szarpał się, kąsał, skakał i wymachiwał przy tym ogonem jak mógł.

I nie dziwota. Pan Akwicz ze zrozumieniem podchodził do konika. I jemu było nie w smak brnąć w błotach. Wolał by już traktem wprost pojechać, nawet jakby miało się to równać jakimiś harcami z okrutnikami. Co to na których zasadzać się mieli, choć tak po prawdzie wątpliwym sprawa była. Byli na Ich terenie, co też nie dawało dużych szans na branie z zaskoczenia. Zwłaszcza że kawalkada jaką szli nie w pełni była zdyscyplinowana, niektórzy szli głośno, nie trzymając szeregu. Taka to była Polska Szlachta. Czego innego oczekiwać.

Przeto czemu nie szli traktem, ale chowali się po błotach? Myśli coraz bardziej natarczywe się stawały.

Nie minął kwadrans jak ktoś z czoła obwołał że teren się prostuje, utwardza i ogniska widać. I faktycznie zawitali na polanę, gdzie wojska Starosty obozowały. Po chwili wątpliwości, jaka towarzyszyła Infamisowi, wszyscy poczęli się witać miło. Lepsze to niż samopały wycelowane. Znak to że Pan Starosta ma nieco fantazji i pewnikiem na swe sądy zaczeka aż sprawa tu się skończy.

---

Ciemniało już kiedy Mateusz dosiadł się do ognia. Zmęczony i wielce wygłodniały. Ostatnia godzinę czyścił i oporządzał Siwka. Tedy teraz gdy podszedł bliżej pewnikiem wyglądał gorzej niż Siwek po przeprawie przez błoto.

Ktoś wcisnął w rękę miskę już nie tak ciepłą. Rozmawiali co czynić dalej…

- Trzeba nam sprawdzić teren, słabe punkty odnaleźć, jaką drogę na zameczek ukrytą. Ale przede wszystkim czujność i liczbę strażników, gdyby tak ich dało się ominąć lub cichaczem pozbyć, zamek byłby nasz i to bez większych ofiar… Jam gotów na przeszpiegi się udać, nie raz na podchody szedłem i jak widać z każdych wróciłem.
To Pan Leszczyński opowiadał. Dobry to był rycerz i dzielny, tedy uśmiechnął się znad miski Pan Mateusz. Poczym otarł usta i się ozwał.

– Jeśli ognia nie uwidzieli to pewnie innymi sposobami wywiedzieli się że ku nim idziemy. Głośno o tym było, a pewnie Hultaje one mają swe języki. Tedy radzę porzucić myśl że o nas nie wiedzą. – zagryzł pajdę, poczym kontynuował dalej – Ale nie musi to być ze szkodą dla nas. Jeśli już wiedzieć mają, to niechaj im się wydaje że siły z dwa razy liczniejsze mamy. Rozpalmy więcej ognisk. Ruszmy z wielu stron. Tam prawdziwych rycerzy niema. Większość tak się przerazi że w ręku broni nie utrzyma. Zdobywać nam wtedy będzie łatwiej. Ale jak już o ataku mowa, to się z Panem Leszczyńskim zgadzam. Wyślijmy zwiady. I ja pójść mogę. Ale zaraz za zwiadem wojska główne. Jak Lisowski pokazywał. W szybkości i determinacji zaskoczenie! … Insza inszość jeśli faktycznie mogą oni o nas nie wiedzieć. Ale tak po prawdzie czemu miało by tak być? Idziemu tu jak na jaką pielgrzymkę. Z ogniskami i głośno…
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline